Publika I [GerIta, RusAme, Spamano ]

3.5K 250 389
                                    

Czyli jak pary reagują na okazywanie sobie uczuć publicznie. Cześć pierwsza, nie wiem ile ich będzie, ale w każdej będą trzy różne pary.

GerIta

Ludwik niestrudzenie szedł dalej zaśnieżoną ulicą, osóbka za nim już nie. Feliciano w połowie drogi do samochodu stwierdził, że się zmęczył i nie będzie szedł dalej.

- Chodź! - warczał Niemcy tracąc powoli cierpliwość do chłopaka.

- Ale...

Beilschmidt poczuł się, jakby znowu były czasy drugiej wojny światowej. Nie. Tym razem nie da się.

- Nie.

- Nawet nie wiesz o co chciałem zapytać...

- Wiem. I nie.

Feliciano zrobił słodką minę i ponownie uniósł głowę patrząc tym razem Ludwikowi prosto w oczy.

- Ale Ludwiś, kiedyś mnie nosiłeś, a ja wcale nie przytyłem od tamtego czasu.

- Kiedyś nie byliśmy na ulicy w centrum Berlina.

Vargas rozejrzał się, trochę osób tu było, ale w czym jest problem, że Ludwiś nie chce go zanieść do samochodu. W końcu to chyba nic złego.

- Włochy, wiem, że sam byś spokojnie dotarł do samochodu, więc po co robisz problem?

- Bo masz mnie zanieść.

Niemcy zaklął w myślach. Czy jego chłopak jest aż tak leniwy?

W tym czasie Vargas korzystając z okazji podszedł do Beilschmidta i nie zważając na otaczających ich ludzi zaczął go całować. Ludwik chciał odepchnąć Włocha i by to zapewne zrobił jakby nie fakt, że wszyscy na około i tak już dziwnie na nich patrzyli.

- Mmm... Ludwiś lubię to jak smakują twoje usta. Lepiej było by co prawda jakbyś jadł więcej pasty, ale tak też dobrze - komentował Feliciano oblizując wargi.

Nim chłopak zdążył dodać cokolwiek lub nie daj Boże zrobić już został podniesiony. A Niemcy nie patrząc na nic szedł z Vargasem w ramionach szybko do samochodu. Wstydził się przeraźliwie, a jego policzki przybrały ciemnoczerwoną barwę. Kiedy usadził już Włochy w swoim samochodzie usłyszał taki komentarz:

- Jakbyś mnie zaniósł od razu to bym cię nie pocałował. Widzisz czasem dobrze, że jesteś taki... Hm...

Chłopak szukał odpowiedniego słowa.

- Wiem. Niemcowaty!

Ludwik miał dość, ale w końcu to Feliciano. Dla niego można zrobić wyjątek od każdej zasady.

RusAme

Im dłużej Alfred szedł u boku Ivana tym bardziej odkrywał, że jest zirytowany. A jaki był powód, przez który Bohater boczył się jak dziewczyna mówiąca swojemu chłopakowi "domyśl się"? Bo ten oto pozornie romantyczny spacer przeszli bez żadnej interakcji. Rosja nawet nie objął go! Ba, nawet nie mówił mu nic miłego.

I oto się właśnie Jonesowi rozchodziło, czuł się ignorowany. Tym bardziej, gdy spostrzegł całujące się pary zakochanych.

- Ech! - kaszlnął pozornie Ameryka i przypadkiem uderzył łokciem w żebra swojego chłopaka.

Ten co najgorsze nawet nie raczył na niego spojrzeć. W tej chwili jego irytacja zmieniła się w furię.

I Ameryka miał gdzieś, że właśnie jest w bardzo zatłoczonym moskiewskim parku.

Codzienne dziwactwa zakochanych [Hetalia]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz