III rok 1979.

8 1 1
                                    


Mike po powrocie do domu długo nie mógł zasnąć. Dręczyły go pytania dotyczące pamiętnika. Przede wszystkim chciał wiedzieć, kim jest ta cała Rachel White. Poprosił Marka, aby to sprawdził, ponieważ on sam nie znał się za bardzo na technologii.
Jedyne co potrafił zrobić na komputerze to włączyć program do pisania i klikać w odpowiednie litery na klawiaturze tak, aby tworzyły wyrazy i całe zdania.

Udało mu się zasnąć około godziny 4:30, a kiedy się obudził było już prawie południe. Usiadł na łóżku próbując odnaleźć stopami miękkie kapcie. Kiedy mu się to udało ruszył do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie. Otworzył lodówkę i zobaczył że nic tam nie ma. Przeklinał w myślach, że nie poszedł wczoraj do sklepu po coś do jedzenia. Postanowił ubrać się i pojechać do sąsiedniego miasta, aby znaleźć jakąś kawiarnię lub restaurację i kupić coś na śniadanie.

Blisko 30 minut błąkał się po uliczkach w poszukiwaniu przyzwoicie wyglądającego miejsca, gdzie można coś zjeść, aż w końcu w oczy rzucił mu się średniej wielkości neon z napisem "Rosie's Dinner". Była to nazwa niewielkiej kawiarenki stojącej na skrzyżowaniu Kansas Street z Block Road. Wszedł do środka i usiadł przy stoliku blisko okna, bo miał z tamtąd idealny widok na park. Zanim zdążył otworzyć menu podeszła do niego kelnerka. Miała długie, rude włosy związane w dwa warkocze. Niektóre kosmyki opadały na jej czoło, przysłaniając lekko również piękne, brązowe oczy. Ubrana była w błękitną, sięgającą kolan sukienkę z niewielką, różową kokardą w pasie i biały fartuszek. Był niemalże pewien, że gdzieś już ją widział.
-Co panu podać?- zapytała
-Narazie nic
-Dobrze, przyjdę za chwilę
Otworzył menu i wybrał jedzenie. Nie zajęło mu to długo, ponieważ był tak głodny, że było mu obojętne co zje. Rudowłosa jak powiedziała, tak zrobiła. Złożył zamówienie i czekał. Popatrzył w stronę parku. Zobaczył siedzącą w cieniu drzewa jasnowłosą dziewczynkę w potarganych ubraniach. Chwilę później odwróciła głowę w jego stronę. Miał wrażenie, że patrzy mu prosto w oczy. Usłyszał w głowie obcy, dziecięcy śpiew. Był pewny, że nie pochodzi on z zewnątrz. Nie wytworzył go też jego mózg. Czuł się, jakby ktoś wtargnął do jego głowy.

Szła pchła koło wody...

Dziewczynka nie spuszczając z niego wzroku przechyliła lekko głowę w bok.

... pchła pchłę pchła do wody...

Zaczęła się powoli podnosić.

... i ta pchła płakała...

Zrobiła kilka kroków w jego stronę, a on wstał z miejsca i ruszył w stronę drzwi.

...bo ją tamta...

Kiedy otworzył drzwi głos w głowie natychmiast ucichł, a dziewczynka zniknęła. Usiadł z powrotem przy stoliku i znów usłyszał ten piekielny głos:

... pchła popchała...

Kelnerka przyniosła już jego zamówienie, więc postanowił ignorować ten irytujący śpiew. Wiedział, że dopóki będzie głody, nie wymyśli żadnego racjonalnego wyjaśnienia dla tego, co się dzieje. Zapłacił za posiłek, nabazgrał na serwetce swój numer i podał ją rudowłosej piękności. Ona tylko się do niego uśmiechnęła. Odwrócił się i jeszcze raz spojrzał na szybę. Wiedział już z kąd wziął się ten śpiew w jego głowie. Zobaczył śpiewające dzieci tańczące w kółku na trawie i przyglądającą się im białowłosą dziewczynkę. Czemu nie bawiła się z nimi?

Wyszedł z lokalu i rozejrzał się wokoło. Po dzieciach nie było nawet śladu. Dlaczego widział je tylko przez tą szybę? Zamyślony ruszył w stronę swojego samochodu. Wsiadł, przekręcił kluczyk i ruszył.

Zaparkował przed hotelem i wspiął się po stromych schodach. Kiedy znajdował się już blisko swojego pokoju, zaczął szukać kluczy. Nie dłużej niż minutę po stanięciu przed drzwiami wyciągnął z kieszeni pęk srebrnych kluczy, zawieszony na szaro- czarnej smyczy. Wszedł do pokoju i położył się na łóżku. Jedna rzecz nie dawała mu spokoju: co zdarzyło się tutaj dwadzieścia pięć lat temu. Przecież w takim małym, miłym miasteczku nie mogło wydażyć się nic złego. Wszędzie, ale nie tutaj.

W pokoju rozległ się dźwięk przychodzącego SMS-a. Niechętnie wstał z łóżka i sięgnął do kieszeni kurtki, aby sprawdzić kto śmiał przerwać tą piękną ciszę.

Autorem wiadomości był Mark. Odnalazł informacje dotyczące Rachel White, o które w nocy prosił go Mike. Najciekawszą z nich było to, że dziewczyna żyła w latach 19- 1952. Zmarła w tym samym roku, w którym miały miejsca te morderstwa, w sprawie których przyjechał do Midway.

Mógł to być zwykły zbieg okoliczności, ale Mark poczuł w każdej komórce swojego ciała nieprzyjemny chłód, który zdawał się mówić, że to nie prawda. Tutaj nic nie dzieje się przypadkiem. Wszystkie wydarzenia prędzej czy później łączą się ze sobą, aby stworzyć jedną całość. Nie wierzył w przypadki. Tak jak każda akcja wywołuje reakcję, tak wszystko dzieje się z jakiejś przyczyny i jest kolejnym krokiem do ustalonego odgórnie celu.

Z zamkniętymi oczami sięgnął do szafki nocnej, na której znajdował się pamiętnik. Zastanawiał się czy ma on jakiś związek .Jednak póki co musi go przeczytać.

Dark RootsTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon