Chapter Ten

1.5K 127 16
                                    

Marie razem z Carolline luźno rozmawiały na wieży astronomicznej. Dookoła nich było też kilku innych uczniów. Riddle tylko czekał, aż przyjaciółki zostaną same. Musiał jak najszybciej wprowadzić swój plan w życie.

Czekał i czekał.
Po godzinie wreszcie mógł zacząć zabawę.
Pewnym krokiem wszedł na wieżę i podszedł do dwóch dziewczyn.

-Mogę cię prosić na słowo, Marie? - Bez przerwy na jego twarzy widniał uśmiech. Jego humor jeszcze bardziej się poprawił, gdy zauważył, że blondynka przygryza wargę i zaciska paznokcie na książce.

-Jasne, ale chwilę. Mam sporo nauki. - Collins tak jakby od niechcenia podniosła się z drewnianej ławki. Odłożyła książkę i oddaliła się kilka metrów od dziewczyny.

W głowie miała pełno myśli. Wszystkie krążyły właśnie wokół Tom'a. Czego od niej chciał? Przecież ignorowaniem dała mu jasno do zrozumienia, że ich przyjaźń musi dobiec końca. Z drugiej strony cieszyła się, że jest tutaj i chce z nią rozmawiać.

-A więc, o co chodzi? - Westchnęła i oparła się o barierki. Swój wzrok automatycznie pokierowała na piękny widok, jaki można było dostrzec tylko z owej wieży.

-Wiem, że możesz mi nie uwierzyć, jednak chociaż mnie wysłuchaj... - Wypuścił ustami powietrze i kontynuował. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że twoja "przyjaciółka" jest innej orientacji? Naprawdę nie widzisz jak ona na ciebie patrzy?

-Jak patrzy? Normalnie przecież się zachowuje... - Sarknęła i zerknęła kątem oka na wściekłą blondynkę.

-Ona jest chora. Zrobi ci krzywdę jeśli dalej będziesz się z nią zadawać. - Ujął jej dłonie i delikatnie potarł je koniuszkami kciuków.

-Skąd ty to możesz wiedzieć? Przecież nie umiesz czytać w głowach, a nie sądzę żeby Carolline sama ci to powiedziała.

-Marie, czy ty naprawdę masz tak słabą pamięć? Kiedyś ci opowiadałem o swoich "zdolnościach".

W tym momencie strzeliła sobie mentalnego facepalm'a. Mistrz leglimencji stoi przed nią we własnej osobie.
Jak mogła o tym zapomnieć?
Jednakże i tak było jej ciężko przyjąć do wiadomości to, że jej przyjaciółka była niezrównoważona psychicznie.
Wyglądała przecież tak niewinnie i przyjacielsko.

-Udowodnij to. Bez dowodów nie uwierzę. - Założyła ręce na piersi i spojrzała na niego podejrzliwie. Chłopak uśmiechnął się złośliwie, spojrzał na ledwo powstrzymującą złość blondwłosą gryfonkę. Szybko jednak wrócił wzrokiem na błękitnooką.
Ujął jej blady policzek dłonią, przybliżył się do niej i złożył na ustach dziewczyny delikatny pocałunek.

Holmes gwałtownie się podniosła.
Jak najszybciej mogła podbiegła do dwójki uczniów i odepchnęła ślizgona od rudowłosej. Tom niespodziewając się tak wielkiej siły ze strony Carolline, uderzył w barierkę. Szarooka wyciągnęła z kieszeni szaty różdżkę i przystawiła ją do szyi Riddle'a.

-Za kogo ty się uważasz, żeby dotykać moją Marie?! Jesteś brudnym ślizgonem, nie zasługujesz na nią, rozumiesz?! - W oczach czarownicy widać było czystą furie i szaleństwo. Tom tylko parsknął śmiechem, co jeszcze bardziej rozwścieczyło Holmes.

-Brudnym? Przecież to ty jesteś szlamą moja droga, nie ja. - Riddle patrzył prosto w oczy swojej "napastniczki".

Później wszystko działo się tak szybko.
Blondynka wyciągnęła z kieszeni coś ostrego, czym dźgnęła Tom'a w brzuch.
Usłyszeć można było krzyk Marie, gdy doszło to tego zdarzenia i jęk bólu ślizgona.
Pomoc przybyła szybko, zapewne nauczycieli sprowadził wrzask przestraszonej gryfonki.

Dlaczego ona nigdy nie zauważyła takiego zachowania u swojej przyjaciółki? Czy to ona była ślepa? Może jednak to Carolline umiała doskonale grać?

Collins odepchała te myśli na bok. Teraz najważniejsze było zdrowie Tom'a.
Chyba naprawde się w nim zakochała, w dodatku ten pocałunek...
Musi z nim o tym porozmawiać, ale to później. Jak już wszystko się jakoś ułoży.

Gryffindor's Heart || Tom Riddle (ZAWIESZONE) Where stories live. Discover now