Chanyeol

702 19 0
                                    

 - Chan, wstawaj. 

Delikatnie potrząsnęłam go za ramię. Było już wpół do siódmej a on wciąż spał. Byłam zła na swojego chłopaka, przez niego musiałam wstawać tak wcześnie rano i jeszcze dbać żeby nie zaspał do pracy bo budzik który wyrwał mnie z bardzo przyjemnego snu o Hawajach nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Chan nawet nie mruknął, dalej spał jak kamień. 

- Chaaaan! Park Chanyeol! wstawaj żesz w końcu, za godzinę po ciebie przyjadą, rusz się.

Mniej więcej co słowo szarpałam go za ramie. Lekko, mocno, aż w końcu w nagłym przypływie negatywnych emocji przywaliłam mu poduszką.Podskoczył przerażony i rozglądał się po całej sypialni wciąż zaspany i na pół świadomy co się w ogóle dzieje.W końcu spojrzał na mnie. Na poduszkę w moich rękach i znowu na mnie. 

- Czy tobie kompletnie odbiło? - Zapytał 

- Skarbie masz godzinę, już nawet nie całą żeby przygotować się do wyjścia. Rusz szanowne cztery litery i weź chociaż prysznic.

Przez kolejne pięć minut jęczał i chował się pod kołdrą, którą wyrwałam mu z rąk zanim zepchnęłam go z łóżka., a on pozwoli, jakby szedł na ścięcie,  dodreptał do łazienki. 

Przynajmniej posłuchał. 

Położyłam się z powrotem. Moja część łóżka była już chłodna, ale Chana wciąż przyjemnie cieplutka. Wślizgnęłam się pod kołdrę na jego miejscu i napawałam ciepłem i zapachem jakie po sobie zostawił. Leżałam tak słuchając szumu wody spod prysznica. To dziwne jak od kiedy śpię przy Chanyeolu nie potrafię zasnąć gdy jestem sama. Potrzebuje czyjegoś ciepła, żywego ciała obok siebie. Poczucia bezpieczeństwa i szczęścia jakie mi dawał. 

Drzwi od łazienki się otworzyły, a Chan przyszedł z powrotem do naszego pokoju i zaczął cicho pakować potrzebne rzeczy. 

- Śpisz? -  Zapytał pół szeptem żeby mnie nie obudzić w razie gdybym naprawdę spała. 

Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się lekko. 

- Nie. Nie mogę zasnąć kiedy nie ma cię obok.

Zasunął zamek w plecaku, odłożył go na ziemię i podszedł do mnie. Chwile później wślizgnął się pod kołdrę za moimi plecami, objął ramieniem i cmoknął w szyję. 

 - Spóźnisz się. 

- Mam jeszcze dwadzieścia minut. Zostanę tu aż zaśniesz. Przepraszam że przeze musiałaś wstawać tak wcześnie - Wymruczał mi w kark. 

Czułam na skórze jego oddech. Mmmm... Miętka.Wtuliłam się w niego mocniej. Lubiłam czuć jego silne ręce wokół siebie, jego ciepło, słyszeć jego głos...Działało jak najlepsza kołysanka. 

- Śpij skarbie, wynagrodzę ci wszystko gdy wrócę, obiecuję -  Powiedział, a ja się uśmiechnęłam i w odpowiedzi poklaskałam go po ręce. Byłam szczęśliwa z chłopakiem którego kochałam. Niczego więcej nie było mi trzeba. Chwilę później znowu śniłam o Hawajach.  

KPOP IMAGINESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz