Rozdział 9

89 7 0
                                    

Witam Was uniżenie w nowym roku! :D Dzisiaj łapcie ode mnie najnowszy rozdział ,,Ścieżek Mocy".  Po przejściu próby Ciemnej Strony, Meghan ma szansę odpokutować swoje winy w trakcie próby Jasnej Strony. Czy młoda Jedi zdoła naprawić swoje błędy? Czy może Ciemność zwiedzie ją bezgranicznie? Tego dowiecie się z dziewiątego rozdziału ,,Ścieżek Mocy". Miego czytania ;)

 Rozdział 9

Znalazłam się na Somov Rit, w tej samej wiosce, w której obecnie mieszkałam i w której szukałam rodziców. A przynajmniej w tym, co z osady zostało. Z każdego domu zionął ogień, a z bogatej flory planety został tylko popiół i pustkowie. Na pierwszy rzut Rozdział 9oka wioska wydawała się być opustoszona, jednak wystarczyło się rozejrzeć dokładniej, aby się przekonać, że jednak miała mieszkańców - szkielety i uszkodzone ciała, które leżały gdzieniegdzie. Widok ten wstrząsnął mną. Przez dłuższą chwilą nie mogłam nawet zrobić kroku. Musiałam jednak się przełamać i zacząć badać okolicę. Musiałam dowiedzieć, co się tu wydarzyło i kto jest odpowiedzialny za tę masakrę. Musiałam znaleźć...i ukarać winowajcę. Zaczęłam kroczyć ku najbliższemu ciału i uklękłam przy nim. Na oko była to sześcio-siedmio-letnia dziewczynka, na której widniały ślady kłów ogromnej bestii, coś jakby...drexla...

Szybko obmacałam swoje ciało i twarz...byłam zdrowa! Znowu byłam sobą! Co więcej... Spojrzałam na swoje nogi i zobaczyłam przy pasie dwa miecze świetlne – mój i mojego mistrza. Brakowało jednak holocronu z drugiej strony. Nie przejmowałam się tym zbytnio, bardziej ucieszył mnie fakt, że nie byłam już...

Potworem.

Ale jakiś potwór skrzywdził tych wszystkich ludzi. Musiałam go znaleźć i wyeliminować, aby nie pustoszył reszty planety. Najpierw jednak miałam obowiązek wobec tych wszystkich zmarłych, za to, co dla mnie zrobili, że mnie przyjęli do siebie jak do rodziny.

Rozejrzałam się po osadzie w poszukiwaniu łopaty. Szybko ją znalazłam. Następnie wybrałam spory kawałek ziemi niedaleko wioski i zaczęłam kopać w nim doły. Kilka godzin trwało nim wykopałam kurhany dla wszystkich zmarłych, jednak nie dałam sobie ani chwili odpoczynku. Czerpałam z Mocy, aby na bieżąco regenerować siły i pracować jeszcze ciężej. Teraz zmarli byli najważniejsi.

Kolejne godziny spędziłam na chowaniu mieszkańców wioski i odprawianiu im cichych pogrzebów. I chociaż niewielu z nich znałam to każdemu poświęciłam tyle samo czasu i uwagi. W tym miejscu wszyscy byliśmy jedną rodziną.

Gdy skończyłam konałam z pragnienia i udałam się na wędrówkę do niedalekiej sadzawki, gdzie zaspokoiłam pragnienie. Lecz kiedy próbowałam zastanowić się nad tym, co teraz zrobić, żadna odpowiedź nie przychodziła. Wniosek był jasny: musiałam odpocząć. Usiadłam więc w pozycji medytacyjnej i zaczęłam się wyciszać. Moje ciało stopniowo się rozluźniało, a ciężki po wielu godzinach pracy oddech wyrównywał się. Dałam się ponieść nurtom Mocy, porywać się im, aby niosły mnie w swoją stronę. Zapadłam w hibernację.

Nie wiem jak długo trwałam w tym stanie. Kiedy się obudziłam był środek nocy, jednak czułam się, jakbym przespała, co najmniej, kilka dni. Błogostan nie trwał długo. Po chwili poczułam na sobie czyiś wzrok. Rozejrzałam się. Kilkadziesiąt metrów obok mnie siedział, wsparty na tylnych łapach, drexl. Drexl...w poszarpanym, ale jednak ubraniu. Z potwora zwisały strzępy czarnego materiału. Smoczysko wpatrywało się we mnie...a raczej robiłoby to, gdyby nie fakt, że miało puste oczodoły w miejscu oczu.

Kiedy potwór wbił we mnie swoje trupie ślipia, straciłam kontrolę nad swoim ciałem. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jestem idealnym celem dla smoka, lecz...ten nie reagował. Wpatrywał się we mnie, czekając na mój ruch. Jednak nie mogłam zrobić nic. Strach mnie paraliżował. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Czy to naprawdę byłam...

Star Wars: Ścieżki Mocyحيث تعيش القصص. اكتشف الآن