Baby ma chłopaka!

Start from the beginning
                                    

- John! - krzyknęłam.

Po chwili w drzwiach pojawił się mały chłopczyk ze zdezorientowaną miną.

- Zbieraj się. - posłałam mu uśmiech. - Idziemy z moim kolegą do parku, pasuje?

- Tak! - klasnął w dłonie z podekscytowania, a ja się zaśmiałam pod nosem.

———
Razem z bratem udaliśmy się na dół. Toby stał oparty o auto trzymając w dłoni papierosa. Szybko go wyrzucił, gdy zobaczył mnie z Johnem.

Nigdy nie miałam nic do palenia, czy picia. Sama piłam, a nawet paliłam, zdarzyło mi się zapalić marihuanę, ale nigdy mnie to nie bawiło. Blake to uwielbiał i wręcz błagał, żebym z nim zapaliła. Aż dziwne, że został policjantem...

- Idziemy? - uśmiechnęłam się do obu, a oni pokiwali głowami.

Po paru minutach byliśmy już w parku. Johnny pobiegł na plac zabaw, a ja wraz z Toby'm zasiedliśmy na ławce. Między nami trwała niezręczna cisza.

- A więc - zaczął i podrapał się po karku. - czemu nie poszłaś na studia?

To było proste pytanie, a odpowiedź była banalna. Nie miałam pieniędzy, a Emily oddała mi własne oszczędności na kurs prawa jazdy. Wtedy poznałam Michaela i nawet przez głowę mi nie przeszło, by udać się na jakiś kierunek. Nie zastanawiałam się nawet, co bym chciała robić.

- Szczerze? - spojrzałam na niego niepewnie, a on pokiwał głową. - Nie chciałam. Nie wyobrażam sobie siedzieć całymi dniami na wykładach i zdawać egzaminy, które są trudne.

- Nie jest tak źle. - wzruszył ramionami i posłał mi piękny uśmiech.

Czułam się przy Toby'm dobrze. Był bardzo miłym i opiekuńczym chłopakiem. Pamięcią wróciłam do liceum i uświadomiłam sobie, że ten uroczy blondyn miał jedną dziewczynę, która go zdradziła. Samo wspomnienie wywołało mu mnie ciarki.

- Zagramy w nigdy przenigdy. - zagadał.

- Dobrze. - uśmiechnęłam się szerzej. - Zaczynaj.

- A jaka kara? - uniósł brwi, a ja prychnęłam.

- Kopniak w brzuch. - starałam się brzmieć poważnie, ale gdy zobaczyłam jego minę, nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. - Żartowałam!

- Uff...To dobrze. - przetarł teatralnie dłonią czoło. - Może buziak?

- Chciałbyś. - wywróciłam oczami. - Zgadujemy, czy tak było, czy nie i tyle.

- Dobra. - zacisnął dłonie na kolanach. - Nigdy przenigdy nie uprawiałem seksu.

Otworzyłam szeroko oczy. Toby musiał kłamać, na pewno!

- Kłamiesz. - odparłam.

- Zgadłaś. - zaśmialiśmy się. - Teraz ty.

- Nigdy przenigdy nie całowałam się z chłopakiem.

Teraz Blake popatrzył na mnie zdziwiony.  Oczywiście to było kłamstwem, ale on tego nie wiedział.

- Prawda? - zapytał niepewnie.

- Serio? - zaśmiałam się. - Przegrałeś.

- Z kim? - jego ton głosu był bardzo zdziwiony. - Bo nie ze mną.

- Chociażby z Blake'em. - wzruszyłam ramionami.

- Tylko? - dopytywał, a mnie coraz bardziej to śmieszyło.

- Nie. Ale to moja słodka tajemnica. - uśmiechnęłam się kusząco.

———
Razem z Toby'm siedziałam na ławce długo, dopóki John nie oznajmił, że jest głody. Zaczynała się pora obiadowa. Nie chciałam robić problemu blondynowi.

- Jeśli nie będę wam przeszkadzał to mogę iść. - powiedział, gdy ruszaliśmy.

- Nam nie będziesz. - zaśmiał się John. - Baby ma chłopaka!

- Nie mam. - wystawiłam język do brata, a on po chwili odwzajmnił gest.

- Jeszcze. - zaśmiał się Toby, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona.

Wzruszył ramionami i ruszyliśmy do pobliskiej knajpki, którą John uwielbiał. Zaczęłam zastanawiać się nad kosztami. Czy powinnam postawić obiad Toby'emu? A co jeśli to on będzie chciał nam? Nie, niemożliwe. Każdy zapłaci za siebie.

Do głowy wpadła mi kolejna myśl. Jak wytłumaczę się z tego, że mam tyle pieniędzy? Przecież niedawno tłumaczyłam mu, że nie było mnie stać na studia. Z przejęcia zaczęłam gryść wargę, gdy blondyn gonił mojego brata.

Po paru minutach dotarliśmy na miejsce. John zamówił spaghetti, ja sałatkę, a Toby steka.

- Johnny, co ty na to, żeby pobawić się autami? - zapytał Toby wskazując na kącik zabaw dla dzieci.

Mały blondynek pokiwał głową i pobiegł do zabawek.

- Musi cię lubić. - zaśmiałam się. - Mnie nigdy tak nie słucha.

- Ma się ten dar. - puścił mi oczko.

Rozmawiałam z Toby'm w oczekiwaniu na posiłek. Zjedliśmy go w przyjemnej atmosferze. Dawno się tak nie czułam. Było miło, gdy nagle spojrzałam za okno. Zobaczyłam jego czarne włosy i zielone oczy. Zadrżałam. On nie może mnie zobaczyć! John nie może zobaczyć Brain! Jeszcze Toby...

Nagle zobaczyłam jak Brain się zatrzymuje. Nasze spojrzenia się spotkały. Lustrował mnie wzrokiem przez szybę, a po chwili jego wzrok powędrował na Toby'ego. Miałam tylko nadzieję, że nawet nie spróbuje tu wejść. Zobaczyłam, że nie był jakoś pięknie ubrany. Miał czarne spodnie, czystą białą koszulkę i skórzaną kurtkę.

Na moje nieszczęście Toby odwrócił się w moją stronę, a po chwili jego wzrok powędrował za okno. Przeraziłam się. Brain zmierzył nas ostatni raz i oddalił się przed siebie. Nie miałam odwagi ponownie odwrócić się do okna.

- Kto to był? - zapytał blondyn marszcząc brwi.

- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami i zabrałam się do swojego posiłku.

- Baby... - zaczął niepewnie i złapał za moją rękę. Nie odtrąciłam jej, schlebiało mi to. - Chciałabyś iść ze mną na tą imprezę do Chrisa?

Zdziwiłam się. Z tym uroczym blondynem nie miałam za wiele do czynienia, jednak kusił mnie, a ja najszybciej chciałam zapomnieć o brunecie z zielonymi oczami.

Dlaczego ja wciąż o nim myślałam? Przecież nawet nie wiedziałam jak się nazywa. Znałam jego miejsce zamieszkania, ale to przestępca, a oni nigdy nie bywają długo w jednym miejscu. Darling w ciągu trzech akcji miała cztery mieszkania. Wiedziałam, że każdy z nas może sobie na to pozwolić. Sama zaczęłam się zastanawiać nad mieszkaniem samej, ale wiedziałam, że to ryzykowne. Nie chciałam zostawiać Emily z John'em samych.

- Pewnie. - posłałam mu uśmiech.

Blondyn odetchnął i zabraliśmy się za ponowne jedzenie.

———
Toby odprowadził nas pod klatkę. Powoli na niebie pojawiał się zachód słońca.

- To do zobaczenia. - powiedziałam.

- Do zobaczenia. - przytulił mnie. - Przyjadę po ciebie przed imprezą.

Ostatnie zdanie szepnął do mojego ucha, a ja poczułam ciarki na całym ciele. Odwzajemniłam uścisk i pocałowałam go lekko w policzek. Kiedy się odsunęłam zobaczyłam na jego polikach rumieńce. Sam widok spowodował u mnie uśmiech.

- Baby ma chłopaka! - zaśmiał się Johnny.

- Nie mam. - wystawiłam mu język.

Driver {korekta}Where stories live. Discover now