6. Shades Of Brown

2.4K 133 19
                                    




Maddie's POV

Szukałam tego w Google znowu i znowu.

Nigdy w swoim życiu nie widziałam takiego odcienia brązu, ale po prostu musiałam go znaleźć. Ledwo co znałam jego imię, ale gdy tylko wróciłam do domu ostatniej nocy z Plasmy, mój umysł nie chciał się wyłączyć. Czułam się jak jakaś ćpunka albo groupie.

Kiedy Olivia wyciągnęła mnie z biura w Plasmie, była wściekła i wciąż wymachiwała swoim ogromnym paralizatorem, żeby wszyscy zobaczyli, że jest ostrą suką. Dalej byłam trochę nawalona przez utratę krwi zmieszaną z alkoholem, ale nic nie równało się z odurzeniem, które było spowodowane zobaczeniem tych oczu po raz pierwszy. Co do cholery było ze mną nie tak? Weź się w garść Maddie!

Spojrzałam na niego raz i już miałam ochotę przejechać dłońmi po jego brązowych włosach albo palcami wzdłuż jego wyrzeźbionego torsu, który był dla mnie na pełnym widoku zeszłej nocy. Nie byłam nadmiernie seksualną osobą, ale byłam kobietą, która właśnie po raz pierwszy mogła nacieszyć oczy i Jezu zlituj się, on wyglądał tak cholernie dobrze.

Olivii nie było do śmiechu i nie odpowiadała na moje pytania dotyczące tego kim był mój nowy Tajemniczy Crush. Wciąż była wściekła przez to, że musiała wydobyć dużą broń, więc nie zauważyła moich zamglonych oczu kiedy usiadłyśmy na tyłach taksówki. Ciągle mówiła, a ja ciągle fantazjowałam.

To było w pełni krępujące, ale nie mogłam nic na to poradzić.

Byłam tak pochłonięta swoim Tajemniczym Crushem, że nawet nie czułam pulsującego bólu z tyłu nogi, która była staranie zabandażowana, myślałam, że ktoś zadzwonił po lekarza. To było absurdalne, że odczuwałam taki pociąg fizyczny do jakiegoś faceta, którego widziałam zaledwie przez dwie sekundy, po czym zostałam wypchnięta przez drzwi, ale nie sądzę żeby wymagało to jakiegokolwiek wyjaśnienia. Jeśli tylko mogłabym zobaczyć go jeszcze raz, byłabym grzeczna przez resztę swojego życia.

Czy to w ogóle ma jakiś sens?

Poprzedniej nocy, położyłam się do łóżka ze snami o brązowym, które przechodziły przez moją głowę.

Złote. Karmelowe. Połyskujące. Korowe. Zachód Słońca. Poświata. Świetliste. Barwione. Wikipedia mówiła, że oszacowano 9,142,857 różnych odcieni brązu. Chyba przeszłam przez połowę z nich o ósmej rano następnego dnia.

Miał na imię Justin. To takie staromodne, mocne imię, ale pasowało do niego idealnie. Stał tam po prostu tak oficjalnie i zajęło to jedną sekundę, żebym zakochała się w jego wyglądzie. Założę się, że zawsze tak było.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał teraz dziesiątą rano, nie spałam od piątej i zaczynałam odczuwać tego efekty, ale nie miałam zamiaru iść spać zanim nie znalazłabym odpowiedniego koloru dla jego oczu. Wciąż mnie przeszywały za każdym razem kiedy zamykałam swoje i myślałam o tych trzech sekundach, w których zobaczyłam go stojącego blisko drzwi.

Ostatniej nocy, Justin był naćpany, czego byłam pewna, ale wciąż miał najseksowniejszą twarz jaką kiedykolwiek widziałam. Nie chodziło tylko o to, że miał ładną twarz, chodziło o coś więcej. Był za nim ogień, który mogłam poczuć i który niezmiernie mnie podniecał, mimo że nie było to niczym bliskim do sposobu w jaki na mnie patrzył. Nawet jeśli był trochę wstawiony, coś w nim mnie do niego ciągnęło. To było tak jakby coś mnie przyciągało przez jego krew i to było popieprzone. Bałam się nawet sama siebie.

"Weź się w garść, Maddie." Potarłam oczy próbując przerwać na sobie urok Justina.

Byłam cholernie naćpana kawą stojącą obok mnie na biurku przy włączonym laptopie.

There Will Be BloodOnde histórias criam vida. Descubra agora