15. Open when it's cold outside.

56 16 0
                                        

"Dzień dobry, śnieżynko!

Czyżby w Nowym Jorku spadł już śnieg? Cóż, czas mija bardzo szybko.

Pamiętam chyba każdą naszą zimową randkę. Może i za każdym razem schemat był taki sam, ale uczucia były inne. Rozumiesz? Trochę dziwnie to napisałem, lecz wydaje mi się to ładne, więc tak zostawię. Powinnaś wiedzieć, o co mi chodzi. Jeśli nie, trudno. Nie wytłumaczę Ci.

Uwielbiałem Twoje płaszczyki. Bardzo Ci pasowały. Szczególnie ten w kolorze pudrowego różu. To był mój ulubiony. Twój chyba też. Z Twoimi falami, szarym szalem (czasami moim) i czarnymi botkami do tego, wyglądałaś jak wyjęta wprost z okładki jakiegoś modowego magazynu.

Kochałem sposób, w jaki podczas nocnych spacerów gwiazdy odbijały się w Twoich oczach, płatki śniegu tańczyły dookoła nas, a Ty z cudownym uśmiechem mówiłaś, że mnie kochasz. Chciałbym powtarzać to każdej zimy.

Chciałbym też każdego wieczora tulić Cię pod kocykiem i słuchać bicia Twojego serca. A gdy zaśniesz, słuchać, jak rozmawiasz przez sen. Zawsze mówiłaś o mnie. Nigdy nie miałem serca, by Cię wtedy budzić. Czasami za głośno zaśmiałem się z Twoich słów, czego skutkiem było Twoje przebudzenie. Nigdy nie zapomnę tego, jak rumieniłaś się, gdy nie chciałem powiedzieć Ci, co takiego powiedziałaś.

Wiesz, co jeszcze bym chciał? Co weekend zabierać Cię do Rumson, by lepić bałwany i rzucać się śnieżkami. A gdyby było Ci zimno, dawałbym Ci mój szal. Z dwoma byłoby Ci trochę cieplej.

Lubiłem czekać, skończysz zajęcia, by zabrać Cię później na ciepłą kawę do Starbucksa. Robiliśmy tak prawie każdego dnia.

Mam nadzieję, iż pewnego dnia znajdzie się ktoś, kto będzie robił z Tobą wszystkie wymienione wyżej rzeczy i wiele więcej. Po prostu sprawiał, że jesteś szczęśliwa.

Co powiesz na odrobinę wspomnień? Tak? To świetnie. Skarbeczku, ubieraj okulary, rób herbatkę, co będziemy mogli zacząć. Już? Boże, ile można wodę na herbatkę parzyć. Laura no. Już? W końcu.

Uhm, wypadałoby jakoś zacząć.

O, wiem!

Pamiętasz, jak w zeszłym roku poszliśmy na łyżwy? Wszystko było fantastycznie. Właśnie, było. W połowie drogi powiedziałaś, że nie umiesz jeździć na łyżwach. Niby nic takiego w tym nie ma, ale miałem plan na romantyczną randkę, a Ty to popsułaś. Zaproponowałem, że Cię nauczę. Zgodziłaś się. Super. Mogło inaczej wypalić, ale jednak nie. Przewaliłaś się więcej razy niż Harry na scenie. A ponieważ się z Ciebie śmiałem, obraziłaś się. Gdy wracaliśmy, nie odzywałaś się do mnie. Tylko jak o coś zapytałem, mruknęłaś, że nie zamierzasz dzisiaj nigdzie ze mną iść. Dlatego też zamówiliśmy pizzę, zaraz jak przyszliśmy do mnie. O dziwo, na to się zgodziłaś. Ale i tak nic do mnie nie mówiłaś. Przeszło Ci dopiero, gdy porządnie Cię wytuliłem.

Właśnie! Mówił Ci ktoś kiedyś, że świetnie przytulasz? Mnie do tego nie licz. Nikt inny oprócz mnie? No to mogę jeszcze raz. Laulau, świetnie przytulasz.

O! A pamiętasz, jak chcieliśmy całą ekipą jechać na narty? Mhym, pojechaliśmy. Stać na autostradzie cały dzień, bo śnieżyca była. Tak, przespałaś ten cały armagedon.

Dlaczego tyle naszych spotkań i takich innych to były przegrane sytuacje? Spójrz tylko na to. Albo się obraziłaś, albo się pokłóciliśmy, albo coś innego się działo. Randeczki i te inne takie z miłym zakończeniem były bardzo małym odsetkiem.

Znów toksyczność. Trudno. Mnie tam się podobało. Tobie chyba również. I to było najważniejsze.

Nie wiem, to chyba wszystko.

Ubieraj się cieplutko, pij dużo herbatki, staraj się nie chorować, bo nie mam jak Cię tulić.

Twój Charlie"

Masz rację, nasz związek był toksyczny. Ale w dobry sposób. Jeśli w ogóle można tak powiedzieć. Każdego dnia bardziej za tobą tęsknię. Potrzebuję cię tutaj, teraz. Nie umiem nawet skupić się na listach. Mam wrażenie, że bez ciebie jestem nikim.

Gubię się nawet w chaotycznych planach Vanessy. Zwykle jeśli ona coś wymyśli, wszystko jest łatwe do organizacji. Nie tym razem. Ona i Ryan zmienili zdanie, ślub będzie wcześniej. Za około pół roku. Niby wszystko jest super, ale moja kochana siostra wymyśliła, żebym była jej asystentką i teraz wszędzie mnie ze sobą ciągnie. Do bycia asystentką nic nie mam, bo i tak nie robię nic ciekawego, lecz spędzanie z nią całych dni to już za dużo. Najgorzej jest gdy ma przymiarki. Nie ma sukienki, w której wygląda dobrze. Serio. Może jednak jej przedwczesne planowanie ma sens? Ja już mam wybraną sukienkę, tylko obym się w nią później zmieściła. Chciałam czarną, ale Vanessa wymyśliła, że powinnam mieć niebieską, żeby pasować jej do kwiatków. Jakaś podziurawiona psychicznie.

〰❇〰❇〰❇〰❇〰❇〰
Ahoj! Nie mam nic ciekawego do powiedzenia.

Pod # nic nie ma, na sarahujku też nic nie dostałam.

Ładny Charlie na przeprosiny, że rozdział tak późno.

Ok, to na tyle.

Besos, do następnego! 💃

Open When || Charlie PuthWhere stories live. Discover now