"Jesteś zwykłą egoistką"

24.1K 1.5K 825
                                    

- To zły pomysł - mruknął Luke, gdy razem wychodziliśmy z samochodu, którym przyjechaliśmy do kawiarni, w której mieliśmy się spotkać z resztą. 

- Nie przesadzaj - przewróciłam oczami, włączając autoalarm w aucie. 

- To jest bardzo zły pomysł! - Niemal wykrzyczał i stanął przede mną, torując mi tym samym drogę, na co fuknęłam pod nosem. - Jeszcze możemy z tego zrezygnować, tak? - Uniósł brwi i podrapał się zakłopotany pod karku. - Boże święty, przecież Vanessa dostanie szału - niemal zawył, odchylając głowę do tyłu. Zaśmiałam się pod nosem i wyminęłam go, idąc prosto do wejścia. 

Wiedziałam, że Vanessa nie będzie zadowolona faktem, że musi mnie oglądać i cóż, ja sama nadal nie byłam przekonana do tego pomysłu, jednak powspominanie, starych lat, kiedy wszyscy byliśmy nierozłączni, było dosyć ciekawą wizją. Wiedziałam też jednak, że bez Zack'a, to nigdy nie będzie już to samo. 

Wypuściłam powietrze ze świstem i przybrałam uśmiech, który miałam nadzieję, że wydawał się prawdziwy. Luke wszedł zaraz za mną, mamrocząc coś, że wszyscy zginiemy, kiedy moja dawna przyjaciółka się zdenerwuje. Poczułam ukłucie, gdzieś w okolicy serca na myśl, jak dużo nas kiedyś łączyło, a jak teraz nas dużo dzieli. Dziwne jest uczucie, gdy wiesz, że tworzysz sobie wrogów, z dawnych przyjaciół. 

Zauważyłam Jake'a, który wpatrywał się w Vaneesę, a ta coś do niego mówiła, w kącie kawiarni. Odwróciłam się do Luke'a, dając mu niemy znak, żeby poszedł pierwszy. Chłopak westchnął krótko i po przeżegnaniu się, ruszył przede mnie. 

Mówiąc, że się denerwowałam, skłamałabym. Byłam jednym, wielkim kłębkiem nerwów. Jedyne, co mnie w tym momencie uspokajało, to ta cicho grająca muzyka z radia. Zacisnęłam dłonie w pięści, a w tym samym momencie, usłyszałam cichy głos dziewczyny, na który ścisnęło mnie w żołądku. 

 - Luke - wyszeptała z niedowierzaniem. Okej, nie zauważyła mnie, w przeciwieństwie do Jake'a, który uśmiechał się do mnie lekko, co odwzajemniłam. Vanessa poderwała się z krzesła i nim mój przyjaciel się odezwał, rzuciła mu się na szyję. 

- Hej, Van - mruknął i przyciągnął ją bliżej siebie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i przeszłam obok, dając im chwilę dla siebie. 

- Cześć - uśmiechnął się do mnie Jake, na co puściłam mu oczko. Jego uśmiech się poszerzył.

- Gdzie ty byłeś idioto!? - Krzyknęła Vanessa. Rozejrzałam się nerwowo dookoła, próbując się przy tym ukryć pod włosami, bo ludzie, zaczynali posyłać w naszą stronę dziwne spojrzenia. Mimowolnie się uśmiechnęłam, widząc, że pewne rzeczy chyba nigdy się nie zmienią. Mianowicie;  Vanessa kochała zwracać na siebie uwagę w miejscach publicznych. 

- To tu, to tam - zaśmiał się Luke, rozkładając ręce. - Dużo czasu minęło - przytaknął głową. 

- Za dużo - szepnęła dziewczyna, ciągle się uśmiechając. Luke złapał kilka pasm włosów Vanessy i pociągnął za nie, na co ta pisnęła. Zaśmiałam się pod nosem, czym zwróciłam uwagę dziewczyny. Jej mina od razu się zmieniła, tak samo chyba jak i humor. Okej, mam przejebane, już po mnie. Jej twarz nagle niebezpiecznie zbladła, a na ustach pojawił się kpiący uśmiech. - Lepiej być chyba nie mogło - oznajmiła sarkastycznie, potrząsając głową. 

- Van, nie zaczynaj - westchnął Jake, a dziewczyna prychnęła i zajęła miejsce na przeciwko mnie. Czułam na sobie jej wzrok, gdy przeglądałam menu. Czas zdawał się dłużyć niemiłosiernie. Pieprzony paradoks; gdy chcesz, aby czas się zatrzymał, ten pędzi jak szalony, a oczywiście zatrzymuje się w najgorszych momentach życia, dokładając tym samym, więcej bólu. 

Wybacz, ale wciąż cię kocham ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz