Nie potrafiłam określić stopnia przyjęcia mnie do tego domu i do tej rodziny, bo tylko to słowo przychodziło mi na myśl, gdy o nich wszystkich myślałam. Ludzie nie byli wobec mnie jakoś bardzo wylewni, ale także nic przede mną nie ukrywali. Mama Rona i Ginny, a także Freda i George'a, była dla mnie bardzo miła. Nazywała mnie skarbem, co było okropnie przemiłe i dbała o mnie, pytając, czy nie jestem głodna lub czy mi czegoś nie potrzeba. Zazwyczaj siedziałam w pokoju Ginny, w którym wraz z nią mieszkałam i nie schodziłam na dół. Jednak tego dnia było inaczej.

Z racji braku miejsca w domu, imprezę urodzinową Harry'ego postanowiono urządzić w ogrodzie. Rozstawiono kilka stołów, a miejsce wokół przystrojono. Razem z Fredem i Georgem, prześmiesznymi bliźniakami, wyczarowaliśmy ozdoby — fioletowe, ozdobione wielkimi siedemnastkami lampiony, które wisiały ponad gośćmi. Remus Lupin, były nauczyciel OPCM w Hogwarcie, a także przyjaciel państwa Wesley i członek Zakonu Feniksa, był pod wrażeniem moich umiejętności magicznych. Tym razem byłam na tyle ufna, że z nim rozmawiałam. Uważał, że magia bez wykorzystywania różdżki jest bardzo ciekawa i poświęcał mi swoją każdą wolną chwilę, co po pewnym czasie zaczęło mi ciążyć.

Prócz Lupina, do Nory zawitało kilka innych osób — metamorfomag Tonks, którą zdążyłam poznać niecały rok temu, starszy brat Rona Charlie i gajowy Hogwartu Hagrid. W ogrodzie był ponad tuzin osób, a urodziny Harry'ego były dla mnie jednym z ciekawszych przeżyć w życiu. Nigdy nie brałam udziału w takiej uroczystości. Oczywiście, rodzice wyprawiali mi urodziny na naszym dworze, choć od niedawna zaczęłam wspominać je z gorzkim posmakiem, ponieważ nie wiedziałam, co było prawdą a co kłamstwem. Również fakt, że ojciec był śmierciożercą wcale mi w tym nie pomagał.

Gdy wszyscy siedzieli już przy stołach, pani Weasley wyszła z kuchni wprost do ogrodu, lewitując przed sobą tort w kształcie wielkiego znicza.

— Wygląda fantastycznie, pani Weasley! — krzyknął wtedy Harry.

— Och, to nic takiego, kochaneczku.

Przyjęcie zaczynaliśmy bez taty Rona, ponieważ pracował do późna w Ministerstwie.

— Chyba jednak zaczniemy bez Artura! — Zawołała po chwili Pani Weasley, czytając mi w myślach. — Musiało go coś zatrzymać... och!

Wszyscy zobaczyliśmy to jednocześnie: świetlistą smugę, która przeleciała przez podwórze i spoczęła na stole, gdzie zamieniła się w srebrzystą łasiczkę stojącą na tylnych łapkach i mówiącą głosem pana Weasleya:

— Przybędzie ze mną minister magii.

I właśnie po tych słowach nastąpiło zamieszanie. Lupin i Tonks przerazili się nie na żarty i w zadziwiająco szybkim tempie teleportowali się zza bram ogrodu, uprzednio przepraszając za to Harry'ego. W chwili, w której sama pomyślałam o tym, żeby się ukryć, w miejscu, w którym zniknęli przed chwilą czarodzieje zmaterializowali się pan Weasley oraz obecnie panujący minister magii — Rufus Scrimgeour, którego łatwo było rozpoznać po grzywie siwych włosów.

— Proszę mi wybaczyć, że zjawiam się bez zaproszenia — powiedział, zatrzymując się przed stołem. — Zwłaszcza że, jak widzę, macie tu rodzinną uroczystość. — Jego wzrok zatrzymał się na chwilę na urodzinowym torcie. — Wszystkiego najlepszego.

— Dzięki — powiedział Harry.

— Chciałbym z tobą zamienić słówko — ciągnął Scrimgeour. — A także z panem Ronaldem Weasleyem, panną Hermiona Granger i, jak mniemam, panną Lydią Ravatel.

— Z nami? — Zdziwił się Ron. — Dlaczego z nami?

Spostrzegłam, że pan Weasley wymienił zaniepokojone spojrzenie z żoną, kiedy wstaliśmy. Idąc w kierunku domu, czułam, że Ron, Hermiona i Harry pomyśleli to samo, co ja: Scrimgeour musiał się w jakiś sposób dowiedzieć, że wszyscy nie zamierzamy powrócić do Hogwartu. Scrimgeour milczał, gdy przeszliśmy przez zawaloną talerzami i półmiskami kuchnię i wkroczyliśmy do salonu. Choć ogród był skąpany w łagodnym, złotym świetle wieczoru, tu było już ciemno, więc Harry zapalił różdżką lampy naftowe, które oświetliły skromnie umeblowany, ale przytulny pokój. Scrimgeour usiadł w zapadającym się fotelu, zwykle zajmowanym przez pana Weasleya, a Harry, Ron i Hermiona ścisnęli się obok siebie na kanapie. Stanęłam za nimi, nieskora do żadnego innego ruchu. Minister natychmiast przemówił.

STARA MAGIA draco malfoy, hp ( 1&2 )Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum