Przyzywam cię

678 60 6
                                    

  Frigga podeszła do syna.
-Loki pozwól na stronę?- spytała kobieta.
-Oczywiście Matko.- ujął dłoń kobiety i poszedł nieco dalej od Rena i ojca Helen.
- O co chodzi? - spojrzał na matkę gdy już był pewny, że ich nie usłyszą.
-No, bo... nie powinnam Ci tego mówić, ale... Helen coś przed Tobą zataiła.
-Co?- zdziwił się. - Co takiego?
-Ona... była w ciąży.
-Że jak?!- rozdział usta.- Niby jak?
-Raczej jesteś za stary bym Ci tłumaczyła skąd się biorą dzieci.- uśmiechnęła się.
-Nie o to pytam.- zaczerwienił się. -Na pewno?
-Tak. Ale nie wiem czy nadal będzie.
    Loki wzniósł oczy ku niebu.
-Najpierw mam ją upomnieć czy przytulić?- zapytał sam siebie.
-Najpierw ją tu sprowadź.- w oczach kobiety błysnęła zawziętość. Loki tylko uśmiechnął się chytrze.
-Oczywiście Matko.

    Ren usiadł przed ojcem w ponurej celi i skrzyżował nogi. Drzwi były zamknięte, a blask księżyca zerkał zaciekawiony do środka.
-Gotowy?-  spytał Loki syna. Ten tylko kiwnął zdecydowanie głową.
-Zacznę, a potem Ty przejmiesz rolę. Od trzeciej linijki sam musisz sobie poradzić.
-Tak jest.- spojrzał na kartkę w swoich dłoniach. Mężczyźni siedzieli dwa metry od siebie z przygotowanymi za plecami brońmi.
    Loki zaczął czytać tekst w nieznanym większości ludzi dialekcie. Słowa rozbrzmiewały pewnie odbijając się od ścian i krążąc między siedzącymi na marmurze osobami.
  Na środku pomieszczenia, tuż przy zimnej podłodze, zafalowały czerwone drobinki. Pojawiające się znikąd iskierki zaczęły rozświetlać komnatę ostrzegawczym czerwonym blaskiem, z każdą chwilą przybierając na intensywności.
Ren dołączył się do inkantacji ojca znacząco zwiększając ton głosu.  Gdy Loki zamilkł Ren już sam wypowiadał zaklęcie przyzywania.
-Skkil, ty któraś zaginęła przed laty w odmętach ciemności i ciszy...- mówił władczo Loki.- Wołam cię byś wróciła do świata do którego przynależysz. Przybądź Skkil.
    Ren cicho recytował do puki ojciec nie skończył wołać imienia  matki. Gdy tylko przestał to był sygnał dla Ren'a , że ma zamilknąć, ponieważ była to kolej na ostateczną próbę wołania. Loki stanął pewnie, a z jego usta popłynęły słowa przysięgi.
-Obiecuję, że nigdy Cię nie opuszczę.
Nawet gdy już stracisz resztki nadzieji to wiedz, że będę tuż obok, by pomóc Ci podnieść się z otchłani nicości. Nie zostawię Cię. Nawet gdy nieskończony smutek cię pochłonie będę obok, by móc Cię pocieszać i trwać u twego boku w nadzieji, że kiedyś pokochasz mnie tak mocno jak ja Ciebie. Do tego czasu będę czekał i cierpliwie pilnował twego snu, z nadzieją, że w twych oczach będzie gościł spokój. - Niemal wyszeptał przysięgę miłości którą niegdyś ułożył dla swej ukochanej.
    Czerwony pył zafalował dumnie i zaczął tworzyć coś na kształt trąby powietrznej. Ubrania mężczyzn zafalowały, a na środku pokoju zaczęła formować się drobna postać.
   Delikatne stopy dotknęły zimnej podłogi, czerwony blask spełznął na ziemie odsłaniając bladą skórę, a brązowe włosy rozwiały się niczym morskie fale. Loki otworzył szeroko oczy zdumiony. Przed nim stała najważniejsza kobieta w jego życiu, była piękna, delikatna i...
-Ren odwróć wzrok.- nakazał Loki podrywając się z ziemi i zdejmójąc swoją zieloną pelerynę. Chłopak odwrócił się plecami do rodziców zakłopotany. Loki otoczył kobietę cienkim materiałem, by uchronić jej nagie ciało przed niepotrzebnym wzrokiem. Do komnaty weszła Frigga
-Zabiorę ją stąd, a wy zajmijcie się bestią.
Pociągnęła za sobą zdezorientowaną dziewczynę. Loki od razu chwycił za miecz.
-Ren przygotuj się. Trzeba zamknąć przejście.

Umierasz Cierpiąc 5: Krew z krwiWhere stories live. Discover now