-Dlaczego akurat taki?-zapytał, gładząc znak

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Dlaczego akurat taki?-zapytał, gładząc znak.

-Może faktycznie, wybrali go randomowo-wzruszyła ramionami. Napiła się piwa.

Dean również wzruszył ramionami. Odwrócił się do okna i spojrzał za szybę. Gdyby mógł czuć coś innego niż obojętność albo przywiązanie do Nadii, pewnie poczułby piękno widoku za oknem.

Ich dom, podobnie jak większość domostw w tych stronach, leżał na odludziu, otoczony łąkami i lasami. W oddali Dean widział pastwisko, a na nim kilka koni pilnowanych przez czarnego psa i jeźdźca na gniadym wierzchowcu. Przez chwilę przez myśl mu przeszło, że mógłby tu zostać na zawsze.

-Nadia...-zagaił po dłuższej chwili ciszy.-Nie rozwalmy tego miasta jak poprzednich.

-Też mi się tu podoba-przyznała.-Cisza, spokój, totalne odludzie. Samowi nawet przez myśl by nie przeszło, że tu jesteśmy-Dean pokiwał głową, zgadzając się z nią.

Ona również odwróciła się z zamiarem wyjrzenia przez okno. Widok zachwycił ją niemalże tak jak Deana.

****

-Tak, Imapla i Camaro, rocznik 67 i 69, oba czarne-powiedział staruszek.

Garbił się lekko i chodził wolno, krok po kroku. Ręce, z wyraźnie widocznymi fioletowymi żyłami na wierzchu, trzęsły mu się razem z kluczami. Prowadził Sama, Crowleya i Savitara przed siebie, w stronę garaży.

-Ładna z nich parka była-kontynuował.-Zapłacili, nawet więcej niż trzeba i pojechali. Mają gust do aut, nie ma co.

-Zmienili auta...-mruknął Sam.-Jakimi wie pan, jakimi samochodami odjechali?

-Nie, nie-pokręcił głową.-Auto było jedno. Na początku przyjechał ten pan w Impali i powiedział, że przyjedzie jeszcze jego przyjaciółka. On gdzieś pojechał a przyjechała ta pani i również zostawiła samochód. Potem wrócił ten blondas i zabrał ją. To był czarny Mustang.

-A rocznik?-zapytał Savitar.

-Niech no pomyślę-westchnął, wkładając klucz w zamek. Przekręcił go i przy pomocy Sama otworzył drzwi, ukazując ich oczom Chevrolety.-To byłby 66 albo 65, nie wiem dokładnie. Oba są bardzo podobne.

-Dziękujemy-westchnął Sam.

-Przeskrobali coś?-zapytał staruszek.

-Nie-odezwał się Crowley.-To moja córka i brat-powiedział, wskazując głową na Sama.-Zniknęli bez słowa.

-Tak właśnie wyglądali jakby chcieli się ukryć-przyznał mężczyzna.

-Zostawili jakiś numer telefonu czy coś?-zapytał Sav.

-Tak, ale ten pan powiedział, że nie można na niego dzwonić. To oni zadzwonią, kiedy będą chcieli odebrać auta.

-Dziękujemy-odparł Savitar. Mężczyzna skinął głową i zamknął garaż.

Let me be your shelterWhere stories live. Discover now