2. Rozdział 20: Jak dzieci

Mulai dari awal
                                    

Dziewczyna zacisnęła usta. Tak bardzo nie lubiła określenia „pani”... Ale musiała wytrzymać jeszcze trochę. Czuła, że moment prawdy nadchodzi nieubłaganie. To dobrze – im szybciej, tym lepiej. Na szczęście Scorpius reagował tak, jak sobie to wymarzyła i nawet jeśli początki ich relacji nie były różowe, to w przyszłość patrzyła optymistycznie.

Pozostał tylko Draco. Chodząca enigma. Wiedziała, że się na nią zdenerwuje, bo ona sama tak zareagowałaby na taką wiadomość. Wciąż stało przed nią pytanie: na jak długo? Tego nie mogła stwierdzić. Jego reakcja to jedyna rzecz, która teraz ją powstrzymywała przed wyznaniem prawdy.

– Sowa.

Starszy z Malfoyów wprost nie potrafił powstrzymać się od śmiechu.

– Nie, kochanie! Sowa to zwierzątko. Nie nazywasz się Człowiek. Musimy pomóc Granger, bo inaczej to ptaszysko nazwie... No nie wiem... Huczypiórka? Albo jakaś inna Cienkodzióbka, to takie w jej stylu.

Hermiona zgromiła go spojrzeniem. Draco znowu się wyszczerzył, chcąc ją udobruchać.

– No to Bercia.

– Co ty, Scorpius, byle nie to...

– Hej, ale to całkiem dobry pomysł! – przyznała Hermiona. Bercia brzmiała uroczo i bardzo pasowała do jej czarnej sówki.

– Bercia, a właściwie Berta, to starsza siostra mojej sekretarki – zaczął Draco, udając drżenie z obrzydzenia.

– Pewnie niezła z niej laska – napomknęła Hermiona żartobliwie. Oczy Malfoya rozszerzyły się do wielkości galeona.

– Berta?

– Nie, twoja sekretarka...

– Może trzydzieści lat temu tak, ale teraz na pewno nie. – Wzdrygnął się ponownie. – Pani Christine to naprawdę świetna kobieta, nieraz mi ratowała tyłek, zajmowała Scorpiusa w kryzysowych sytuacjach, ale na pewno mi się nie podoba. Nie gustuję w sześćdziesięciolatkach – podkreślił ostatnie słowo, dokładnie je akcentując. Dziewczyna zakryła usta i tym samym stłumiła wybuch śmiechu. Już sobie wyobrażała blondyna bajerującego jakąś babcię. – Chociaż ona to i tak pikuś. Nie cierpię jej siostry! Stara, otyła i jeszcze śmierdzi suszonymi grzybami. Całkowicie nie rozumiem, dlaczego wołają na nią zdrobniale, kiedy to WIELKI kawał durnej baby.

– Tak czy siak zostaje Bercia. Naprawdę mi się podoba. Dziękuję – zwróciła się do Scorpiusa, mierzwiąc mu włoski. Malfoy przewrócił oczami.

– Będziesz tego żałować – lakonicznie skwitował jej decyzję.

Słońce zaczynało chylić się ku zachodowi, kiedy zdecydowali się zamknąć interes. Wszystkich dopadało zmęczenie, oprócz Scorpiusa, który mógłby bawić się jeszcze przez długi czas. Hermiona nie potrafiła określić, skąd czerpał aż tyle energii, ale zazdrościła mu. Jedynym, o czym marzyła, było łóżko i rozwalenie budzika, by już nigdy nie śmiał zadzwonić. Spoglądając na Malfoya, stwierdziła, że on podzielał jej aktualne pragnienie.

Kiedy wychodziła, oparł się przedramieniem o drzwi i przymknął powieki.

Wygląda słodko – pomyślała nagle, jednak momentalnie zdrętwiała. Przecież to Malfoy – facet, który ją wykorzystał, zostawił i zmarnował tyle czasu. Może być sobie nawet workiem cukru, nie ulegnie mu więcej. Przecież jest tu tylko ze względu na Scorpiusa.

Pełnia szczęścia | DramioneTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang