Michael o nas zadba

5.4K 230 34
                                    

Minęły trzy dni spokoju. Zostaliśmy wszyscy z Michaelem, by nie musiał sam cierpieć i umierać. Wszyscy bardzo się zżyliśmy i urządzaliśmy wieczorne ogniska w ogrodzie. Angie i Blake stali się nierozłączni, a Chris umocnił swoje stosunki z Lucasem. Mieli bardzo podobne charaktery, więc nie dziwiło to nikogo z nas. Ethan starał się być cały czas przy kuzynie, ale nie zapominał o mnie.

W sobotni poranek obudziłam się tak jak zwykle. Spojrzałam na drugą część łóżka i dostrzegłam bruneta, którego kosmyki włosów opadały na czoło. Uśmiechnęłam się pod nosem i wstałam z łóżka. Ruszyłam do kuchni z zamiarem przygotowania Michaelowi śniadania. Musiałam się mu jakoś odwdzięczyć za to co dla mnie zrobił.

Zabrałam się za robienie tostów i smażonych jajek. Przez rozmowy z byłym szefem wiedziałam dużo więcej. Wycisnęłam sok pomarańczowy i nalałam do szklanki.

— Zrobię się zazdrosny o twoje śniadanka dla mojego kuzyna. — wymruczał Ethan przy moim uchu, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. — Wzięłaś leki?

— Jeszcze nic nie jadłam. Niedawno wstałam. — odwróciłam się do niego i zmierzyłam jego nagi tors od góry do dołu. Podobał mi się w takim wydaniu najbardziej. Zaspany z samego rana, bez koszulki, w dresach zawieszonych na biodrach i z pięknym uśmiechem, którym obdarowywał mnie codziennie. — Zrobię ci jak nakarmię Michaela. Ma ostatnio problem z trafianiem do ust.

— Wiem, zauważyłem wczoraj przy obiedzie. — westchnął i oparł się dłońmi o blat spuszczając wzrok. Nałożyłam jajka i tosty na talerz, po czym podeszłam do chłopaka i ucałowałam go w policzek.

— Będzie dobrze. Michael jest silny. — wyszeptałam. — Idę.

Położyłam szklankę z sokiem oraz talerz na drewnianą tackę i ruszyłam po schodach do sypialni przyjaciela. Zapukałam cicho, jednak nie otrzymałam odpowiedzi. Od razu na myśl przyszło mi, że śpi, ale wolałam się upewnić, więc zapukałam kolejny raz. I kolejny. Oraz kolejny. Cisza. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi. Dostrzegłam bruneta na łóżku z rękoma założonymi na brzuchu. Miał zamknięte oczy. Odłożyłam tackę na nocny stolik i usiadłam przy mężczyźnie.

— Michael? — powiedziałam lekko dotykając jego zimnych dłoni. — Michael?! Obudź się!

Mężczyzna nie poruszał się w żadnym stopniu. Poczułam jak łzy zaczynają lecieć po moich policzkach. Wiedziałam, że to był koniec.

— Ethan! Angie! — wrzasnęłam najgłośniej jak potrafiłam. — Michael, błagam. Nie teraz. Proszę cię.

Do pomieszczenia wpadł Ethan, a zaraz za nim Angie i Blake. Chłopak podbiegł do kuzyna, a ja się odsunęłam. Poczułam jak ramiona Blake'a owijają się wokół mnie i bez namysłu schowałam twarz w jego barku. Nie potrafiłam powstrzymać szlochu, a do tego płacz Angie i przekleństwa Ethana dobijały do mnie w każdym calu. Nie mogłam oddychać, jednak odsunęłam się od przyjaciela i podbiegłam do swojego chłopaka. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a sama poczułam jak oplata mnie ramionami w pasie. Schował twarz w zagłębieniu mojej szyi i zacisnął usta.

— Dlaczego?! — krzyknęła Angie. — Mike, proszę!

— Angie, chodź. — mruknął Blake.

Po chwili mogliśmy usłyszeć dźwięk zamykanych drzwi. Poczułam jak moja szyja staje się mokra. Wiedziałam, że dla Ethana to bolesna sytuacja. Pomimo ich kłótni, kochali się jak bracia.

— Chodźmy. — wyszeptałam cicho.

— Chcę się z nim pożegnać. — odparł i odsunął się ode mnie.

— Dobrze.

Wyszłam z pomieszczenia i oparłam się o najbliższą ścianę. Zsunęłam się na podłogę i schowałam twarz w dłoniach, a kolana przysunęłam pod brodę. Pozwoliłam płynąć łzom. Michael zrobił dla mnie tak wiele. Był mi tak bliski, a umarł tak nagle. Nie chciałam tego i wiedziałam, że długo się z tym nie pogodzę. Przyznał, że jestem jego rodziną. On także był.

Driver {korekta}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz