Rozdział III (2/3) - Droga ku wyzwoleniu!

190 13 79
                                    

     - To jak? Lecimy? - Falx  zapytał dwójkę towarzyszących mu elfów.
     - Powinniśmy... Pozostałe grupy już dawno wyruszyły w swoje strony. Martwi mnie tylko jedna rzecz... - odpowiedział lekko zestresowany Flavo.
     - Co Ci znów nie pasuje, magu? - zapytała podirytowana Keira.
     - Myślicie, że Aster nie będzie zagrożeniem dla drugiej grupy?
     - Nawet jeśli, to jest tam też Nadit i Saevus. Nic im nie grozi. Szamanka zrobi czary-mary i wilczek zapadnie w sen.
     - Obyś miał rację, paladynie... - westchnął ciężko zielonooki elf.
     Po tych cichych oraz delikatnych niczym płatek róży unoszący się na wietrze słowach, Falx, Flavo i Keira udali się za kuźnie, gdzie czekał na nich brązowo-włosy mężczyzna, z wyraźnym, bujnym wąsem i dużymi, śmiesznymi, kwadratowymi goglami. Facet spojrzał na nich, stojąc pomiędzy trzema gryfami.
     - Wyglądacie, jakbyście się śpieszyli. - stwierdził wąsacz.
     - Rzeczywiście, śpieszymy się, więc bez zbędnej paplaniny, przejdźmy do rzeczy... - ponaglił Falx.
     - Oczywiście, oczywiście... Wedle życzenia! Przybyliście we właściwe miejsce! I do odpowiedniej osoby!
     - Zgaduję, że jesteście od kowala Argusa i musicie dostarczyć tę wiadomość do Stormwind? Nie ma problemu, weźcie moje trzy gryfy. - cała trójka spojrzała na owe istoty, które dumnie wstały i otrzepały skrzydła ze słomy. - Gotowi?  

***

      Grupa druga stanęła przed malutkim wejściem kopalni Jasperlode, która sama w sobie wyglądała na opuszczoną. Wózki wypełnione gruzem leżały porozrzucane po całej okolicy niczym śmieci, a kręcące się naokoło koboldy, kompletnie ignorowały intruzów.
     - Gotowi? - zapytała Nadit lekko poddenerwowanym głosikiem.
     - Oczywiście! DAWAĆ ICH! - wydarł się Aster, którego okrzyk rozbiegł się echem po lesie, lecz żaden z okolicznych stworków dalej nie zwrócił na nich uwagi.
     Trójka kompanów przekroczyła próg drewnianego rusztowania, na którym powieszone były narzędzia górnicze, takie jak: szpadle, młotki, siekiery, kilofy itp.
     - Strasznie tu... I zimno... - myśl przeszyła umysł szamanki, wywołując u niej gęsią skórkę.
     - Ta cisza... To na pewno ta kopalnia? - zapytał zdezorientowany Saevus, którego słowa rozniosły się echem po wąskich korytarzach.
     - Na pewno. Nie ma innej w okolicy. Poza tym...
     - Uważaj! - krzyknął Aster, rzucając się na Nadit, ratując ją przed pędzącą w jej stronę kulę ognia.
     - NIKT NIE RUSZY ŚWIECUŃ! - wydarł się brodaty kobold, w niebieskiej, postrzępionej szacie. Twarz potworka wygięła się w agonii, od zaklęcia Saevusa.
     - W podobny sposób cierpiały orki z Northshire... Okrutna i niebezpieczna magia... -
Malutka istota padła drętwo na zimną podłogę kopalni, wydając z siebie agonalny okrzyk, czegoś w rodzaju zaklęcia, którego słowa rozniosły się po kopalni. Ściany zatrzęsły się jak z galarety, a sufit zaczął sypać gradem kamieni.
- Cholera! Musimy się zmywać! - Aster nie mógł uwierzyć w tak szybki rozwój wydarzeń.
- Velh ephil! - na opuszkach czarnoksiężnika pojawiła się mroczna energia, która wystrzeliła przed zawalone już wejście kopalni, tworząc średniej wielkości fioletowo-zielony portal. - Wchodźcie! Szybko!  

***

     Keira, Flavo i Falx wylądowali przed bramą miasta Stormwind. Okolica wyglądała dokładnie tak jak ostatnio, gdy szykowali się do wyruszenia na Northshire - zielona flora, żywa i energiczna fauna oraz piękne, bezchmurne niebo... Istna sielanka.
     - Falxie, kto jest naszym celem? - pytanie łotrzycy zabrzmiało niczym cel planowanego zabójstwa.
     - O... Osric Strang... Stare... - Falx oderwał wzrok od ubrudzonej kartki, rzucając okiem na pięć, ogromnych posągów, widniejących na równie dużym moście niosącym nazwę "Dolina Bohaterów". - Kim są Ci ludzie?
     Błysk w oku Flavo mógł oznaczać jedynie fakt, że zna odpowiedź na to pytanie i z chęcią przekażę tą wiedzę swoim kompanom.
     - A więc tak... Ten krasnolud po lewej, z u niesionym młotem, to nikt inny, jak Kurdran Wildhammer. Znany Pogromca Smoków. Mistrz Gryfów ze Szczytu Aerie. Dowódca Dywizji Jeźdźców Gryfów wcielonej do Ekspedycji sojuszu, która pomaszerowała do ojczyzny orków - Draenoru. Prawdopodobnie zmarły... Ten po prawej natomiast, jest to Danath Trollbane - Dowódca Milicji Stromgarde. Taktyczny doradca Generała Turalyona, Dowódca Sił Ekspedycji Sojuszu, która także pomaszerowała do orczego świata - Draenoru i tak jak Kurdran, prawdopodobnie martwy. - mag tym razem wskazał na brodatą postać w pięknej złotej szacie, dzierżącą zwykły kostur - Ten oto posąg, przedstawia Antonidasa - byłego przywódce Kirin Toru z Dalaranu i nauczyciela znanej i uwielbianej arcymagini Jainy Proudmoore. Niestety zginął przez Plagę podczas jej inwazji na Dalaran... Mądry i utalentowany człowiek...
     - A ta? - Keira z podziwem spojrzała na posąg Krwawej Elfki i siedzącego na jej ramieniu ptaka.       - Kim ona jest?
     - Ta tutaj? Alleria Windrunner dowódczyni zwiadowców Ekspedycji Sojuszu poprowadzonej do Draenoru.
     - A tamten? - zapytał Falx, wskazując na najwyższy posąg mężczyzny z książką.
     - Sam generał Turalyon. Słynny na cały świat paladyn Przymierza, który służył Sojuszowi podczas i po Drugiej Wojnie. Długo by o nim mówić... Prawdopodobnie nie żyje.
     - Dlaczego wszyscy są "prawdopodobnie martwi"? Co jest z nimi nie tak, zaginęli? - zapytał Falx.
     - Można tak powiedzieć... - mag przetarł twarz dłonią, jakby to, co miał zaraz powiedzieć, sprawiało mu niewyobrażalną trudność. - A więc od początku... Ogólnie rzecz mówiąc Draenor był ojczyzną rasy orków i ostatnim schronieniem dla draenei przed przybyciem do Azeroth - naszego urodziwej planety. Niestety, ojczysta ziemia orków... Nie jest już tym, czym była dawniej... Kilka tysięcy lat temu draenei, frakcja eredarów, która sprzeciwiła się działalności Płonącego Legionu, która dosłownie zniszczyła ich rodzimy świat - Argus i oderwała się od swych braci, ponieważ ich przywódca - Prorok Velen, nie chciał skazywać swych pobratymców na objęcie ludu przez magię spaczenia. Uciekli więc... Przemieszczali się oni ze świata do świata, lecz Legion wciąż deptał im po piętach. Po dwustu pięćdziesięciu latach tułaczki, draenei odnaleźli spokojną planetę dryfującą pośród Wirującej Pustki. W ostatnim zrywie wylądowali na planecie i odparli zagrożenie ze strony Legionu oraz założyli swoje osady. Nazwali planetę w języku ereduńskim - Draenor, co oznaczało "Przystań Wygnanych". Orkowie nie posiadali innej nazwy dla tego miejsca poza "światem", jednak szybko adoptowali tę nazwę.
     - Legion? Czym to jest? - spytał skonsternowany Falx.
     - Legion? To nic innego niż WSZYSTKIE demony żyjące w naszym, jak i innych światach. Co więcej... Dowodzi nimi tytan, który chronił ten świat, teraz pragnie go zniszczyć.
     - Ale... czemu?
     - Podczas swej niekończącej się krucjaty przeciw złu wszechświata, Sargeras zdawał się coraz bardziej załamany i przytłoczony chaosem, jaki powodowały wszystkie złe istoty. Podczas gdy jego smutek narastał, on sam został wezwany do rozprawienia się z kolejną grupą starającą się zaburzyć porządek: nathrezimami. Ta demoniczna rasa wampirycznych lordów (znanych również jako Upiorni Władcy) podbiła kilka zamieszkanych światów, pętając ich mieszkańców i zwracając ich ku cieniowi. Podstępni natherezimowie kierowali całe narody przeciw sobie poprzez wzbudzanie nieopanowanej nienawiści i nieufności. Sargeras z łatwością zwyciężył nathrezimów, jednak został głęboko dotknięty przez ich plugastwo. Wstrząśnięty złem demonów, a w szczególności nathrezimów, Sargeras rozpaczał i stopniowo popadał w depresję. Gdy wątpliwości i rozpacz opanowały jego zmysły, utracił wiarę nie tylko w swą misję, lecz i w tytaniczną wizję uporządkowanego wszechświata. Ostatecznie zaczął uważać, że porządek jest utopią i, że chaos i bezprawie są jedynymi absolutami w mrocznym, samotnym wszechświecie. Jego bracia, tytani, próbowali odkryć przed nim błędy jego myślenia i uspokoić szalejące weń emocje, jednak Sargeras odrzucił ich optymistyczne wierzenia, uważając je za naiwne oraz utopijne. Opuszczając szeregi tytanów na zawsze, Sargeras wyruszył, by odnaleźć swoje miejsce we wszechświecie. Mimo że Panteon opłakiwał jego odejście, tytani nigdy nie przewidzieli, jak daleko posunie się ich utracony brat. Tak też z obrońcy wszechświata, stał się jego katem. Zebrał on wszystkie demony i został ich przywódcą...
     - Skąd Ty to wszystkie wiesz, Flavo? - spytała podejrzliwie Keira.
     - Jeżeli spędziłabyś większość życia na czytaniu ksiąg, też byś wiedziała tyle, co ja, moja droga... - w tym momencie elfi mag przypomniał sobie, że zboczył z tematu. - Wracając do orków... Draenor był spokojnym światem zdominowanym przez rozległe pola i moczary. Początkowo mieszkało tam wiele inteligentnych ras, spośród których najpotężniejszymi byli właśnie orkowie. Żyli oni w spokojnych, szamańskich społecznościach, dopóki żądni potęgi przywódcy, prowadzeni i zmanipulowani przez okrutnego i bezwzględnego Gul'dana nie zawarli braterstwa krwi z demonicznym Mannarothem, generałem Płonącego Legionu, pijąc jego wstrętną, zieloną i glutowatą krew, co przemieniło ich w krwiożerczych barbarzyńskich zdobywców. Magia czarnoksięska, którą posługiwali się orkowie, przemieniła Draenor w piaszczyste pustkowie. Orkowie, kierowani rozkazem Kil'jaedena...
     - Był przyjacielem Velena... - mruknął Falx.
     - Tak... A więc wiesz, co stało się twoim przodkom i skąd twój lud znalazł się na terenach Azeroth? - Flavo wyczuł ciężar borykający paladyna, więc nie oczekiwał od niego odpowiedzi. - Orkowie, kierowani rozkazem Kil'jaedena, zdziesiątkowali przy tym populację draenei, zniewolili ogrów i przejęli władzę nad Draenorem. Zanim Horda zniszczyła sama siebie w ich krwawym szale, Medivh - Ostatni Strażnik i Gul'dan otwarli Mroczny Portal, pozwalając Hordzie przedostać się do świata, by rozpocząć nową wojnę i torując przy okazji drogę dla Legionu do drugiej inwazji na Kalimdor. Horda została odparta przez siły naszego wspaniałego Przymierza kierowanego przez ludzi i Draenor stał się celem kontrataku. Przez Mroczny Portal ekspedycja Przymierza przeprawiła się do Draenoru, by zlikwidować zagrożenie ze strony orków raz na zawsze. W samym sercu decydującej bitwy starszy szaman Ner'zhul przystąpił do udostępnienia ocalałym orkom drogi ucieczki do innych światów poprzez inne między wymiarowe portale. Jednakże obecność tylu portali rozerwała planetę na części, pozostawiając jedynie fragmenty dryfujące w Wirującej Pustce, które stały się namiastką materialnego świata zwanego Zaświatem... I tak Draenor "zniknął" z powierzchni ziemi i stał się czymś... Czymś strasznym... Nie jesteśmy na ten moment w stanie stwierdzić, czy nasi bohaterowie żyją, możemy się jedynie domyślać...

***

     - No to co, skończyliśmy na dziś? - zaśmiał się Aster patrząc na zawaloną kopalnię.
     - Powinniśmy się upewnić, czy zadanie jest wykonane, prawda? - Nadit spojrzała na Saevusa, który bacznie obserwował okoliczne koboldy.
     - Nie ma sensu...
     - Ale... - przerwała mu Nadit, jednak krasnolud nie pozwolił na dalszą wypowiedź.
     - Nawet jeśli, te śmierdziele przeżyły coś takiego, to i tak prędzej czy później wymrą z głodu, skończyliśmy na dziś. Poszczęściło się nam tym razem. Wracamy...

***

     Dwójka elfów i draenei zatrzymali się przed małym sklepiku niedaleko tawerny "Świnia i Gwizdek", który wyglądał dosyć zabawnie między dwoma, potężnymi domostwami.
     - To napewno tutaj? - Flavo zwrócił się do wysokiego paladyna.
     - Tak... Zdaje się, że... - niebieskoskóry nie był w stanie dokończyć zdania, ponieważ zauważył przed karczmą tajemniczą postać, łudząco podobną do Sariusa.
     - Co? Coś nie tak? - elfi mag spojrzał w miejsce drzwi karczmy, ale niczego tam nie zauważył.
     - Sprzedaję tylko najlepszy sprzęt, sprawdzony i prawdziwy. A ceny są ustalone, więc jeśli chcesz się targować, idź poszukać Goblina. - rudawy mężczyzna z pokaźną brodą, sprawiał wrażenie podirytowanego nagłym wtargnięciem trzech postaci do jego sklepu.
     - Nie, nie. Ja od Argusa z Goldshire, podobno masz coś dla niego. - powiedział spokojnie Falx, w taki sposób, by nie rozjuszyć kupca.
     - A tak! Mam. Sądziłem, że sam po to przyjdzie, ale niech będzie. - Osric wyciągnął spod lady duże, drewniane pudło i położył je na stole - to będą trzy srebrniki.
     - Dzię... Zaraz... jakie srebrniki? Argus nic nam o tym nie mówił! - paladyn zmarszczył brwi w gniewie.
     - No bo nie było. Ta umowa obowiązuje tylko przy odbiorze osobistym! Płaćcie albo wynocha! 
     - Ty śmieciu... - burknęła Keria.

*****

Udało wam się rozwikłać prostą sprawę z rozłożeniem grup, ale czy uda wam się złożyć wszystkie ukryte wiadomości ze wszystkich rozdziałów w jedność i ujrzeć "przyszłość"? ^^
(Nie, to nie zadanie, tylko trop dla ciekawskich i dociekliwych)

(Pytanie dla grupy C - Keira/Falx/Flavo)
1. Co zrobicie, aby wyciągnąć skrzynkę od Osrica Stranga dla kowala Argusa?

*****

A WIĘC FORMUŁKA!

Miłego dnia, wieczora w zależności, kiedy to czytacie.Do następnego, moje Murloki i Szczęśliwego Nowego Roku!

Elfia ZemstaWhere stories live. Discover now