Rozdział 5.

10.4K 463 28
                                    

Pov. Cealena
   Nie bałam się. Wcale. Przez te wszystkie lata nauczyłam się nie bać śmierci, bólu czy gróźb. Po prostu przyjęłam do wiadomości, że dziś przeżyję ogromny ból, nie uniknę tego. Powiedzmy, że przygotowałam się mentalnie, fizycznie niestety gotowa nie będę nigdy. Jestem wychudzona, a przez to słaba. Na szczęście mam przynajmniej dużą odporność na choroby. Nie wiem czemu tak jest i nie interesuje mnie to. Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza... Czyli jaki jest plan:
- nie patrzeć na niego, nie prowokować Alfy, lecz nie okazywać też szacunku,
- nie odpowiadać na pytania, jeżeli zostanę zmuszona, pyskować,
- starać się nie okazywać bólu.
Ok, czyli czas zacząć męczarnię... Jestem przyzwyczajona do uderzeń, lecz czuję, że On nie poprzestanie tylko na marnych uderzeniach, pewnie jakieś cięcie czy duszenie..

Wszedł. Wbiłam wzrok w podłogę, lecz zważywszy na ciężkie kroki, jest pewny siebie i potężny. Nie okazuj strachu, nie okazuj strachu... Powtarzałam to jak mantrę. Podszedł do mnie i najpierw wymierzył sześć kopniaków w brzuch, potem w nogi, a następnie kolejną serię kopnięć w brzuch. Jęknęłam z bólu. Nie spodobało mu się to, dostałam z liścia. Gdy uznał, że wystarczy jak na pierwszy raz (jeżeli to miało być lekko, to ja dziękuję za mocne uderzenia) przestał kopać i po prostu wyszedł.

Pov. Xavier
Wymierzyłem jej kilkadziesiąt kopniaków. Byłem dość łaskawy, lecz była taka krucha, taka... Ach, co się ze mną dzieje?!? Jutro wymęczę tą głupią dziewuchę. Zmuszę ją też, by na mnie spojrzała, w końcu powinna wiedzieć, jak wygląda ten, kto ją bije.
Próbuję zasnąć, ale wciąż o niej myślę. Ja, Wielki Książę Alfa myślę o marnym człowieku... Nie mogę sobie pozwolić na słabość. Brak mi mojej mate. Szkoda, że jej nie mam. Jaka zżera mnie zazdrość, gdy widzę uśmiechnięte bratnie dusze, podczas gdy ja jestem sam jak palec...

Dopełnienie DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz