Episode 10

359 36 5
                                    

Po wczorajszym wieczorze, dotarło do mnie, że to co się stało w noc po występie nie było zwykłym przypadkiem. Po raz kolejny było to coś tak niezwykłego, że aż do teraz mam mętlik. Leżałam na łóżku próbując ułożyć myśli, ale wszystko skupiało się tylko na odtworzeniu chwili, w której po raz kolejny doszło do czegoś pomiędzy mną, a Rachel. Wspomnienie było tak wyraźne, że wciąż odnosiłam wrażenie dotyku jej ust. Nie wiedziałam co miałam o tym myśleć. Nie byłam też osobą, która zaczynała cokolwiek. Ostatnie osoby w moim życiu pojawiły się nagle i chciałabym, żeby niektóre z nich pozostały w nim już na stałe.

Przez okno nad biurkiem, wlatywały promienie słoneczne. Był sobotni, październikowy, ale ciepły poranek. Na ogół, budziłam się zazwyczaj przed południem, albo nawet i po. Tym razem, emocje nie pozwalały mi na dłuższą drzemkę. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a. Uśmiechnęłam się szeroko pod nosem, nabierając powietrza w płuca. Na myśl, że to była Rachel, zrobiło mi się gorąco. Dobrze, że nie widziała mojej reakcji, bo zdałaby sobie sprawę z tego, że naprawdę mam coś z głową. Wolałabym, żeby dowiedziała się o tym dużo później.

Już za mną tęsknisz?

Wiadomość wyświetliła mi się na ekranie, a ja przewróciłam oczami. Fakt był taki, że zajebiście chciałam ją zobaczyć. Pomimo lekkiego poddenerwowania wczorajszą sytuacją, właśnie to byłoby najlepsze. Możliwość widzenia jej reakcji i usłyszenia pierwszych słów o poranku.

to nie ja napisałam pierwsza

Odpisałam szybko, z zadowoleniem na twarzy. Mój żołądek cicho zaalarmował, że domagał się czegoś do jedzenia. Dzisiaj rano przez długie godziny z powodu ekscytacji, zupełnie nie czułam, że byłam głodna. W końcu jednak nastał ten moment. Było krótko przed dziesiątą. Rachel na pewno też nic jeszcze nie zjadła, więc postanowiłam, że zabiorę ją do Dwóch Wielorybów, na jedne z najlepszych naleśników w jej życiu. Moja mama uczyła się od taty i muszę przyznać, że po tylu latach wprawy, w końcu dorównały temu nieziemskiemu smakowi. Przynajmniej to pozwoliło mi na zachowanie dawnych wspomnień.

Niech Ci będzie, Price

Nie zwlekając, zaczęłam wystukiwać na klawiaturze propozycję, którą przed chwilą obmyśliłam.

będę po ciebie za piętnaście minut i lepiej rusz tyłek, bo inaczej pojadę sama

Chyba oszalałaś - ujrzałam w odpowiedzi.

ok zobaczymy za czternaście minut - napisałam i poszłam do łazienki szybko się ogarnąć. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy Rachel zdąży w około piętnaście minut nałożyć makijaż i zrobić cały poranny rytuał. Nie mam pojęcia ile to jej zabiera każdego dnia przed szkołą, ale z pewnością wstaje kilka albo kilkadziesiąt minut wcześniej.

Niestety przeliczyłam się i podjechałam pod jej dom dwie minuty spóźniona. Rachel stała na chodniku z dłońmi w kieszeniach. Otworzyłam jej drzwi i pokazałam, że może wsiadać. Ona natomiast założyła ręce na piersiach i usiadła na chodniku.

- Zaraz umrę z głodu - jęknęłam opierając czoło na kierownicy. Kątem oka sprawdziłam czy się ruszyła, ale Rachel tylko wzruszyła ramionami.

- Umowa to umowa, miałaś być za piętnaście minut, a się spóźniłaś, więc teraz ja mogę wykorzystać wolny czas - powiedziała. Zaśmiałam się cicho i wysiadłam z samochodu. Wystawiłam do niej ręce, aby pomóc jej wstać. Rachel złapała mnie za dłonie, a ja lekko ją podciągnęłam. Nasze twarze dzieliło po raz kolejny tylko kilka milimetrów. Uśmiechnęła się pod nosem i sprawnie mnie wyminęła, pozostawiając w osłupieniu.

Life is Strange: The new beginningOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz