Rozdział 49

1.7K 362 189
                                    

Baekhyun

Obudziłem się, czując wokół tylko chłód i paskudny odór potu. Otworzyłem oczy z nadzieją, że zobaczę przed sobą twarz Chanyeola albo chociaż fragment naszej sypialni. Niestety obraz, jaki ujrzałem, nie był ani jednym, ani drugim.

Spróbowałem unieść się na łokciu, ale wszystkie moje mięśnie paliły tak drażniącym bólem, że zmuszony byłem zrezygnować. Opadłem na wilgotny, piankowy materac, mając ochotę płakać na widok szarego, pozbawionego wyrazu sufitu, pokrytego tu i ówdzie obleśnymi zaciekami. Z trudem obróciłem się na bok i ponowiłem próbę wstania, ignorując promieniujący ból przechodzący przez całą długość kręgosłupa.

Znajdowałem się w pokoju. Ciasnym, pozbawionym okien pokoju z głośno chodzącą wentylacją w rogu. W półmroku, rozpraszanym przez małą lampkę stojącą na lakierowanym stoliku nocnym, dojrzałem ściany pokryte paskudną, czerwoną tapetą z zarysami kwiatów oraz wytarte, skrzypiące panele. Większą część pomieszczenia zajmowało wielkie, zimne i przesiąknięte wilgocią łóżko, na którym się znajdowałem, a nad moją głową wisiał ciężki, czerwony materiał ułożony na kształt baldachimu rzucającego cień na przeciwległą ścianę.

- Chanyeol? - zapytałem, oczekując, że gdzieś spomiędzy mroku odpowie mi głos ukochanego.

Ostrożnie zsunąłem się z wysokiego łóżka, dopiero w tym momencie zauważając, że jestem całkowicie nagi. Powiodłem wzrokiem po swoim ciele, z przestrachem zauważając ślady niewątpliwej przemocy i poczułem, jak wszystkie wspomnienia na powrót ożywają. Uciszane widma przeszłości znów wróciły. W jednej chwili pojąłem, że jestem w środku piekła.

Czując, jak szloch i wstyd chwytają mnie za gardło w żelazny uścisk, zerwałem z łóżka cienką kołdrę, chcąc ukryć pod nią moją nagość, lecz zapomniałem o tym zamiarze równie szybko, jak moim oczom ukazał się materac. Pożółkła biel w całej swej paskudnej okazałości pokryta była plamami krwi. Nie byłem pewien, czy to moja krew. Nie chciałem nawet o tym myśleć. Musiałem uciekać.

Narzuciłem na siebie cuchnącą kołdrę i stąpając po zimnych panelach, po omacku przesuwałem ręką po ścianie w poszukiwaniu drzwi. Drżałem z zimna, gdy moje palce w końcu natrafiły na niewielką, okrągłą klamkę, za którą natychmiast szarpnąłem. Próbowałem przekręcać, pchać, ciągnąć. Wypróbowałem wszystkie możliwe kombinacje, lecz drzwi ani drgnęły, przez co znów zacząłem panikować. Moje kolana same z siebie zgięły się wpół i padłem na podłogę, łkając z bezsilności. Wszystkie najstraszniejsze koszmary ziściły się w najmniej oczekiwanym momencie.

Skuliłem się pod kołdrą, marząc, aby w tej chwili magicznie teleportować się gdziekolwiek indziej. Na przykład do domu. Ciepłego, bezpiecznego domu z Chanyeolem siedzącym na kanapie i Rocketem leżącym przy jego stopach. Oczami wyobraźni widziałem siebie, siedzącego na kolanach kochanka i wtulającego się z całej siły w jego koszulę. Wyobrażałem sobie, jak przeczesuję palcami jego włosy, a on uśmiecha się i całuje mnie tak delikatnie i czule, jak zawsze.

Chanyeol. Gdzie on teraz jest? Gdzie w tej chwili jest mężczyzna, który jest moją jedyną nadzieją? Szuka mnie? Musi mnie szukać. Martwi się? Na pewno.

Dźwięk otwieranych drzwi wyrwał mnie ze słodkiego snu na jawie, wpędzając w okrutny koszmar, z którego nie mogłem się wybudzić. Nie chciałem otwierać oczu, gdy usłyszałem nad sobą nieznany, kpiący śmiech. Po prostu szlochałem cicho z zaciśniętymi oczami, ukryty pod warstwą splamionej krwią kołdry. Chanyeol, proszę, znajdź mnie teraz.

- Próbowałeś ucieczki, aniołku?

Milczałem. Z moich ust wyrwało się zaskoczone westchnienie trwogi, gdy silne dłonie jednym ruchem zerwały ze mnie kołdrę, obnażając nagie ciało. Odważyłem się spojrzeć w twarz obcego mężczyzny, jednak równie szybko tego pożałowałem.

Only Boyfriend | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz