Rozdział 1

272 12 1
                                    


Witam Was bardzo serdecznie w nowym projekcie zatytułowanym ,,Ścieżki Mocy". Nie wiem, ile razy już to mówiłem, ale teraz możecie być pewni , że Prorok wrócił i zamierza podbić wattapda! :D Między innymi tym opowiadaniem, a teraz bez zbędnego gadania łapcie krótki prolog-rozdział 1, miłej lektury ^^

 Gwiezdne Wojny

Ścieżki Mocy

Rozdział 1

- Za wolno! – usłyszałam naganę mistrza, kiedy skończyłam wykonywać ostatni ruch w sekwencji, którą ćwiczyłam od tygodnia. Spojrzałam na mentora ze zdziwieniem, a on patrzył na mnie z troską. Jak zawsze zresztą. Byłam mu jak córka. Nie pozwalał mi nawet używać mojego miecza świetlnego podczas treningów – wibromiecz musiał wystarczyć.

Mój nauczyciel pochodził z rasy Zabraków. Jego skóra miała jadowicie żółtą barwę, tak jak oczy. Rogi wychodzące z głowy wojownika mierzyły jakieś sześć-siedem centymetrów. Rysy twarzy mojego mistrza miały niezwykle ostre rysy, co wspólnie z rogami i umięśnionym ciałem, a także dwumetrową posturą tworzyły obraz osoby okrutnej i bezwzględnej. Nigdy nie widziałam lepszego przykładu na potwierdzenie powiedzenia „pozory mylą". Giray Rav był jedną z najbardziej troskliwych osób, jakie znam, jeśli nie najtroskliwszą. W pierwszych latach mojego treningu Zabrak często przerywał mi w połowie ćwiczenia, tylko dlatego, że miałam kilka siniaków. Uśmiechnęłam się do mistrza i spokojnie spytałam:

- Jak to za wolno? – Rav podszedł do mnie i zabrał mi wibromiecz.

- Spójrz – rzekł do mnie, po czym wykonał całą sekwencję ruchów, tak szybko, że miałam trudności z dostrzeganiem jego ruchów, mimo iż wspierała mnie Moc.

Gdy Zabrak ostatni raz przeciął powietrze, oddał mi broń i uśmiechnął się, jakbym była jakimś krnąbrnym dzieckiem.

- Nie bój się – pouczył mnie tonem, w którym brzmiała delikatna wyższość. – Zaufaj Mocy.

Wzięłam od mistrza wibromiecz i zamknęłam oczy. Starałam się wyciszyć umysł i w pełni uspokoić, jednak coś mi przeszkadzało. Coś, czego nie potrafiłam nazwać. Odczekałam dłuższą chwilę, próbując odgonić wszystkie negatywne uczucia, otoczyć się delikatnym płaszczem Mocy. Poczułam, że mi się udało, a wtedy...

Wtedy cały świat jakby zwolnił. Życie na równinach Naboo zatrzymało się – tylko ja pozostałam w ruchu. Ze stoickim spokojem wykonałam wszystkie ruchy. Piruet. Blok. Finta. Cięcie na odlew. Wszystkie ciosy zrealizowałam perfekcyjnie, zupełnie jakby ktoś prowadził moją dłoń. I miałam rację – Moc mnie prowadziła.

Po wszystkim świat znowu zaczął się ruszać. Spojrzałam na mistrza, a ten patrzył na mnie. W jego oczach dojrzałam nieskończoną dumę. Uśmiechnęłam się skromnie. Zabrak podszedł do mnie i chwycił moje ramię.

- Doskonale, Meghan – pochwalił mnie mentor. – Wracajmy do domu.

Skinęłam głową i wolnym krokiem zaczęliśmy wracać do naszego miejsca zamieszkania, które znajdowało się...Pod wodą. Ukrywaliśmy się w mieście Otoh Gunga, należącym do przedstawicieli rasy Gungan, którzy kiedyś pomogli Republice Galaktycznej uwolnić planetę z rąk Federacji Handlowej. Całe miasto było kompleksem podwodnych budynków w stylu, który przypadł mi do gustu. Przywitaliśmy się z mijanymi Gunganami i udaliśmy się do naszego mieszkania. W nim od razu padłam na łóżku. Mój mistrz zaś poddał się medytacji. Spojrzałam na niego z ciekawością. Od kilku dni Zabrak medytował po każdym moim treningu, a gdy pytałam go potem, czy coś wyczuł, nie odpowiadał mi. Nigdy.

Star Wars: Ścieżki MocyWhere stories live. Discover now