Rozdział 6

3.1K 118 5
                                    

*Perspektywa Lilii*

-Mam władzę nad żywiołami.- Przekazałam w myślach Ivowi a jego zamurowało. Po chwili zobaczyłam chytry uśmieszek i już wiedziałam co chce powiedzieć.

-Pokarz.- Przekazał mi a ja zaczęłam biec co było moim planem. Chłopak zaczął za mną biec i przekazał- Ej no pokarz.- Ja tylko się uśmiechnęłam i po chwili mój mate leżał na ziemi splątany przez korzenie drzew.

-Chciałeś to masz.- Przekazałam mu i z podniesioną głową zaczęłam odchodzić.

-No dobra puść mnie.- Powiedział z ciutką skruchy. Korzenie puściły mojego przeznaczonego i po chwili dotarliśmy do willi mojej watahy.

-Wzywam na zebranie Celestie, Alexa, Maxa, Dylana, Arona i Harrego JUŻ!- Przekazałam w myślach. Zmieniłam się z Ivem w ludzi i powędrowaliśmy do Sali narad. Po kilku minutach wszyscy byli na miejscu a Ivar siedział obok mnie.

-Dobrze że jesteście, mam dwie wiadomości, pierwsza to taka że znalazłam swojego mate i jest nim Ivar.- Powiedziałam i wskazałam ręką na mojego przeznaczonego. Po moich słowach wszyscy podnieśli się z miejsc i zaczęli gratulować i witać się z Ivarem np. Max powiedział coś w typie „Witaj w rodzinie stary ale jak jej coś zrobisz twoje wnętrzności znajdą się na zewnątrz" ja słysząc to zachichotałam. Po chwili wszyscy jak w najlepsze sobie gadali i tym mnie wkurzyli.

-JUŻ WSZYSCY NA MIEJSCA I SIĘ ZAMKNĄĆ!- Krzyknęłam głosem Alfy i chociaż moi rodzice i Iv też byli Alfami też się mnie posłuchali.- Więc tak druga sprawa jest mniej przyjemna, w lesie zaatakował mnie Jonatan i mówił że chce się zemścić za wasze błędy.- Po moich słowach wszyscy spoważnieli.

-Zabije tego gnoja, co on sobie wyobraża!- Krzyknął wściekły Harry.

-Nic ci nie jest ?- Podszedł do mnie Max.

-Nie nic, dostałam tylko srebrną strzałą w prawy obojczyk.- Powiedziałam a mój siedemnastoletni braciszek powoli zsunął mi trochę bluzę by zobaczyć ranę po której nie było już śladu.

-Ale przecież nic tu nie ma.-Stwierdził Dylan patrząc się na mój obojczyk wtedy wskazałam ręką na Iva by wytłumaczył mojemu rodzeństwu co zrobił i jak działa więź mate, co od razu zrobił. Po jego krótkim wywodzie wydawało mi się że chłopacy zrozumieli o co chodzi. Po chwili do pokoju weszła moja Beta Emma bez pukania co mnie zdenerwowało.

-Przepraszam, ale ktoś zostawił to przed drzwiami do willi watahy i jest zaadresowane dla Luny.- Powiedziała dziewczyna po czym podała mi pudełko i wyszła. Od razu jak dostałam pudełko do rąk poczułam zapach zwierzęcej krwi, moja mama też to wyczuła i nasze oczy zmieniły kolor na czerwone. Po chwili otworzyłam pudełko i widząc co jest w środku osunęłam się na ziemię.

-ZABIJĘ GO!- Krzyknęłam wściekła i na siebie i na tego dupka. Po chwili wszyscy zobaczyli co jest w kudełku a był to ...



Mam nadzieję że rozdział się podobał :)

Malutki Polsacik dzisiaj XD Zostaw po sobie ślad :>

I przepraszam że rozdział troszkę później <:

Więzy Przeznaczenia: Nowa historiaWhere stories live. Discover now