Rozdział IV - Rosnące zainteresowanie

2.3K 198 36
                                    

„Rapsodia*"

Życie to bezużyteczne pustkowie
Na którym rozciąga się ciemność i ciągłe spory
Szukamy niewidzialnego błogosławieństwa
Toksyczna egzystencja musi zatonąć

Rozgoryczeni ludzie mówią,
Że wierzą tylko w pesymizm
Nic już nie zmieni ich zdania
Przysłania cały optymizm

Więc wierz w cokolwiek zechcesz
Nikt nie może zniszczyć twojej opinii
Czyjeś piekło jest drugiemu ekstazą
Każdy ma swoją własną rapsodię

~~~ 

- Chciałbym potrafić grać w ten sposób – powiedział z podziwem Draco, kiedy Harry skończył. - Szkoda, że nigdy nie było mi to przeznaczone, chociaż jestem naturalnie utalentowany. 

Jego ojciec tylko się uśmiechnął, Severus przewrócił oczami, a Minerwa szeroko otworzyła oczy. Harry'ego rozbawiła arogancja Draco – nie, żeby jej nie oczekiwał, wręcz przeciwnie. Po drodze do apartamentu*, w którym przebywał Snape, Harry zdążył dowiedzieć się, że chłopak był bardzo pewny siebie. Miła odmiana, biorąc pod uwagę, że większość nastolatków cierpiała na chroniczną nieśmiałość. 

- Kiedyś musisz coś dla mnie zagrać – zauważył Harry z pięknym uśmiechem. - Chciałbym cię usłyszeć. 

Draco uśmiechnął się, a potem zerknął w stronę Severusa. 

- Jeśli chcesz, pewnie. Ale przecież jesteś tutaj przez Severusa. Nie chciałbyś posłuchać, jak dla ciebie gra? Wydaje mi się, że jest ci coś winien za swój wcześniejszy mały wybuch – skomentował z powagą, mając podobną minę do swego ojca. - Hmm... Tak, to dobry pomysł. Wasza dwójka powinna spędzić trochę czasu na osobności. Będziesz mógł pokazać mu, że jesteś inny niż setki wrzeszczących fanów, a on będzie mógł ci udowodnić, że nie jest takim dupkiem na jakiego wygląda. 

Severus rzucił w jego stronę piorunujące spojrzenie, jednak nie mógł zrobić absolutnie niczego, aby tego uniknąć. Lucjusz dawał pomysłowi swojego syna pełną aprobatę. Sprzeciwianie się jednemu Malfoyowi było wystarczająco ciężkie, a skuteczny sprzeciw przeciwko ich dwójce był praktycznie niemożliwy. A skoro on nie umiał im się sprzeciwić, tym bardziej nie potrafiła zrobić tego McGonagall. Na początku próbowała dyskutować, jednak w końcu dała za wygraną i wyszła z pokoju za Draco i Lucjuszem. 

Wspaniale. Był sam na sam z tym chłopakiem. To był idealny scenariusz kolejnej katastrofy. Lucjusz wiedział, że nie nadaje się do dzieci! No dobrze, może i Harry nie był dzieckiem. A przynajmniej to próbowało powiedzieć mu jego ciało. Dzięki Bogu, nie był jeszcze pobudzony. Jednak młodzieniec zdecydowanie zaczynał go pociągać. To musiało być przez jego talent do gry. Muzyczne zdolności od zawsze przyciągały Severusa. Nie pomagało również to, że chłopak był przystojny. 

Jego cera była ciemna, opalona, niepodobna do jasnej i bladej skóry Lucjusza czy Draco. O tyle, o ile Snape mógł stwierdzić widząc go osłonionego ubraniami, miał też przyjemną sylwetkę. Przyzwoita część jego umysłu dała mu w tym momencie mentalny policzek. Nie powinien myśleć o takich rzeczach. Co prawda chłopak był już pełnoletni, jednak mężczyzna wciąż był od niego o wiele starszy! Cholerny Lucjusz. I cholerny on sam, bo nie zaspokajał się od miesiąca. 

Pomyślał sucho, że to była jego własna pieprzona wina. Nie żeby to jakkolwiek pomagało. Seksualna abstynencja w połączeniu z faktem, że młodzieniec przed nim wyglądał niezwykle apetycznie sprawiła, że trudno mu było nie czuć pożądania. Lucjusz miał rację. Jeśli ktoś dość dobrze wyglądał, czuł do niego przyciąganie. A Harry wyglądał o wiele lepiej niż dość dobrze. 

Życzenia są dla marzycieliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz