Rozdział 25

3.8K 203 10
                                    

- Zejdź mi z drogi. - Razem z Bellamym odwróciliśmy się w stronę Clarke, która zwróciła się do tego drugiego chłopaka, zagradzającego jej drogę. O chłopie grabisz sobie.

- Puść ją. - powiedziałam do niego. Nie chętnie się posłuchał, przepuszczając blondynkę, która stanęła naprzeciwko Ziemianina.

- Jeśli dotąd nas nie nawidził, to zmienił przekonania. - stwierdziła cicho, odwracając się w naszą stronę.

- Kogo to obchodzi?! - zezłościł się Bellamy odciągając mnie i Griffin z dala od ciekawskich uszu pozostałych. - Jak Finn? - zapytał, stając blisko mnie.

- Obchodzi to jego ludzi. - odpowiedziała, ignorując drugie pytanie Blake'a. - Niedługo go znajdą. Co wtedy zrobimy? Przyjdą tu.

- Spokojnie księżniczko - skrzywiłam się kiedy to powiedział. Czy byłam zazdrosna o Clarke? W tym momencie zdecydowanie tak. - dzięki burzy nikt nie widział jak go przyprowadziliśmy. - statkiem zatrzęsło, a ja odruchowo chwyciłam Bellamiego za rękę, którą bez gadania ścisnął, nawet na mnie nie patrząc. - A jakbyś nie zauważyła - podał jej szkicownik. - jego ludzie już nas zabijają. Ile ma jeszcze zginąć, żebyście zrozumiały, że tu toczy się wojna? - zapytał, spoglądając na mnie. Westchnęłam ciężko i oparłam czoło o jego ramię. Mam dość. I jeszcze tak mnie cholernie łupie w czaszce.

- Nie jesteśmy żołnierzami. - syknęła do niego Clarke. - Spójrzcie na niego. - wskazała Ziemianina. - Nie wygramy.

- Nie, jeśli nie będziemy walczyć. - zaoponował jej Bell.

- Clarke! - przerwał nam stłumiony i spanikowany krzyk Raven - On krwawi!

- Już biegnę! - krzyknęła blondynka, szybko schodząc na dół.

Odwróciłam się do Bella i przytuliłam go krótko.

- Nie rób głupstw. - szepnęłam mu do ucha po czym pocalowałam go w policzek i wyszłam za Clarke.

Zobaczyłam jak Bellamy zamyka właz posyłając mi krótkie, uspokajające spojrzenie. Stanęłam obok zdenerwowanej Raven, która z przerażeniem patrzyła na trzęsącego się Finna. Na ten widok otworzyłam szeroko oczy.

- Terra łącz mnie z mamą! Szybko! - poprosiła mnie Griffin. Ruszyłam do radia i założyłam słuchawkę.

- Tu Terra Rosier potrzebuje pomocy doktor Abby Grififin. Znowu. Doktor Abby Griffin. - nikt mi nie odpowiedział. - Tu Terra Rosier do Arki. Czy ktoś mnie słyszy? - cisza. - Potrzebujemy pomocy Abby Griffin! - wydarłam się po czym schowałam twarz w dłonie. - Nie da się. Burza nie pozwala. - odwróciła się do dziewczyn, stojących nad Collinsem.

- Proszę nie daj mu umrzeć. - zwróciła się płaczliwym tonem Reyes do Clarke.

- Pomóż mi go odwrócić. - powiedziała do niej. - Raven! Ma płyn w płucach, może się udusić! - to otrzeźwiło Reyes. Szybko pomogła blondynce.

- Co ja mam robić? - zapytałam zdezorientowana i przestraszona sytuacją. Chciałam pomóc, jednak wiedziałam, że z moimi umiejętnościami lekarskimi to prędzej zaszkodzę.

- Próbuj nawiązać połączenie z mamą.

- Radio nie działa!

- Próbuj! - krzyknęła blondynka i dalej działała przy Finnie.

Warknęłam trochę zła. Rozumiem, że Clarke się przejmuje, ale jak mówię, że nie da rady to nie da rady!

- Jest rozpalony!

- To znaczy że nóż uszkodził płuco?

- Nie, to nie krew. Zrobiłam co kazała. Zaraz... - powiedziała ze skupionym wyrazem twarzy. - Już to widziałam. Płytki oddech, gorączka, atak... to zatrucie.

Forever Together | Bellamy Blake [1] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz