Synchronizacja II

131 10 2
                                    

10 kwietnia 1912 rok, Southampton.

-Odcumować!- krzyknął jeden z marynarzy.
Załoga podeszła do lewej burty statku i zrzuciła liny cumownicze.
Nagle, lekki wstrząs. Świst syreny. Wybiła godzina 13.00.

Parę holowników zaczęło odciągać Titanica od nabrzeża.
*Popatrz tam, setki ludzi w porcie, którzy machają swoim bliskim na pożegnanie.
Kolosalny statek zaczął się oddalać od nabrzeża i nabierać prędkości.
-Żegnajcie!- krzyczeli pasażerowie przy barierkach.
Tymczasem, na mostku stanął kapitan Edward J. Smith.
-Wyprowadźcie go w morze!- uśmiechnął się do oficerów.
Powoli i ociężale, Titanic przebijał fale wody i opuszczał port w Southampton. Jego ogromna sylwetka przysłoniła małe statki i żaglówki znajdujące się obok niego. Na niebie pojawiły się smugi dymu z jego trzech kominów.
*Czwarty był ,,wielkim wentylatorem".
Na mostku zjawił się oficer William Murdoch.
-Aktualny kurs na Cherbourg- oznajmił.
Załoga Titanica zaczęła się już szykować ku przystankowi w podróży- wybrzeżu Francji.

*Halo, halo, jak mnie słychać? Tutaj ruch oporu. To chyba na tyle, co chciało ci pokazać Abstergo. Przejęliśmy to wspomnienie i zobaczysz to, jak było na prawdę.

Charles powędrował wzdłuż pokładu słonecznego. Zwrócił on uwagę na szalupy, przez co się zagapił.

-Ojej... przepraszam!- powiedział, wpadając na jakiegoś mężczyznę o lekko posiwiałych włosach.

-Nic nie szkodzi, to moja wina- nieznajomy odparł z uśmiechem.

-Charles Collins- przedstawił się Asasyn, podając rękę.

-Thomas Andrews- odparł mężczyzna, odwzajemniając powitanie.

*To konstruktor Titanica, poznaj go lepiej.

-Zainteresowały mnie te szalupy- powiedział Charles.

-Co dokładniej?- zapytał Thomas.

-Ich liczba- odparł Asasyn.

-Jest ich dwadzieścia, nic niezwykłego- stwierdził Thomas.

-Prasa donosiła o dużej ilości pasażerów na pokładzie, blisko 2200, więc jak te szalupy mogłyby tych wszystkich ludzi pomieścić? Jest ich za mało- powiedział Charles.

-I to o dwadzieścia sześć. Stwierdzono, że większa ich liczba zagracałaby pokład i przez to, stracilibyśmy wielu pasażerów, a poza tym, takie są przepisy... Ale spokojnie, ten statek sam w sobie jest szalupą- odparł Andrews.

-Co dokładniej ma Pan na myśli?- zaciekawił się Collins.

-Titanic podzielony jest na szesnaście przedziałów, które oddzielają grodzie wodoszczelne. Jeśli stałoby się najgorsze i doszło do rozszczelnienia kadłuba, wtedy wszystkie grodzie by się automatycznie zamknęły i oddzieliły zalany przedział od reszty. Swoją drogą, Titanic da radę płynąć przy czterech całkowicie zalanych przedziałach i dwóch wewnątrz- wyjaśnił Thomas.

-Uspokoił mnie Pan- uśmiechnął się Charles.

-Nie żebym się wywijał, ale jestem umówiony- dodał Andrews.

-Tak, tak, nie przeszkadzam, do zobaczenia!- pożegnał się Charles.

Thomas Andrews pomachał tylko Asasynowi i oddalił się w tłumie ludzi znajdujących się na pokładzie.

-Prasa podała sześćdziesiąt pięć miejsc w jednej szalupie... Sześćdziesiąt pięć razy dwadzieścia... To daje tysiąc trzysta ocalałych... Z dwóch tysięcy dwustu na pokładzie...- kalkulował sobie w myślach Charles.

Nagle, zza jego pleców wychyliła się jakaś szczupła kobieta, ubrana w czerwoną suknie i piękny, biały kapelusz.

-Charles Collins?- zapytała.

-Tak...- odparł zaniepokojony.

-Skąd ona mnie zna?!- pomyślał.

Titanic: Assassin's Creed HistorieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz