Rozdział 3

134 10 2
                                    


Nastał dla naszej Meghan, naprawdę trudny czas. Oj trudny... Zobaczcie sami. 


Rozdział 3

W mieście zatrzymałam się w jednym z barów, gdzie udało mi się nieco zmienić swój wygląd. Zastąpiłam szare szaty bardziej skąpym, czarnym strojem, którym często chwaliły się tutejsze szlachcianki. Zmieniłam także swoją aparycję, ścięłam włosy, teraz sięgały mi ledwie do ramion, a odpowiedni makijaż sprawił, że naprawdę wyglądałam jak kobieta z wyższych sfer. Czułam się niezręcznie z takim wyglądem, ale musiałam zwrócić na siebie uwagę jakiś szemranych typów, a co ją przyciągnie lepiej niż piękna kobieta? Szybko znalazłam chętnych do współpracy. Dwóch mężczyzn rasy ludzkiej. Jeden blondyn, za którym, z tego, co wiem, niejedna kobieta poleciałaby nawet na Mustafar, drugi brunet, o równie wielkiej urodzie. Jednak na mnie nie robili oni większego wrażenia. Od dziecka byłam uczona, aby nie zajmować się potrzebami ciała czy fantazjami. Po głębszym zapoznaniu się z nimi, zaprosiłam mężczyzn do swojego pokoju, abyśmy mogli omówić szczegóły umowy. Przemytnicy od razu rozsiedli się na łóżku, a blondyn klepnął miejsce pomiędzy nimi, zachęcając mnie, bym usiadła na wolnej przestrzeni, ale ja spokojnie stałam w drzwiach.

- Więc...Co możecie mi zaoferować? – spytałam spokojnie.

- Zajmujemy się przemytem przyprawy dla biedniejszych systemów – zaczął blondyn, a brunet dokończył.

- Tak, żeby ci biedacy mieli chociaż odrobinę szczęśliwego życia, hehehe.

Dilerzy narkotyków, pomyślałam z zażenowaniem, ale nie mogłam wybrzydzać, więc uśmiechnęłam się uprzejmie i obu zmierzyłam wzrokiem. Blondyn ubrany był na czarno, zupełnie jakby należał do jakiegoś gangu, a na jego trójkątnej twarzy widniały liczne tatuaże. Ubiór bruneta zaś sugerował, że jest on zwyczajnym bawidamkiem i człowiekiem, dla którego dom jest tam, gdzie obecnie się znajduje. Na jego nogach wisiały luźne niebieskie spodnie, a biała kamizelka przykrywała pomarańczową koszulę. Twarz bruneta była kanciasta, a grzywka włosów opadała mu na jedno oko. Mężczyzna cały czas patrzył na mnie z łobuzerskim uśmiechem, lecz starałam się nie zwrócić na siebie uwagi.

- Jaki system odwiedzicie w najbliższym czasie? – uważnie obserwowałam obu mężczyzn, którzy zrozumieli, że jednak nie usiądę między nimi.

- Nar Shada– odpowiedział krótko blondyn, po czym przeszedł do konkretów. – A teraz omówimy kwestię ceny. Zwykle bierzemy od uchodźców po dwieście kredytów, ale...Ty nie jesteś zwykłym uciekinierem, Jedi.

- Co ty pleciesz? – udałam zaskoczoną. – Skąd ci przyszło do głowy, że mogę być Jedi? Po prostu mam dość życia w pałacach i chcę zakosztować czegoś nowego.

- Widziałem jak omamiłaś barmana, przekonując go, że zapłaciłaś za drinka, przyglądaliśmy ci się, odkąd tylko weszłaś przez drzwi, prawda Rob?

Brunet skinął głową i zaśmiał się. To był dziwny śmiech. Śmiech kogoś, kto nie ma absolutnie żadnych skrupułów przed najgorszymi podłościami. Rob wstał i zbliżył się do mnie.

- Dla ciebie możemy zaproponować specjalną cenę... – w jego oczach widziałam perwersyjne wręcz pożądanie, z ohydnym uśmiechem na ustach wyciągał ku mnie ręce. – Zawsze byłem ciekawy, jak to jest z Jedi...

- Proszę, odsuń się – powiedziałam tylko, gdy poczułam dłonie bruneta na swoim ciele. – Zostaw mnie.

- Co? – mężczyzna oburzył się. – Nie chcesz za darmo stąd uciec? Jak możesz marnować taką okazję? Chodźże, Danny. Pokażemy tej małej, że podróż z nami może być okropnie przyjemna, hehehehe.

Star Wars: Ścieżki MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz