"[...], jeśli się spóźnię, nie dostaniesz kolacji"

26.9K 1.4K 990
                                    

5/5

Wciągnęłam na siebie szybko czarne spodnie i czerwoną, lekko prześwitującą koszule i wybiegłam z garderoby. Szybko wróciłam do łazienki, gdzie przed chwilą myła zęby i rozczesałam włosy, po czym wyciągnęłam ze szczotki włosy, które mi wyleciały i wyrzuciłam je do kosza. Popsikałam się jeszcze ulubionymi perfumami i pociągnęłam rzęsy tuszem. 

Wybiegłam z łazienki i przy okazji, wstąpiłam z powrotem do sypialni i zabrałam torebkę. Za dwadzieścia minut, miałam spotkać się z florystką, która będzie przygotowywać wiązanki na nasz ślub. Oczywiście minuty mijały, a ja nadal biegałam po domu. Żeby było lepiej, musiałam jeszcze podjechać po Caitlin, która miała mi pomóc w wyborze kolorów kwiatów, czy też układu wiązanek. 

- Alex, wychodzę! - Krzyknęłam, a w tym samym czasie mój narzeczony wyszedł z kuchni z herbatą w ręku. Przewróciłam oczami, widząc jaki spokojny był, w przeciwieństwie do mnie. 

- Ta - bąknął i wygodnie rozsiadł się na kanapie. Fuknęłam pod nosem, gdy nawet nie obdarzył mnie spojrzeniem. 

- Zachowujesz się jak dziecko - warknęłam. - Nadal zamierzasz być zły, tak naprawdę nie mając nawet do tego powodu? - Zapytałam, a ten skinął głową i włączył sobie telewizor. - Świetnie! - Wyrzuciłam ręce w górę w geście kapitulacji. - Jesteś beznadziejny!

- Przestań mówić, kobieto - jęknął, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Zacisnęłam szczękę i szybkim krokiem podeszłam do niego i stanęłam przed nim, zasłaniając mu telewizor. 

Niech wie, jak to jest... 

- O co ty się wściekasz, hmm? - Uniosłam brwi, a ten prychnął pod nosem. 

- O nic - wzruszył ramionami i nie patrząc na mnie upił łyka herbaty. 

- Kurwa, gorzej niż kobieta z okresem, przysięgam - burknęłam i nie chcąc tracić czasu poszłam do korytarza. Już miałam wciągnąć kurtkę, gdy poczułam jak silne ręce mojego narzeczonego oplatają mnie w talii. Przewróciłam oczami i nie zwracając na niego uwagi, spojrzałam w lustro i poprawiłam ostatni raz włosy. - Puść mnie. 

- Jane, po prostu się o ciebie martwię, okej? - Westchnął i wypuścił mnie ze swoich objęć. Pokazałam mu kciuka uniesionego do góry o wciągnęłam na siebie parkę o granatowym kolorze. - Jane - mruknął i ponownie mnie objął, jednak nadal nie zwracałam na niego uwagi. - Jane, cholera jasna! - Krzyknął. 

- Co się drzesz - warknęłam, jednak moje usta szybko zamknął pocałunek, który facet złożył na moich ustach. Próbowałam wyrwać się z jego objęć i jednak ten objął mnie ciaśniej i pogłębił pocałunek. Fuknęłam mu w usta, przez co się uśmiechnął. Złapał moją wargę między zęby i pociągnął ją lekko do tyłu. - Mam umówione spotkanie, jeśli się spóźnię, nie dostaniesz kolacji - warknęłam, wyrywając się z jego uścisku. 

- Gdzie jedziesz? - Zmarszczył brwi. 

- Do florystki. Chcę wybrać kolory kwiatów i w jaki sposób będą wiązane - wzruszyłam ramionami i założyłam na ramię torbę. 

- Aha - mruknął i podrapał się po karku. Uśmiechnęłam się i po złożeniu delikatnego pocałunku na jego ustach wybiegłam z domu, krzyczącą pożegnanie. 

Kilka minut później, byłam już na podziemnym parkingu. Otworzyłam samochód, wrzuciłam do niego torbę, po czym sama do niego wsiadłam. Bez zbędnych ceregieli przekręciłam klucz w stacyjce i ruszyłam. Włączyłam się w ruch uliczny od razu trafiając na korek. 

- Kurwa - warknęłam pod nosem. Zacisnęłam dłoń na kierownicy z taką siłą, że zbielały mi kłykcie. Drugą dłonią włączyłam radio, gdzie akurat leciała piosenka "See you Again" Wiza Khalif'a. Uśmiechnęłam się lekko sama do siebie i zaczęłam nucić pod nosem dobrze mi już znaną melodię. 

Wybacz, ale wciąż cię kocham ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz