PRZESZŁOŚĆ I TERAŹNIEJSZOŚĆ

Start from the beginning
                                    

— Coo...? — Jęknęłam, podnosząc głowę. — Cześć.

— Cześć. Crabbe, Goyle! Co jeszcze mówili?

— Nic takiego — odezwał się jeden z nich. — McGonagall zaprzeczyła, Potter się upierał przy swoim i poszedł. Nie przejmuj się, Draco.

— Nie przejmuję się sobą! — Syknął blondyn. — Ktoś mógł widzieć Lydię.

— Nikt mnie z tym nie powiąże. — Uspokoiłam go.

— Mam taką nadzieję. Zostawcie nas samych.

Crabbe i Goyle odeszli męczyć drugie klasy. Siedziałam na fotelu, a Draco na jego oparciu. Wpatrywaliśmy się w płomienie i byliśmy cicho. Nie było to jakieś uciążliwe uczucie — wręcz przeciwnie, było całkiem miło.

— Płomienie nadal tak na ciebie działają? — spytał nagle.

— Jak?

— Kojąco. Uspokajająco. Pamiętam całą waszą rodzinę siedzącą przed kominem. Poza tym wyglądasz na bardzo wyluzowaną, gdy tu siedzisz.

— Tak?

— I chyba trochę zaspaną, co? — Zaśmiał się gardłowo, tak, że na przekór sobie się uśmiechnęłam. — Leć spać. — Rozkazał.

— Jest dopiero południe czy aż tak mocno i długo spałam?

— Masz rację — przytaknął. — Co chcesz dziś robić?

Dzień spędziliśmy na świeżym powietrzu. Malfoy okazał się wielkim fanem bitew na śnieżki i tak właśnie ja, Draco, Zabini, Pansy, Crabbe i Goyle bawiliśmy się w najlepsze, budując magiczne forty i wyrzutnie śniegu. Chcąc nie chcąc, rozkoszowałam się tym dniem spędzonym ze znajomymi — było to dla mnie kompletnie nieznane uczucie i mówiąc szczerze, bardzo odległe od mojego dotychczasowego życia. Dlatego tak naprawdę cieszyłam się, że mogę poznać smak zabawy z innymi ludźmi. Cieszyłam się, że nie muszę się już ukrywać.

W trakcie kolejnych dni prawie w ogóle nie widywałam Malfoya. Znikał na przerwach i bardzo często nie pojawiał się na lekcjach. Był dla mnie nieuchwytnym celem; nocami przesiadywałam wkurzona w pokoju wspólnym, próbując go złapać.

Tak minęły dwa tygodnie. Drużyna Slytherinu powoli przygotowywała się do meczu z Gryfonami. Atmosfera na korytarzach stawała się napięta, ślizgoni, z Pansy na czele, wykrzykiwali obelgi w stronę gryfonów i robili im podłe żarty, tak bardzo w ich typie. Przez ten cały czas chodziłam struta za Susan albo Margaret, z którą udało mi się nawet stworzyć coś na kształt przyjaźni. Okazało się, że to naprawdę miła dziewczyna, która, mimo wszystko, nie wierzy w stereotypową nienawiść naszych rodzin. Nawet mimo tego, że to nie był stereotyp, a czysta, gorzka prawda. Później całą tą nieobecność Malfoya zganiałam na przygotowania do meczu, bo w głębi ducha nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że to ja w czymś zawiniłam.

Szłam właśnie z Deanem i Stilesem na mecz, ubrani w szaliki Slytherinu. Miałam wielki uśmiech na buzi, który nie schodził od rana. W zasadzie był to pierwszy dzień, w którym jakoś nie myślałam o Draco. Aż do czasu, gdy zza rogu wyskoczył mi Malfoy i wpadłam na niego, tak, że wylądował na ziemi, a ja na nim.

— Co do cholery! — Warknął, a gdy spojrzał na mnie, mina mu złagodniała i pokręcił głową. — Lydia...

— No wreszcie się pojawiłeś. — Odpowiedziałam mu dość sarkastycznie, gdy Dean pomógł mi wstać. — Dołączę do was na trybunach, trzymajcie mi miejsce — powiedziałam.

— Nie takim tonem... — Malfoy znowu warknął, gdy tylko Dean i Stiles nie mogli nas usłyszeć.

— Bo co mi zrobisz, Draco? Wiesz, jak z tobą jest? Jest cudownie, spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę, a potem nadchodzi taki okres, kiedy mnie unikasz. Bite tygodnie! I tak jest cały czas...

— Zamknij się i daj mi coś powiedzieć...

— Nie, Draco, ja tak nie chcę. To okropne, ja nie wiem co mam...

Przerwał mi, dość brutalnie popychając mnie na zimną ścianę. Złapał moją twarz w swoje dłonie i pocałował mnie, najpierw bardzo powoli. Byłam oszołomiona nie tylko jego bliskością, ale także zapachem i smakiem. Całował mnie tak, jakby od tego zależało jego życie. Oddałam mu się, wiotczejąc w jego ramionach. Miałam zamknięte oczy, a i tak było dla mnie jasno.

Malfoy odsunął się ode mnie na odległość ramion i przyglądał mi się zza w pół przymkniętych powiek.

— Mówiłem, żebyś się zamknęła — powiedział ze swoim charakterystycznym, sarkastycznym uśmiechem.

STARA MAGIA draco malfoy, hp ( 1&2 )Where stories live. Discover now