Randka?

1.1K 80 22
                                    

Nadia siedziała z Samem w bibliotece, gdzie młodszy Winchester pokazywał speedsterce swoją kolekcję książek. W między czasie dużo rozmawiali i poznawali się. Sam w ciągu kilku dni zrozumiał, dlaczego Dean tak bardzo cierpiał po stracie brunetki. Kiedy Sam poznawał ją we wspomnieniach Deana, już wtedy czuł, że Nadia jest mu bliska. Teraz, kiedy znał ją osobiście, zrozumiał co czuł jego brat. Nadia fascynowała go i zachwycała. Dużo ich łączyło, ale nie tak dużo, jak ją i Deana.

-CO ZROBIŁ?-krzyknęła oburzona, kiedy Sam opowiedział jej o tym, co działo się ze starszym Winchesterem, kiedy jej nie było.

-Naprawdę!-powiedział, chcąc zapewnić ją, że mówi prawdę.-Zostawił Impale; zakrył ją i nie dotykał. Dopiero Thomas zmusił go żeby pojechać Impalą na polowanie na Osatrę.

-Przecież Dean kocha tego Chevroleta!-oburzyła się jeszcze bardziej, nie mogąc pojąć, jak Dean mógł to zrobić.

-Widziałem jego wspomnienia-wyjaśnił Sam.-Myślę, że Imapala przypominała mu ciebie.

-Przecież to taki piękny samochód! Po za tym, z Imaplą ma na pewno wspomnienia nie tylko ze mną związane.

-Wtedy nie wydawał mi się taki piękny-usłyszeli cichy mruk za sobą. Za nimi, o blat stołu, Dean opierał się i przyglądał im się badawczo.

-Jak to możliwe, do cholery? Dean! Przecież to Impala!

-Sammy ma rację-wzruszył ramionami.-Pochowałem cię, umazany twoją jak i moją krwią. Jechałem do brata tak, jak tego chciałaś-mówił, powoli zbliżając się do niej.-Siedziałem w tym cholernym samochodzie i jedyne o czym mogłem myśleć to to, że jeszcze przed chwilą siedziałaś obok! Jeszcze chwilę temu oboje śmialiśmy się z, cholera wie, czego!

-Dean...-zaczęła.

-Odkąd cię poznałem byłaś moją nadzieją. Do domu jest ją stracić, więc już nigdy mnie nie zostawiaj-poprosił.

-Nigdzie się nie wybieram-uśmiechnęła się lekko, zapewniając go.

Savitar wpadł do bunkra jak strzała wystrzelona z łuku. Bracia Winchester musieli zasłonić oczy, ponieważ niebieskie światło wytworzone przez speedstera, oślepiło ich na chwilę. Sav chwycił Nadię w swoje ramiona i zamknął w szczelnym uścisku. Zaskoczona, próbowała się od niego odsunąć, chociażby na wyciągnięcie ręki. Albo chociaż na tyle żeby mogła oddychać.

-Sav!-pisnęła.-Puść mnie, do cholery!

-Nadia!-krzyknął mężczyzna, kiedy w końcu wypuścił ją z objęć.-Tak się cieszę, że cię widzę żywą!

-Domyślam się-bąknęła.-Co wy macie z tym zgonem na mój widok?-prychnęła rozbawiona.

-Skoro żyjesz mogę wrócić do planowania waszego ślubu!-ucieszył się jak nastolatka, która dostała iPhone na komunię. Całkowicie zignorował słowa Nadii, jak i samą Nadię, i rzucił na stół teczkę pełną jakiś kartek oraz zdjęć.-Dean! Jako, że Nadia uwielbia czarne garnitury, koszule i krawaty, proponuję ten garnitur. Jednakże obawiam się, że wyglądałbyś jakbyś szedł na pogrzeb zatem mam też tę opcje-powiedział, pokazując zdjęcia i ulotki.

-Oszalałeś-stwierdził szatyn, ale mimo to, podszedł do stołu i przyjrzał się materiałom przygotowanym przez Savitara.

-Nadii,-kontynuował-pod kolor oczu, wybrałem suknię ze złotym akcentem.

-Dean ma rację-stwierdziła.-Oszalałeś.

-Aj tam!-machnął ręką.

-Aj tam!-machnął ręką

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Let me be your shelterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz