ROZDZIAŁ PIĄTY

1.9K 129 9
                                    

Miałam zaczynać zajęcia za piętnaście minut. Stałam przed zamkniętymi drzwiami i dopijałam kubek gorącej herbaty, po jaką wybrałam się z samego rana do Mirabele. Nie umiałam opisać tego, jak bardzo byłam podekscytowana myślą o zaczęciu uczęszczania do collage'u. Przez ostatnie kilka miesięcy siedziałam jedynie w domu i czytałam mnóstwo książek. Byłam pewna, że na spokojnie miałam przeczytane wszystkie pozycję jakie czekały na mnie przez cały rok akademicki. W tamtym roku, jak w każdym poprzednim, ojciec nie dostał wolnego przez co nigdzie nie wyjechałam. Nie przeszkadzało mi to, bo byłam do tego zwyczajnie przyzwyczajona. 

— Widzę ranny ptaszek z ciebie. — Usłyszałam kobiecy głos. Zerknęłam za siebie i zobaczyłam dziewczynę, która mogła mieć tyle lat, co miałam ja. Niska dziewczyna o brązowych, długich i grubych włosach szła w moją stronę, trzymając parujący kubek w dłoni. Uśmiechała się do mnie przyjacielsko, więc odwzajemniłam uśmiech. — Zajęcia dopiero za kwadrans. — Zachichotała i znalazła się obok mnie. Zerkała na mnie swoimi piwnymi oczyma. Była ładna. Miała delikatną urodę i szlachetne rysy twarzy. — Jestem Elena. — Wyciągnęła drobną dłoń w moją stronę. 

— Victoria. — Uścisnęłam dłoń dziewczyny, uśmiechając się przyjacielsko. — Widzę, że z ciebie też musi być poranny ptaszek, bo co innego robiłabyś tutaj piętnaście minut przed zajęciami? Będziemy razem w grupie? — Dziewczyna wydawał się być miła, więc chciałam usiąść z nią na wykładach. W końcu zaczynałam nowe życie. Nowe znajomości też się do tego zaliczały. 

— Mój kierowca zaczyna wykłady szybciej niż ja, więc się z nim zabrałam. — Wyjaśniła, co jasno mówiło o tym, że nie mieszkała w akademiku, tylko skądś dojeżdżała. — Literatura angielska? Jeśli tak, to owszem, jesteśmy razem w grupie. — Uśmiechnęła się i usiadła na pobliskim krześle, które stało pod ścianą. Ja byłam na tyle podekscytowana, że nie mogłam usiedzieć w miejscu. 

— Cieszę się. — Wciąż ciężko nawiązywało mi się nowe znajomości, więc zbytnio nie wiedziałam, co mogłam powiedzieć, aby podtrzymać rozmowę. Z resztą wkrótce i tak miały zacząć się zajęcia co jasno mówiło o tym, że i tak długo nie pogadamy. 

— A z ciebie czemu taki ranny ptaszek? — Spytała i upiła ciepły napój. Do moich nozdrzy dostał się znajomy zapach solidnej, czarnej kawy. — Też musisz dojeżdżać? — Kontynuowała Elena. Przyłożyłam gorący kubek herbaty do ust i pociągnęłam łyk. 

— Nie. — Powiedziałam jedynie, a dziewczyna lekko zmarszczyła brwi. — Nie mogłam usiedzieć na tyłku w akademiku, w którym mieszkam. — Wyjaśniłam pośpiesznie, aby nie musiała zadawać kolejnego pytania. — Skąd zamiłowanie do literatury? — Zadałam pytanie i zerknęłam na piwne tęczówki, które błądziły po moim ciele. 

— Przez mojego brata. Zaraził mnie miłością do książek. — Wzruszyła obojętnie ramionami i po raz kolejny upiła łyk kawy. Byłam pełna podziwu. Brzmiało to, jak starszy, kochany brat, który czytał małej Elenie do snu. Wyobraziłam to sobie i uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. 

— Też tutaj studiuje? — Dopytałam ciekawska. Czułam, że między mną, a Eleną narodzi się coś w rodzaju przyjaźni. Po prostu chciałam o niej wiedzieć więcej, bo zaciekawiła mnie opowieścią o starszym bracie. Mina lekko jej zrzedła, ale mimo to mówiła dalej. 

— Tak, ale to idiota. — Skomentowała krótka, a ja prychnęłam pod nosem. Było to niegrzeczne z mojej strony, ale gdy zauważyłam, że nie uraziłam tym Eleny, nie miałam zamiaru przepraszać za to, że wymsknęło mi się ciche prychnięcie. — Idiota i jeszcze raz idiota. — Dodała i z jej ust wyrwał się lekki śmiech. 

— Czyli nie warto go poznawać? — Upewniłam się. 

— A w życiu! — Machnęła dłonią, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.

NAUCZ MNIE ŻYĆ ✔Where stories live. Discover now