024

603 120 10
                                    


To było trudne. Trudniejsze niż cokolwiek innego, co kiedykolwiek zrobił.

Chanyeol odwołał wszystkie swoje spotkania. Baekhyun nie miał nic do odwołania. Utknął w melancholii, zastanawiając się, jak Chanyeol stał się całym jego światem w przeciągu zaledwie paru tygodni, zastanawiał się, czy będzie w stanie wrócić do poprzedniego stanu rzeczy.

Czy mógł wrócić? Do wędrowania bez celu przez park? Do siedzenia samemu w kawiarni? Do bycia samotnym? Co by zrobił gdyby to on był w jego sytuacji?

Jeśli to byłbym ja, nie pozwoliłbym mu odejść

Nigdy nie pozwoliłbym mu odejść

Wolałbym umrzeć niż dać mu odejść

Ale nie był w jego sytuacji. Czy byłby w stanie żyć ze sobą? Czy byłby w stanie spędzać każdy dzień z Chanyeolem i oglądać, jak ten choruje? Czy byłby w stanie oglądać jego cierpienie? Wiedział, że nie mógł tego zrobić. Musiał wiedzieć, że Chanyeol jest gdzieś tam, żyjąc po staremu, zdrowy, silny i żywy.

Chanyeol ścisnął Baekhyuna w swoich ramionach. Nikt się nie odzywał. Nikt nie musiał. Naprawdę nie mógł uwierzyć, że to była zarówno jego pierwsza noc w łóżku Baekhyuna, jak i ostatnia. Było ono mniejsze, wszystko tutaj było mniejsze, ale mógł być tutaj szczęśliwy. Gdyby tylko nie jego głupie bijące serce, oddałby za to wszystko. Swoją karierę, dom na klifie, nagrody, pochwały i pieniądze. Chanyeol pragnął świata, gdzie jego serce było normalne i wraz z Baekhyunem byli biedni, ale szczęśliwi, spędzający dni w parku, z Baekhyunem malującym i Chanyeolem grającym na gitarze aby uzbierać kilka groszy. O zachodzie słońca wracali by do tego drobnego mieszkania, jedli tani ekspresowy ramen, spędzali każdą noc nago i w swoich objęciach w łóżku, które było za małe dla dwóch dorosłych mężczyzn.

Łzy spłynęły po policzkach Chanyeola. Mówił sobie, że się nie rozpłacze, jednak nie mógł tego powstrzymać. Ostatnie parę tygodni były najszczęśliwszymi jego życia. Pierwszy raz od kiedykolwiek czuł się naprawdę żywy. Jadł z bijącym sercem. Spał z bijącym sercem. Śmiał, płakał i uprawiał miłość. To wszystko nie do opisania lepsze, z bijącym sercem. Jak mógł pozwolić temu odejść?

Jak mogę odejść?

Jak mogę wrócić do pustego życia?

Jak mogę żyć bez niego?

Chanyeol wolałby być chory, niż zostawić Baekhyuna. Wolałby umrzeć z Baekhyunem przy sobie, niż odejść i iść naprzód ze swoją pustą, bezsensowną egzystencją. Ale nie mógł zrobić tego Baekhyunowi. Jak mógłby go przez to ciągnąć? Jak mógłby wyrządzić mu taką krzywdę? Wyrzuty sumienia zjadły by go żywcem. Nie mógł sprawić, że oboje by cierpieli. Jedynym sposobem, żeby chronić Baekhyuna, było odejść.

Wszystko, co Chanyeol mógł zrobić, to pocałować drobnego mężczyznę spoczywającego w jego ramionach. Całował go i całował. Całował jego włosy, powieki, czubek nosa. Składał malutkie całusy z jego ucha aż do linii szczęki. Chciał wypalić każdy cal Baekhyuna w swojej pamięci. W końcu, Baekhyun przełamał ciszę. Jego głos był ciężki od emocji. -Chanyeol. Kocham cię. Te ostatnie parę tygodni nauczyły mnie widzieć, kim naprawdę jestem. -łzy spłynęły po jego policzkach, drobne strumyki przebijające się wzdłuż jego gładkiej cery, sprawiając, że jego nos poczerwieniał.

Chanyeol ucałował jego łzy. Słony smak przypomniał mu plażę, ich pierwszą potajemną noc, kiedy skulili się pod kocem i odnaleźli swoje ciała, fale, piasek i bryzę. Nigdy nie będzie już w stanie pójść tam bez pomyślenia o nerwowym gmeraniu się w ciemności, tylko aby posmakować pięknej skóry Baekhyuna.

-Baekhyun. Dziękuję. Wiem, że się bałeś, ale byłeś na tyle odważny, żeby dać nam szansę. -Chanyeol znów mocno go ścisnął, przyciskając drobne ciało do swojej klatki piersiowej, pierwszy raz nienawidząc dudnienia dochodzącego z jej wnętrza.

Trzepot-trzepot. Trzepot-trzepot. Trzepot-trzepot.

Zamknij się, kurwa

Dlaczego nie przestaniesz

Dlaczego ja?

To było zbyt wiele. Chanyeol wstał z łóżka i ruszył do łazienki. Przemył twarz wodą, wpatrując się w swoje odbicie. Chciał roztrzaskać lustro na milion kawałków, aby pasowały one do jego roztrzaskanego serca.

Kiedy już się uspokoił, wrócił do pokoju, aby zastać Baekhyuna poza łóżkiem. Chanyeol uśmiechnął się, kiedy ten bez sukcesu szukał koszulki na podłodze. Wiedział, gdzie ona była. Ruszył powoli i delikatnie do kuchni. Kiedy Baekhyun się do niego odwrócił, z rozpiętą koszulką zwisającą mu do kolan, Chanyeol zrobił mu zdjęcie. Natychmiastowo sprawdził galerię i uśmiechnął się, widząc zdjęcie. Idealny. Pogrążony w smutku Baekhyun był piękny. 

Baekhyun podał Chanyeolowi kubek kawy rozpuszczalnej z mlekiem i cukrem i to była najlepsza kawa, jaką kiedykolwiek pił. Jego pierwsza i ostatnia kawa, zrobiona przez miłość jego życia, pił ją tak wolno, jak tylko mógł. Wszystko było ostatnie i chciał, aby trwało wieczność.

Umyli się, ubrali i wyszli na spacer. Jeśli to był ich ostatni dzień razem, nie zamierzali zmarnować go w domu. Baekhyun chciał iść do parku. Parę tygodni temu zieleń, brąz i lawenda były udekorowane różem i bielą kwiatów wiśni. Teraz gałęzie były nagie. Kiedy wiatr trzepotał wokół nich, dziko rozdmuchując włosy Baekhyuna, Chanyeol przypomniał sobie o dniu, kiedy ten odwrócił się w jego stronę na plaży. Jednak blask radości został teraz zastąpiony bladą melancholią.

Jest blady

Myśli, że mnie rani

Ale ja go też ranię

Chanyeol niemal nie był w stanie tego znieść. Ich ostatni dzień był niemal zbyt idealny. Stał pod nagimi gałęziami i pocałował Baekhyuna po raz ostatni w tym samym miejscu, w którym dzielili swój pierwszy pocałunek. Pogładził jego policzek i przeczesał włosy palcami, przyciągając go tak blisko, jak tylko mógł.

-Przynajmniej mamy nasze wspomnienia. -Chanyeol wyszeptał w ucho Baekhyuna. -Było idealnie. Nigdy nawet się nie pokłóciliśmy. -Baekhyun uśmiechnął się do niego, szczerząc się przez łzy, z oczami czerwonymi od łez i smutnymi.

-Żegnaj Baekhyun. Zawsze będę Cię kochać. -Chanyeol odwrócił się i odszedł. Usłyszał zduszony płacz w tle i zaczął biec. Biegł bez oglądania się. Im dalej był, tym wolniej biło jego serce.

W końcu, niepokojąca cisza zawładnęła jego piersią.

Jego serce znów zamarło.

Pierwszy raz w życiu, Chanyeol chciał umrzeć.

hush [TŁUMACZENIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz