Rozdział 7

13.2K 571 42
                                    



Nick Wood

Wracałem właśnie z pilnowania granic gdy poczułem niesamowity zapach. Coś jakby śmietana z malinami, jednak jest to dziwne ponieważ nigdy nie spotkałam takiej woni na terytorium brata. Nie wiem co tak pachnie ale, w życiu nie poczułem niczego piękniejszego. 

Jednak zaraz przerwałem bujanie w obłokach i przyspieszyłem swe kroki w stronę mojego pokoju i prysznica. Dziś mieli przyjechać przedstawiciele innej watahy i wypadałoby chociaż wziąć prysznic i pójść na tą głupią kolację, w końcu jest to mój obowiązek jako bety stada, który liczy aż 5 stanów i które stara się wciąż powiększać. A najprostszym na to sposobem jest sojusz poprzez małżeństwo naszego alfy- mojego brata Cloud'a. Żałuje, że nie znalazł swojej mate ale, nie każdy ją znajduję i trzeba się z tym pogodzić, tak jak ja. Mam już 26 lat i dalej jej nie mam. Kiedy skończyłem 18 lat to jej szukałem jednak na nic i tak po półtorej roku poszukiwań powróciłem do mojej watahy by przejąć rolę bety stada.

Wyszedłem z łazienki czysty i orzeźwiony i skierowałem moje kroki w stronę garderoby. Wybrałem niebieską koszulę i czarne spodnie. Odpiąłem tylko dwa górne guziki i podwinąłem rękawy by nie czuć tych 20 stopni na dworze. Swoje jeszcze mokre włosy zaczesuje do tyłu i widzę, że sięgają już do barku.

Schodzę właśnie po schodach a zapach, który czułem wcześniej robi się jeszcze intensywniejszy. Przyspieszam kroku i wchodzę do jadalni, która jest połączona z kuchnią i widzę, że przy stole siedzą 2 osoby, Cloud, który jest ubrany w podobny strój do mnie, jedynie jego koszula jest bordowa i jakaś drobna wilczyca z brązowymi oczami i tego samego koloru włosami, które są związane w luźnego koka na czubku głowy. Jej pełne usta były przejechane różowym błyszczykiem. Ta niewysoka osóbka ubrana była w jasnoniebieską sukienkę z dość dużym dekoltem.

Moją uwagę odwrócił brat, który wstał i wskazał na wolne miejsce koło siebie, na przeciwko brązowookiej.

-Siadaj Nick, mam nadzieje że na granicach panuje spokój. Chciałbym ci przestawić delegacje watahy, która panuje na Georgi i nad Karoliną Południową. To jest Nina Shapes i jest deltą.

Natychmiast wyrwałem rękę z uścisku jaki dzieliłem z tą wilczycą i zwróciłem się wściekły do brata.

-To teraz tak ma to wyglądać! Rozumiem, że alfy nie zawsze mogą przyjechać osobiście ale, to już przesada! To brak szacunku do silniejszych od siebie, nie powinieneś tego akceptować!-popatrzyłem w tym momencie na Shapes i niestrudzony kontynuowałem.- Przecież to jawna obraza by wysyłać tu deltę, może od razu niech zaczną wysyłać w delegacje jakieś omegi?! Jest zasada by zawsze wysyłać przynajmniej betę, więc czemu go nie widzę!

I nagle za mną rozbrzmiał najpiękniejszy głos, jakikolwiek mogłem usłyszeć w całym moim życiu, jednocześnie był tak ostry i chłodny że włosy mogły się zjeżyć na głowie.

-Jak się odwrócisz to może coś zobaczysz, ty ograniczony dupku.

Natychmiast odwróciłem się i świat się zatrzymał. Pomijając tego "dupka" skupiłem całą swoją uwagę na dumnie wyprostowanej wilczycy, która stała w progu. Kobieta z około 165cm i kasztanowymi włosami z rudymi przebłyskami a jej oczy były niesamowite, w kolorze bursztynów  a gdy tylko w nie spojrzałem, wiedziałam że odnalazłem sens swojego życia, moją piękną, małą mate. Ubrana była w czarny kombinezon, który idealnie opinał jej zgrabną sylwetkę. Miała na rękach złote bransolety a na nogach czarne koturny. Jej piękne długie włosy upięte były w luźnego warkocza przerzuconego przez jej lewe ramie. Makijaż miała delikatny ale kobiecy, tylko tusz do rzęs i czerwona szminka na jej pełnych, dużych ustach ale to podkreślało tylko jej piękno. Drobna buzia z prostym i lekko zadartym nosem, na którym było kilka piegów. 

Chciałem do niej podejść i zamknąć w moich umięśnionych ramionach. Powstrzymał mnie jednak jej ostry jak brzytwa głos.

-Nawet do mnie nie podchodź, kundlu.

Od razu wezbrała się we mnie złość, jak ona w ogóle śmie tak do mnie mówić! Nie dość że przewyższam ją statusem to jeszcze jestem jej przeznaczeniem, jej mate. Gdy tylko zobaczyła powinna poczuć do mnie jakieś przyciąganie a zamiast tego ona jak gdyby nic zajmuje swoje miejsce naprzeciwko dwumetrowego bruneta, kompletnie mnie ignorując.

-Nie zapominasz się maleńka? Nie wiesz kim jestem?

-Wielkim dupkiem, który obraża moją najlepszą przyjaciółkę pokazując swój kompletny brak taktu i zbyt wielkie ego.

-Więc to tak się teraz traktuje swojego mate? Okazując mu kompletny brak szacunku, na rzecz jakiejś mało ważnej delty?

W tym  momencie na twarzach Cloud'a i Niny pojawił się szok i niedowierzanie, z zainteresowaniem przysłuchiwali się naszej rozmowie, ciekawi jak to się skończy. Z resztą sam byłem ciekawy.

-Nie kompromituj się, powinieneś wiedzieć, że są tematy których nie należy poruszać, i które mogą kogoś zranić. A ty tymczasem sam, dobrowolnie i świadomie na nie idziesz obrażając nie tylko moją przyjaciółkę ale i moją watahę. Zarzucasz nam brak szacunku ale, to ty spóźniłeś się na wyznaczoną kolację z przedstawicielami, może i słabszej watahy,-przerwała na moment by spojrzeć mi w oczy- oraz okazałeś kompletny brak manier obrażając nas, udając wielkiego pana na swych włościach, ale tak naprawdę, tak jak ja, jesteś tylko betą, która jest zależna od swojego alfy, swojego brata. I ty masz jeszcze czelność oceniać kogoś ty hipokryto?

Gdy tylko skończyła swój wywód wstała i wyszła razem ze swoją przyjaciółką, nie czekając na moją odpowiedz.



słowa:839

data publikacji:30.04.2018

Znalazłem cięOn viuen les histories. Descobreix ara