XI

844 80 8
                                    

Wskoczył przez ogromne okno zajmujące całą ścianę jego pokoju, zdejmując transformację. Próbując opanować łzy, udał się do łazienki, by wziąć zimny prysznic.

Krople wody spływały po jego ciele, dając upust złym emocjom, które w tamtej chwili targały całym jego ciałem. Oparł się plecami o zimne płytki, ciężko przy tym wzdychając.

Nie chciał by to spotkanie z Marinette zakończyło się takim fiaskiem, dlatego postanowił sobie odwiedzić ją znowu jeszcze dzisiaj.

Już w trochę lepszym nastroju, wyszedł spod prysznica i rzucił się na swoje ogromne łóżko.

Niespodziewanie coś czarnego podleciało do jego twarzy, przytulając się do lewego policzka blondyna.

- Plagg? - zapytał trochę niepewnym głosem - co ty robisz...?

- Przepraszam... - teraz był już na maksa zdziwiony - przepraszam, że nie było mnie wtedy, kiedy najbardziej potrzebowałeś czyjejś obecności. Myślałem tylko o camembercie, kompletnie nie przejmując się tobą...

Przytulił go mocniej, obdarowując najszczerszym uśmiechem, na jaki było go w tej chwili stać.

- Po raz pierwszy nie myślisz o tym śmierdzącym serze, Plagg... - zaśmiał się cicho, na co stworzonko mu zawtórowało.

- Ponieważ jest ktoś ważniejszy nawet od Camemberta - odwzajemnił uśmiech - połóż się spać, wyglądasz na wyczerpanego.

- Muszę kogoś odwiedzić - wstał z łóżka - i przeprosić. Plagg, wysuwaj pazury!

*

Blondynka weszła do swojego pokoju z uśmiechem na twarzy. Miała wrażenie, że ten skromny gest Nathaniela nie był czymś zwykłym. Odłożyła parasolkę w rogu pomieszczenia, postanawiając sobie że odda mu ją przy najbliższej okazji.

Powędrowała w stronę swojego łóżka, chcąc przespać się po tym wyczerpującym dniu. Po drodze zauważyła jednak że na biurku znajduje się tajemnicze pudełeczko, którego wcześniej tam nie było.

Wzięła ową rzecz do ręki, uważnie jej się przyglądając. Pudełko było koloru brązowego, a zdobiły je jakieś znaki, których nie potrafiła rozszyfrować. Myśląc że w środku znajduje się jakiś prezent od ojca, otworzyła je. Coś błysnęło, a szkatułka wypadła jej z rąk.

Przed dziewczyną zmaterializowało się stworzonko, przypominające wyglądem sporych rozmiarów pszczołę.

- C-czym jesteś?! - krzyknęła, z przerażeniem wpatrując się w istotkę - Tatusiu...!

- Chloe, cicho bądź! - skarciła ją, jednak ta zaczęła wydzierać się jeszcze głośniej - nikt nie może...

Do pokoju wpadł burmistrz, przez co pszczółka musiała schować się za jedną z toaletek, znajdujących się w pomieszczeniu.

- Chloe co się stało? - zapytał z troską, widząc przerażenie na jej twarzy - czy wszystko w porządku?

- T-tak... - skłamała, wierząc że tajemnicza istotka nie jest wytworem jej wyobraźni - nie masz się o co martwić, wracaj do pracy.

Uśmiechnął się i wyszedł, a blondynka odetchnęła z ulgą. Stworzenie wyleciało ze swojej kryjówki.

- A więc mów czym jesteś, i czemu wyleciałaś z tego dziwnego pudełka - założyła ręce, udając bardzo pewną siebie, choć w głębi duszy była przerażona tym co się dzieje.

Istotka westchnęła, podlatując na wysokość jej twarzy.

- Mam na imię Pollen i jestem kwami. Nie przerywaj mi - mruknęła, widząc jak otwiera usta by coś powiedzieć - dzięki mnie możesz przemienić się w superbohaterkę i ratować Paryż razem z Biedronką i Czarnym Kotem...

- Co?! - wykrzyknęła - mam pomagać Biedronce?!

Pollen przewróciła oczkami, jakby pomoc bohaterom miasta była naturanie normalną rzeczą. 

- Ta... Twoją bronią będzie pewnego rodzaju bączek, dzięki któremu również możesz oczyszczać akumy...

- Tak jak Biedronka?!

- Tak, tak jak Biedronka... - kwami westchnęło, a dziewczyna zapiszczała z podekscytowania - drugim przedmiotem jaki będziesz posiadać jest miodowa pałeczka, którą możesz unieruchomić wroga za pomocą miodu. Kiedy będziesz chciała użyć tej mocy musisz po prostu krzyknąć "Miodo-strzał", po tym bedziesz miała tylko pięć minut do przemiany zwrotnej. Oprócz tego możesz latać, bez używania skrzydełek.

Blondynka przyswajała sobie te wszystkie informacje, podczas gdy Pollen latała wszędzie, rozglądając się po pomieszczeniu.

- Pamiętaj że nie możesz nikomu wyjawić swojej drugiej tożsamości. Zrozumiano?

- Ehem - mruknęła, wpinając żółty grzebyczek w blond włosy. Niezbyt przekonane kwami, usiadło naprzeciwko niej.

- Tak przy okazji to... lubię ziarna słonecznika - uśmiechnęła się, co błękitnooka odwzajemniła.

*

Usłyszała ciche pukanie w okrągłe okienko znajdujące się w jej pokoju, więc pofatygowała się by wstać, a raczej zwlec się z łóżka i je otworzyć. Do środka wskoczył nikt inny jak sam Czarny Kot.

Bez słowa podszedł do ciemnowłosej, przyciągając ją do swojej klatki piersiowej, dzięki czemu poczuła spokojne bicie jego serca.

- Przepraszam za tamto... - wyszeptał, przez co poczuła miętowy oddech na swoim karku - nie powinienem był tak robić. Wybacz...

- Kocie... - podniosła głowę, by móc spojrzeć w jego zielone oczy - to nie twoja wina. Każdy ma swoje słabości, z którymi prędzej czy później musi się zmierzyć...

Westchnął, opierając podbródek o jej głowę. Poczuł woń świeżo upieczonych ciasteczek, która przypomniała mu wypieki jakie kiedyś robiła jego matka.

Starając się o niej nie myśleć, przeniósł wzrok na tablicę korkową, do której dołączył kolejny rysunek jego alter ego.

Uśmiechnął się, delikatnie całując dziewczynę w granatowe włosy, tak by tego nie poczuła.

*****
No hej ✌

Nie mam chyba nic do powiedzenia, możesz tylko zostawić gwiazdkę i jakiś miły komentarz o ile podobają ci sie moje wypociny.

Do następnego! 👊

Miraculous || Who You Are...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz