– To prawda? – Pojawił się przy stole rudy stworek o rozkosznie zarumienionej, wesołej buzi.
– Co prawda? Że Debora jest w mieście? – odpowiedziała dwoma pytaniami Roza, odkładając swojego burgera z powrotem na plastikowy talerzyk.
– No jasne, że o Deb idzie! W Kłobucku za dużo się nie dzieje! – Zaśmiała się Iris. – Wolne? – Wskazała brodą na ławkę koło Florence.
– Mais oui. Siadaj.
– Nie wiem czym się tak rajcujesz – Pokręciła głową Roza, gdy ruda stawiała swoją tacę na blacie i przestępowała ponad ławeczką, żeby wygodnie usiąść, zjeść obiad z koleżankami. – To tylko człowiek, żadna bogini pośród śmiertelników.
– Równie dobrze mogłaby być boginią. Która dziewczyna w osiemnastkę robi już karierę? – Wesoła Iris wycelowała w białowłosą plastikowym nożem. – Nie możesz powiedzieć, że to takie całkiem nieimponujące.
– Ja powiem – wtrąciła się Florence, odkładając swoje prywatne, przywiezione z domu sztućce do hermetycznego pudełka. – Nie słyszałam o niej. Nigdy – stwierdziła, przyozdabiając swoje słowa cynicznym półuśmieszkiem.
– Sorry, Flo, ale ty się nie do końca liczysz – odparowała Rozalia, rozbawiona łatwością, z jaką Francuzeczka zgasiła ekscytację Iris.
– Bien, merci.
Kropla sarkazmu spadła na stół, potoczyła się w kierunku wesołej Rozy; zblazowana Flo ujęła na powrót sztućce, by, wycofawszy się z rozmowy na wygodną pozycję słuchacza, kontynuować posiłek. Białowłosa widząc jak ślimaczek chowa się na powrót do skorupki, zwróciła się ku rudej.
– Iris, a wiesz w ogóle po co ona tu przyjechała?
Iris znów rozanieliła się – najwidoczniej odpowiedź, która pojawiła się w umyśle zdążyła ogrzać ją, tknąć odpowiednie struny, nim w ogóle została zwerbalizowana.
– Mówi, że tęskniła za znajomymi i rodziną. Chciała nas odwiedzić wszystkich przed wydaniem drugiej płyty.
– Nie powinna przypadkiem przed wydaniem drugiej płyty siedzieć i, wiesz, nagrywać ją? Albo promować?
Początkująca gitarzystka zmieszała się z lekka, zawahała, po czym sięgnęła do torby.
– Myślę, że już ją nagrała, ale szuka kogoś na stałe przed koncertami – Położywszy wyciągnięty magazyn na stole zastukała końcem paznokcia w jeden z nagłówków. Pochyliła się ponad blatem, zniżając głos. – Podobno ją molestował, dlatego wyleciał – Szeptem przekazała koleżankom plotkę na temat gitarzysty, który odszedł z zespołu Debory w całkowicie nieeleganckim, głośnym stylu, otoczony siecią plotek, oskarżeń oraz domysłów.
– Molestował? – Oczy Rozalii uwielbiającej wszelkie nowinki zajaśniały przez sekundę jaśniej, gdy przysunęła bliżej siebie branżową gazetę. Zerknęła na Iris. – Mogę pożyczyć?
– Możesz sobie wziąć – odparła z lekkim uśmiechem ruda, dopiero zabierając się za gumowaty, stołówkowy kotlet. – Już przeczytałam. Tylko wyrwij mi stronę z ogłoszeniami o używanym sprzęcie, okej?
Francuzka wsunęła do ust kawałek brokuła, trawiąc zasłyszane informacje. Przypomniała sobie opinię pana Jelimka na temat Debory: „Uważaj na nią, Le Haut. Manipulantka jakich mało, praktycznie wszystko co robi i mówi ma drugie dno.".
– Flo? Żyjesz? – Szturchnęła ramię zamyślonej blondynki Iris.
Dziewczyna spojrzała na nią przytomniejszym wzrokiem.
YOU ARE READING
Walc płatka śniegu
FanfictionFlorence Le Haut - Francuzka o polskich korzeniach, magnes na problemy. Balet był w każdym jej oddechu, każdym ruchu, każdej myśli. Miała być Cukrową Wróżką, przeciwności losu jednakże sprawiły, że została nową uczennicą liceum w Polskim miasteczku...