- Terra! Terra! Wstaaaawaj! Terra noo. TERRA!
- Co się dzieje ? - zapytałam zaspana, gwałtownie siadając na moim łóżku. Nadal byłam strasznie zmęczona nocnymi zmaganiami z radiem.
- Wszystkiego najlepszego! - pisnęła szeroko uśmiechnięta O i rzuciła mi się na szyję, ponownie powalając mnie na łóżko. Zaśmiałam się radośnie i również mocno ją objęłam.
- Dzięki siostra.
- Jakie plany na dzisiaj? - walnęła się obok mnie na posłaniu, cały czas mnie przytulając.
- Pewnie z uwagą posłucham przemowy naszego kochanego kanclerza z okazji Dnia Jedności. - wzruszyłam ramionami, ale zaraz potem prychnęłyśmy śmiechem. Obie wiedziałyśmy, że większej bzdury wymyślić nie mogłam.
- Miałam na myśli to, jak dzisiaj będziesz świętować swoje urodziny. - przekręciła oczami.
- Chyba nie mam konkretnych planów...
××××××××××××
- Dziś po raz ostatni obchodzimy na Arce dzień jedności dwunastu stacji... - no jak się kanclerz rozgada to już nie ma zmiłuj się.
Miętoliłam w palcach nieśmiertelnik, siedząc sobie wygodnie na ogrodzeniu i pilnując obozowiczów. Normalnie skorzystałabym z drzewa jako solidnego punktu obserwacyjnego, ale ze względu na Ziemian i zakaz wychodzenia poza granice obozu, wolałam nie ryzykować gniewu Bellamiego.
Część setki uważnie słuchała tego, co miał im do powiedzenia Jaha, a część robiła swoje, kompletnie nie zwracając na niego uwagi. Ja słuchałam go jednym uchem, ale głównie to podziwiałam dzieło moje i Raven. Na prawdę fajnie, że udało nam się wyciągnąć tą instalację.
- A co ty tu sama robisz? - zapytał nagle Bellamy, sprawnie siadając obok mnie na płocie. Zwróciłam się do niego z uśmiechem.
- Na pewno nie słucham gadaniny kanclerza. - podniosłam jedną brew.
- Jak to? Nie chcesz słuchać jak kanclerz ględzi o rzeczach dla niego istotnych? - złapał się za serce w geście poruszenia. Zaśmiałam się cicho i spowrotem spojrzałam w stronę obozowiczów, zgromadzonych pod monitorem.
- Posłucham za rok. - powiedziałam, uśmiechając się lekko.
Pomiędzy nami zapadła przyjemna cisza. Razem obserwowaliśmy jak Miller wtrąca jakąś śmieszną uwagę na temat kanclerza a Raven go disuje albo jak jeden z obozowiczów co jakiś czas ukradkiem spogląda na jedną z dziewczyn, stojącą w tłumie. Patrzyłam na to wszystko z uśmiechem. Nareszcie chwila wytchnienia.
- Chodź. - odezwał się nagle Bellamy i zeskoczył z palisady. Spojrzałam na niego z niezrozumieniem. - Zabiorę Cię gdzieś. - uśmiechnął się tajemniczo.
- Gdzie? - zaciekawiłam się.
- Niespodzianka.
- Nie lubię niespodzianek. - żachnęłam się.
- Ta ci się spodoba. - zapewnił mnie z uśmiechem.
- Niech ci będzie. - westchnęłam i schowałam wisiorek po czym spojrzałam w dół. Niby wysoko nie było, ale jednak.
- Niech zgadnę. - spojrzał na mnie z politowaniem - Nie wiesz jak zejść? - bardziej stwierdził niż zapytał.
- No tak trochę. - odpowiedziałam, drapiąc się po karku.
- Zeskocz. Złapie Cię. - uśmiechnął się zachęcająco i wyciągnął ręce w moim kierunku.
- O nie. - pokręciłam przecząco głową. - Zapomnij. Jestem za ciężka. Nie uniesiesz mnie.
CZYTASZ
Forever Together | Bellamy Blake [1] ✔
Fanfiction" If you are brave enough to say goodbye, life will reward you with a new hello. " ~ Paulo Coelho "Przetrwanie" jest słowem, które towarzyszyło Erze od zawsze. Nabiera ono jednak zupełnie innego znaczenia, gdy przychodzi jej zamieszkać na zniszcz...