☽ 28 ☾

3.6K 493 194
                                    

W małym domku przy jeziorze mieli spędzić całe cztery dni i trzy noce. Kiedy przyjechali na miejsce i rozpakwali bagaże, była zaledwie siedemnasta, a słońce jeszcze górowało, dlatego zdecydowali, że nie będą marnować tych kilku godzin w chatce, wybierając się na spacer po okolicznych terenach. Oczywiście Taehyung nie byłby Taehyungiem, gdyby nie przygotował odpowiedniego prowiantu na taką wyprawę dla małej Gahyeon. Doskonale wiedział, że ta potrafiłaby nagle stanąć w miejscu i oznajmić, że rozładowały jej się baterie jedzeniowe i nie będzie szła dalej. Zupełnie jakby była robocikiem, który nagle wyczerpuje swoje zapasy energii.

- Mamy wszystko? - zapytał blondyn, wpakowując plastikowy pojemnik do dużego plecaka, który po chwili wylądował na jungkookowych ramionach. Pewnie jak zwykle przesadził z ilością prowiantu, jednak lepiej nosić jak się prosić, jak to zawsze powtarzała pani Park. A jej życiowe motta sprawdzały sie lepiej niż kogokolwiek innego.

- Jestem ja, jesteś ty, jest Gahyeon, chyba więcej nam nie potrzeba. - Szatyn uśmiechnął się, a Taehyung miał wrażenie, że roztopi mu się serce.

Rzeczywiście. Nie potrzebowali niczego poza sobą.

No dobra, w tym wypadku jedzenie też odgrywało ważną rolę, ale to już nie brzmiało tak romantycznie.

- Idziemy na przygodę! - pisnęła ciemnowłosa, co chwilę podskakując uczepiona fragmentu koszuli Jeona. Była chyba najbardziej podekscytowana z nich wszystkich i wcale jej się nie dziwili. A była przy tym tak urocza, nie potrafiąc pohamować swoich emocji, że dodatkowo rozczulała swoim zachowaniem rodziców.

- Przygoda przygodą, ale świeci słońce, więc marsz po krem z filtrem, muszę posmarować ci buźkę. - Co jak co, ale w roli "opiekuńczej matki" Taehyung sprawdzał się najlepiej. Niestety szatynka nie podzielała jego entuzjazmu, jęcząc głośno podczas drogi w tę i z powrotem do łazienki, aby przynieść niewielką tubkę i podać ją starszemu.

Nie do końca podobało jej się to smarowanie, ale Kim nie mógł pozwolić, żeby wyszła na dwór w taką pogodę bez żadnego zabezpieczenia. Lepiej, żeby chwilę sobie pomarudziła, niż potem musiała cierpieć z powodu oparzeń.

- A ja? - zapytał Jungkook, kiedy ten podniósł się już z klęczek, otrzepując swoje spodnie. Taehyung od razu uśmiechnął się szeroko, widząc w tym idealną okazję do zrobienia psikusa.

Wycisnął dość dużą ilość białego kremu na swój palec i jednym szybkim ruchem namalował na policzkach Jeona dwie kreski, mające przypominać barwy wojenne i jedną kropkę na samym czubku nosa. Wyglądali teraz jak szczęśliwa rodzina z reklam produktów Nivea.

***

- Tato, a czy to jest jadalne?

- Nie, skarbie, to jakiś krzak.

- A to?

- To żuk, zostaw.

- A to?

- Gahyeon, jak jesteś głodna, dam ci kanapkę, nie szukaj tu nic.

Taehyungowi opadały już ramiona. Wędrowali trochę ponad godzinę, w czym Jungkook zdążył próbować zejść ze szlaku trzy razy (bo nie zauważył wielkich znaków ostrzegawczych), Gahyeon zdążyła powiedzieć, że musi siku pięć, rozmyślając się za każdym razem, próbować porwać ptaszka dwa i chcieć zjeść wilcze jagody cztery. Nigdy więcej nie weźmie ich do lasu.

- Chcę wracać, nudno tu.

Czego mógł się po niej spodziewać. Odetchnął głośno, przymykając na moment oczy, aby powoli odliczyć od dziesięciu do zera. Na całe szczęście ta cała technika przynosiła skutki, bo kiedy jego powieki ponownie się uniosły, mógł uśmiechnąć się ciepło, chwytając małą za rączkę.

- Dobrze, pójdziemy do domku i będziemy tam siedzieć, póki wszyscy nie uśniemy.

Jungkook cały czas uśmiechał się okropnie szeroko, ściskając za ramiona plecaka, z którego do tej pory nic nie ubyło. W duchu cieszył się jak dziecko, mogąc patrzeć jak jego malutka córeczka zadziwia się zjawiskami przyrody, cieszy się, kiedy motyl siada na jej dłoni, biega wesoło między drzewami. No dobra, nie tylko w duchu. Cała ta radość bije od niego całego i Taehyung to widzi. Sam nie jest wtedy w stanie pohamować swojego uśmiechu.

Zawrócili, obierając kierunek polany, na której stał ich domek. Na całe szczęście ścieżki były wyraźnie oznaczone, bo inaczej skończyło by się to marnie. Żaden z rodziców nie miał dobrej orientacji w terenie i gdyby nie znaki, najprawdopodobniej pogubiliby się po przejściu kilkunastu metrów.

- A tato, czy to jest jadalne?

Karuzela dopiero się rozkręca.

***

Po nieco wykańczającym (głównie psychicznie) spacerze, Taehyung nie marzył już o niczym innym niż kąpieli. Na całe szczęście zaraz po kolacji Gahyeon zaczęła ziewać, stwierdzając ostatecznie, że idzie spać do swojego pokoju. Warto wspomnieć, z jaką dumą wymawiała "swój". Mimo że w domu także posiadała swój własny, to tutaj napawało ją to pewnego rodzaju dumą. W końcu była dużą dziewczynką, miała prawie pięć lat i mogła już spać sama.

Taehyung siedział na łóżku w sypialni jego i Jungkooka, oglądając przypadkowy kanał w telewizorze (tylko on łapał zasięg), kiedy młodszy układał szatynkę do snu. Niby nic takiego, a czuł się wykończony całym tym dniem.

- Śpi. - Usłyszał nagle, przez co uśmiechnął się blado, uchylając powieki, a pierwszym, na co natrafił jego wzrok, był stojący naprzeciwko brunet z tym samym co zawsze uśmiechem na ustach.

- W końcu - westchnął, opadając na miękkie łóżko. Przecigąnął się na nim niczym rasowy kot, ziewając głośno. Po chwili poczuł jak materac obok niego się ugina, a duża dłoń ląduje na jego udzie, masując je delikatnie, przez co zamruczał z przyjemności.

Nawet taka zwyczajna, niepozorna drobnostka potrafiła wywołać w nim tyle emocji.

- Kąpiel? - zapytał Jeon, na co ten tylko pokiwał głową, wyciągając dłoń w jego stronę, aby pomógł mu wstać.

- O niczym innym teraz nie marzę.

Łazienka była zaraz obok ich sypialni, dlatego znaleźli się w niej lada moment. Samo pomieszczenie nie było duże, ale za to przestronne, a stojąca w rogu wanna aż zachęcała do wzięcia w niej kąpieli.

Kiedy Taehyung stanął przed dużym lustrem, zaczynając zmywać delikatny makijaż, Jungkook zaczął przygotowywać dla niego wodę. Na całe szczęście zabrali ze sobą kilka ładnie pachnących płynów, które mógł dodać do wody, aby ta zabarwiła się na bladoróżowo, tworząc pianę, przy okazji zapełniając całą łazienkę różanym zapachem.

Kiedy woda wypełniała już wannę do połowy, Jeon zakręcił wodę, mokre dłonie wycierając w ręcznik, który następnie pościelił na kafelkach, aby wychodzący z kąpieli blondyn nie poślizgnął się na śliskiej powierzchni.

Zadowolony podszedł do starszego, który w tym czasie zdążył oczyścić swoją twarz i stanął tuż za nim, aby złożyć delikatny pocałunek na jego karku, po chwili odsuwając się i kierując w stronę drzwi.

- Miłej kąpieli - powiedział z uśmiechem, już praktycznie wychodząc. Jednak cichy głos Taehyunga skutecznie wrył go w ziemię, zatrzymując zaraz przed drzwiami. Pezysiągłby, że gdyby było to możliwe, jego broda leżałaby już na ziemi.

- Może... Umyjemy się razem?

A/n: losowanie jednak jutro! miłego weekendu, słodziaki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

A/n: losowanie jednak jutro! miłego weekendu, słodziaki

carousel ❧ jjk · kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz