Miałam zaczynać zajęcia za piętnaście minut. Stałam przed zamkniętymi drzwiami i dopijałam kubek gorącej herbaty, po jaką wybrałam się z samego rana do Mirabele. Nie umiałam opisać tego, jak bardzo byłam podekscytowana myślą o zaczęciu uczęszczania do collage'u. Przez ostatnie kilka miesięcy siedziałam jedynie w domu i czytałam mnóstwo książek. Byłam pewna, że na spokojnie miałam przeczytane wszystkie pozycję jakie czekały na mnie przez cały rok akademicki. W tamtym roku, jak w każdym poprzednim, ojciec nie dostał wolnego przez co nigdzie nie wyjechałam. Nie przeszkadzało mi to, bo byłam do tego zwyczajnie przyzwyczajona.
— Widzę ranny ptaszek z ciebie. — Usłyszałam kobiecy głos. Zerknęłam za siebie i zobaczyłam dziewczynę, która mogła mieć tyle lat, co miałam ja. Niska dziewczyna o brązowych, długich i grubych włosach szła w moją stronę, trzymając parujący kubek w dłoni. Uśmiechała się do mnie przyjacielsko, więc odwzajemniłam uśmiech. — Zajęcia dopiero za kwadrans. — Zachichotała i znalazła się obok mnie. Zerkała na mnie swoimi piwnymi oczyma. Była ładna. Miała delikatną urodę i szlachetne rysy twarzy. — Jestem Elena. — Wyciągnęła drobną dłoń w moją stronę.
— Victoria. — Uścisnęłam dłoń dziewczyny, uśmiechając się przyjacielsko. — Widzę, że z ciebie też musi być poranny ptaszek, bo co innego robiłabyś tutaj piętnaście minut przed zajęciami? Będziemy razem w grupie? — Dziewczyna wydawał się być miła, więc chciałam usiąść z nią na wykładach. W końcu zaczynałam nowe życie. Nowe znajomości też się do tego zaliczały.
— Mój kierowca zaczyna wykłady szybciej niż ja, więc się z nim zabrałam. — Wyjaśniła, co jasno mówiło o tym, że nie mieszkała w akademiku, tylko skądś dojeżdżała. — Literatura angielska? Jeśli tak, to owszem, jesteśmy razem w grupie. — Uśmiechnęła się i usiadła na pobliskim krześle, które stało pod ścianą. Ja byłam na tyle podekscytowana, że nie mogłam usiedzieć w miejscu.
— Cieszę się. — Wciąż ciężko nawiązywało mi się nowe znajomości, więc zbytnio nie wiedziałam, co mogłam powiedzieć, aby podtrzymać rozmowę. Z resztą wkrótce i tak miały zacząć się zajęcia co jasno mówiło o tym, że i tak długo nie pogadamy.
— A z ciebie czemu taki ranny ptaszek? — Spytała i upiła ciepły napój. Do moich nozdrzy dostał się znajomy zapach solidnej, czarnej kawy. — Też musisz dojeżdżać? — Kontynuowała Elena. Przyłożyłam gorący kubek herbaty do ust i pociągnęłam łyk.
— Nie. — Powiedziałam jedynie, a dziewczyna lekko zmarszczyła brwi. — Nie mogłam usiedzieć na tyłku w akademiku, w którym mieszkam. — Wyjaśniłam pośpiesznie, aby nie musiała zadawać kolejnego pytania. — Skąd zamiłowanie do literatury? — Zadałam pytanie i zerknęłam na piwne tęczówki, które błądziły po moim ciele.
— Przez mojego brata. Zaraził mnie miłością do książek. — Wzruszyła obojętnie ramionami i po raz kolejny upiła łyk kawy. Byłam pełna podziwu. Brzmiało to, jak starszy, kochany brat, który czytał małej Elenie do snu. Wyobraziłam to sobie i uśmiechnęłam się jeszcze bardziej.
— Też tutaj studiuje? — Dopytałam ciekawska. Czułam, że między mną, a Eleną narodzi się coś w rodzaju przyjaźni. Po prostu chciałam o niej wiedzieć więcej, bo zaciekawiła mnie opowieścią o starszym bracie. Mina lekko jej zrzedła, ale mimo to mówiła dalej.
— Tak, ale to idiota. — Skomentowała krótka, a ja prychnęłam pod nosem. Było to niegrzeczne z mojej strony, ale gdy zauważyłam, że nie uraziłam tym Eleny, nie miałam zamiaru przepraszać za to, że wymsknęło mi się ciche prychnięcie. — Idiota i jeszcze raz idiota. — Dodała i z jej ust wyrwał się lekki śmiech.
— Czyli nie warto go poznawać? — Upewniłam się.
— A w życiu! — Machnęła dłonią, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.
YOU ARE READING
NAUCZ MNIE ŻYĆ ✔
RomanceKiedy Victoria zaczynała studia, jej życie wydawało się idealnie dopracowane. Dziewczyna już od małego była wychowywana przez rygorystycznego ojca, który wpajał jej żelazne zasady. Planowała przemknąć przez studia, jak cicha, szara myszka. Nie chcia...