Rozdział 3

34 2 1
                                    


-Lydia zejdź na dół. Musimy porozmawiać!

Z wysiłkiem otworzyłam oczy. Często wstawałam wcześnie żeby pobiegać, ale nigdy z powodu jakiejś rozmowy. Czemu budzi mnie tak rano? To nie może poczekać aż sama wstanę? Powolnymi ruchani wstałam z łóżka. Zaspana weszłam do salonu i gwałtownie się zatrzymałam na widok osoby, której nigdy bym się nie spodziewała, że zobaczę w tym domu.

-Mama?

Kobieta spojrzała na mnie a jej wzrok był dla mnie zupełnie obcy. Odruchowo zrobiłam krok do tyłu. Co do cholery.

-O co chodzi? Co się tu dzieje?

Tata podszedł do mnie i położył rękę na ramieniu.

-Tylko się nie denerwuj - świetnie tato, teraz stresuję się jeszcze bardziej - zdecydowaliśmy, że nie możesz tu ze mną mieszkać. Wrócisz do Londynu ze swoją mama a jutro samochód przewiezie twoje rzeczy z powrotem do tamtego domu.

Nie. To nie może być prawda! Zaczęłam się powoli cofać do tyłu i przecząco kręciłam głową. Łzy spływały po mojej twarzy a nogi miałam jak z waty. Spojrzałam na mamę. Jej wzrok mówił jedno: pożałujesz, że wybrałaś ojca a nie mnie.

Obudziłam się, gwałtownie siadając na łóżku. Mój przyspieszony oddech powoli zaczynał się uspokajać, kiedy zdałam sobie sprawę, że to tylko sen.

To tylko sen, spokojnie. Nic Ci nie grozi.

Z powrotem opadłam na łóżko, przecierając wilgotne oczy. Musiałam się popłakać przez sen. Ostatnio nie płakałam już za wiele tak jak to było na początku tego całego koszmaru w moim życiu. Mam nadzieję, że to nie powróci. Nie chciałabym znowu chodzić całymi dniami niewyspana i zupełnie wyczerpana. Powoli się uspokajając wróciłam pamięcią do poprzedniego wieczoru.

Nie będę ukrywać, że Theo bardzo mnie zainteresował. Jeszcze nigdy wcześniej nie spotkałam takiej osoby. Nie mam na myśli, że od razu na niego lecę czy coś ale zdecydowanie chciałabym go poznać. Niektórzy ludzie tworzą świat wyjątko­wym, tyl­ko dla­tego że na nim są. Sama nie wiem czy chcę, żeby Theo okazał się właśnie kimś takim czy nie. A tak poza tym, to spotkanie średnio był dla mnie udane. Z początku pytali mnie o różne rzeczy związane z moim mieszkaniem w Londynie, ze szkołą tam, ogólnie z życiem w "wielkim mieście", ale później cała trójka zaczęła rozmawiać na tematy o których nie mam bladego pojęcia, więc udałam, że muszę już wracać do domu bo jest późno. Nie winię ich za to, bo przecież świat nie kręci się wokół mnie, ale myślałam, że może pogadamy o czymś bardziej ogólnym ale cóż. Po powrocie wzięłam prysznic i od razu położyłam się spać. Gdyby nie ten fatalny sen pierwsza noc minęłaby mi całkiem nieźle.

Spojrzałam na zegarek w telefonie. Wow. 10. Zeszłam z łóżka i ogarnęłam się lekko. Mój brzuch po raz pierwszy tego ranka dał o sobie znać. Przebrałam się w "sobotnie" ciuchy i zeszłam na dół do kuchni. Po drodze zauważyłam, że tata już jest w swoim gabinecie. Biedny, nawet w sobotę musi pracować. Często mu mówię, że za dużo pracuje a on zawsze odpowiada to samo: własna firma wymaga poświęceń. Jedząc śniadanie wyjrzałam za okno. Dzień zapowiada się dosyć ładny, więc szkoda by było go zmarnować na siedzenie w domu. Jeszcze nie bardzo znam okolice ale mam ochotę pójść pobiegać. Nie będę się za daleko oddalać to może się nie zgubię. Dawno nie biegałam a szkoda, bo ból mięśni podczas biegu to jedno z najlepszych uczuć na świecie. Włożyłam naczynia do zmywarki i pobiegłam na górę zmienić ubrania a sportowe.

Nie chciałam przeszkadzać tacie, więc napisałam mu kartkę, że wychodzę i położyłam ją w kuchni. To dla mnie nowość biegać w środku dnia, zazwyczaj robię to późnym wieczorem albo wcześnie rano. Ale kiedy mam ochotę pobiegać, to nic mnie nie powstrzyma, nawet środek dnia. Włączyłam muzykę i zaczęłam biec. Z początku wolno a później coraz szybciej. Uwielbiam czuć ból mięśni podczas biegu. A poza tym bieganie pozwala mi nie myśleć o problemach. Odcinam się wtedy od świata. Liczy się tylko, żeby dać z siebie wszystko, pobić własne rekordy. Idealny odmóżdżacz. Po jakichś 15 minutach na prawdę szybkiego biegu powoli zaczynałam czuć, że moje nogi mają już dość ale nie poddałam się tak łatwo. Przyspieszyłam trochę, żeby jeszcze bardziej podgrzać mięśnie. Zbliżając się do zakrętu zwolniłam lekko, żeby go łagodnie pokonać, ale na nic to się nie zdało, bo skręcając w boczną ulicę z całej siły wpadłam na również biegnącą osobę. Skutek tego był taki, że wylądowałam tyłkiem na chodniku. Skrzywiłam się z bólu pośladków.

BETRAYALWhere stories live. Discover now