- Nareszcie jesteś – w drzwiach stanął białowłosy, wyższy od niego chłopak.
- Noraa? – zapytał zdziwiony Luke.
- Aaron, Noraa to moje imię od tyłu – uśmiechnął się.
- Jejku, to było tak oczywiste – uderzył się w czoło.
- Masz to o co prosiłem? – Aaron spojrzał na reklamówkę w rękach czerwonowłosego.
- Tak, oczywiście, tylko nie wiedziałem co kupić, więc wziąłem chleb, masło i ser żółty – przekazał reklamówkę jej właścicielowi docelowemu.
- Idealnie! Wejdź na chwilę – odgrodził drogę dla Luka.
Chłopak wszedł nieśmiało i się rozejrzał, na pierwszy rzut oka był to normalny pokój, jednak po dłuższych obserwacjach, można było dostrzec, że ściany są wykonane z grubego metalu. Postawił delikatnie stopę na podeście, jednak to były już najzwyklejsze w świecie panele. Wnętrze było pomalowane na ciemne kolory, jedynie meble były białe lub wykonane z jasnego drewna. W następnym pokoju, umiejscowionym naprzeciwko wejścia była kuchnia, jednakże ta wyglądała już pospolicie, cała w jasnych barwach i całkiem sporych rozmiarów.
- Tutaj masz pieniądze – Aaron podał chłopakowi kilka banknotów.
- Dziękuję – Luke ukłonił się lekko.
- Napijesz się czegoś? Kawa, herbata albo coś mocniejszego?
- Nie jestem jeszcze pełnoletni, więc poproszę kawę.
- A kiedy będziesz mógł coś mocniejszego?
- Za tydzień.
- Zatem zapraszam, uczcimy razem twoją pełnoletniość.
- Nie wiem czy dziękować, czy uciekać – białowłosy zaśmiał się.
- Chciałem cię naprawdę poznać, nie zrobię ci nic – potargał włosy chłopaka i poszedł do kuchni , by zrobić kawę.
- Mogę mieć pytanie?
- Pewnie, pytaj!
- Czemu sam nie wyszedłeś po te zakupy? Masz przecież blisko.
- Cóż, nie miałem kontaktu ze światem zewnętrznym tak naprawdę od kilku lat. Moja dobra znajoma robiła wszystkie zakupy i tak dalej, ja tylko siedziałem tutaj i zarabiałem pieniądze przez Internet, lecz dzisiaj nie przyszła nie wiem dlaczego...
- Może tylko się źle poczuła?
- Mam nadzieję... - nastała krótkotrwała cisza, ponieważ już po chwili wszedł białowłosy z kubkiem gorącej kawy. – Trzymaj młody.
- D-dziękuję... - Luke wziął naczynie do ręki i od razu poczuł przyjemne ciepło.
- Jesteś oczekiwany w domu dzisiaj?
- Jak zawsze. Mam młodszego brata, matka nie żyje, a ojciec siedzi w więzieniu.
- Mogę spytać dlaczego?
- Niewiele o tym wiem, ale porwał kiedyś kogoś – na te słowa Aaron przełknął gulę w gardle.
- Możesz dzisiaj zostać tutaj, o ile chcesz oczywiście.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, nie znam cię prawie w ogóle...
- Dlatego mówię, jeśli chcesz to możesz.
Czerwonowłosy spojrzał na naczynie i zaczął się zastanawiać, czy na pewno może zostać? Jak się będzie czuł jego brat...
- Przepraszam, muszę zadzwonić – powiedział, a następnie wyszedł z budynku.
Szybko wyszukał w kontaktach numer swojego ukochanego braciszka i nacisnął przycisk „Zadzwoń".
- Luke? – usłyszał głos chłopca w trakcie mutacji.
- Cześć Cody, jak sobie radzisz? – zaśmiał się.
- Super! Właśnie smażę frytki – chłopak wyczuł nutkę satysfakcji w wypowiedzi brata.
- Cieszę się, tylko nie próbuj się poparzyć!
- Tak mamo – prychnął młodszy.
- Słuchaj... - zawahał się.
- Tak?
- Miałbyś coś przeciwko gdybym dzisiaj nie wrócił do domu?
- Oczywiście, że nie. Luke, masz już prawie osiemnaście lat, masz prawo gdzieś wyjść.
- Nie powinienem ciebie zostawiać samego.
- Dam sobie radę, muszę kończyć bo spali mi się jedzenie – chłopak nie zdążył nic odpowiedzieć, a jego brat już się rozłączył.
Spojrzał w niebo, widniały na nim pojedyncze gwiazdy razem z księżycem. Luke schował twarz w dłoniach i poprosił w myślach Boga, by jego życie stało się lepsze, a następnie wrócił do budynku.
#Mocno dialogowy rozdział xD
Do następnego ♥♥♥
CZYTASZ
Don't look away
HorrorZadaliście sobie kiedyś takie pytanie... Co by było gdybyśmy nie odczuwali bólu? Hana nie musi go sobie zadawać... Okładka wykonana przez @grafuniwersum Największe osiągnięcie #27 w Horrory - 17 maja 2018