3

221 9 0
                                    

Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Wiedziałam ,że przyjdzie ,spodziewałam się tego ,ale nie wiedziałam ,że tak szybko. Z jednej strony chciałam go zabić ,a z drugiej coś mnie to niego ciągnęło. Po pewnym czasie wyjął nóż i powoli podchodził do mnie. Stałam nieruchomo patrząc na niego obojętnie ,on przyłożył nad moją piersią nóż ,wbił lekko w tkaninę ubrania i przeciął. Teraz dobrze było widać mój tatuaż nad piersią. Przyglądał się mu przez chwilę ,następnie uśmiechnął się szeroko. Spojrzał na mnie ,podszedł do łóżka i ściągnął fioletową marynarkę ,która po chwili wylądowała na łóżku. Podszedł do mnie ,odchrząknął i nożem ściągnął perukę. Ja nadal stałam w tym samym miejscu z niedowierzaniem.

-Skąd ta powaga ,skarbie?-zapytał patrząc mi w oczy.

-Nie mów do mnie skarbie.-ledwo wypowiedziałam te słowa. On uśmiechnął się jeszcze bardziej.

-Dobrze ,Ines. Bardzo ładny tatuaż.

-Sam go zrobiłeś ,więc po co ta gadka?-podniosłam głos.

-Oj nie bądź taka...

-Jaka?-weszłam mu w zdanie.

-Taka jak zawsze.-wypowiedział zadowolony z siebie. Byłam coraz bardziej zdenerwowana.

-Czemu nie przefarbowałaś włosów?-zapytał Joker.

-Sama nie wiem.-powiedziałam cicho.

-Hmm... -mruknął po czym wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał-A może...-powiedział podchodząc do mnie ,był tak blisko ,że stykaliśmy się prawie klatkami piersiowymi. Chwycił moje włosy i ułożył w koka ,po chwili uśmiechnął się. Dał mi do dłoni coś co kształtem przypomina pistolet M1911. Ja nadal nie spuszczałam wzroku z jego zielonych oczu.-Zobaczymy czy nie wyszłaś z formy.-powiedział po czym rozległo się pukanie do drzwi. Momentalnie odwróciłam wzrok od Jokera na drzwi. Szybko schowałam broń do szuflady po czym drzwi się otworzyły. Stał w nim Alfred. Spojrzałam w miejsce gdzie powinien znajdować się Joker ,jednak go już nie było.

-Wszystko dobrze ,panienko Caroline? Wydaje mi się ,że słyszałem jakiś hałas.-powiedział lokaj.

-Wszystko gra ,Alfredzie. Idź odpocznij.-powiedziałam.

-Dobrze-odpowiedział choć i tak nie będzie odpoczywał. Gdy wyszedł ,podeszłam do okna ,oczywiste było to ,że nie zobaczę Jokera. Na parapecie jednak zobaczyłam kartę Jokera. Odwróciłam ją i przeczytałam napis.

"Nie wyładuj pistoletu. Nie wiadomo kiedy się przyda"

Super. Teraz nie wiem co Joker wymyślił. Usłyszałam nagle dzwonienie telefony ,wyjęłam telefon z kieszeni spodni i sprawdziłam kto do mnie dzwoni. Sarah. Odebrałam.

Pov.Sarah

Jeden z tych facetów przykładał mi broń do głowy ,a ja bezradnie czekałam aż Caroline odbierze. O Boże. Odebrała ,przez co bałam się jeszcze bardziej nie tlko o swoje życie ale i Caroline.

-Halo? Sarah? Co się dzieje ,że dzwonisz do mnie o 18? Jesteś w niebezpieczeństwie?-ostatnie zdanie zapytała z żartem. Szczęście ,że przez mój telefon nie słychać co mówi Caroline.

-Tak. -odpowiedziałam przeraźliwie cicho ale wiem ,że to usłyszała.

-Jak to? Co się dzieje? Jacyś ludzie cię atakują?

-Są u mnie w domu. Znaczy... babcia z jej czterema przyjaciółkami... razem ich pięć. Musisz przyjechać mi pomóc... bo się zanudzę... na śmierć.

-Są uzbrojeni?-zapytała ze strachem ale i dziwnym spokojem.

-Tak... yyy... babcia dostała pistolet na wodę od wnuka... i pokazuję mi ,a inne kroją nożami ciasto...

-Ktoś jest ranny?

-Nie ,nie robią na drutach... możesz być spokojna.-Jeden z tych facetów pokazał ,że mam się streszczać.

-...to przyjedź...nie chcę być z nimi tu sama.

-Dobrze ,zaraz będę.-nie zdążyłam się odezwać o pieskach i kotkach na dworze ,bo się rozłączyła.

-A więc?-zapytał jeden z nich.

-Zaraz będzie ...-powiedziałam ,a oni złapali mnie za nadgarstki ,zaczęłam krzyczeć ,czemu muszę być sama w domu? Przywiązali mnie do krzesła nie spuszczając ze mnie muszki. Do ust wepchnęli mi jakąś szmatę ,przez co nie mogłam się odezwać. Zaczęłam płakać.

-A teraz poczekamy sobie na twoją przyjaciółeczkę ,jeżeli zaczniesz krzyczeć ,wyrywać się lub coś kombinować obiecuję ,że strzelę ci w łeb. Jasne?-zapytał.

-Yhyy-pokiwałam głową. Caroline... nie przychodź sama...

................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................

Ps. Ci gangsterzy mają być tacy tępi :P


Dwa OdbiciaWhere stories live. Discover now