Rozdział 31

3.5K 519 535
                                    

Luhan

- Jesteś gotowy?

Wziąłem parę głębokich oddechów, przekonując samego siebie, że wcale nie będzie tak źle. W końcu to tylko rodzice mojego narzeczonego. Nic nie mogło pójść nie tak.

- Jasne - odpowiedziałem, pośpiesznie wymuszając nieco zbyt krzywy uśmiech, gdy Sehun przekroczył próg pokoju z niepoprawnie zawiązanym krawatem wokół szyi.

Miałem wrażenie, że nic, co teraz powiem nie będzie brzmiało wiarygodnie. Starałem się ukryć fakt, że moje dłonie drżą, gdy odwracałem się w jego stronę i wyćwiczonymi ruchami rozwiązałem jego beżowy krawat, będący prezentem od matki.

- Stresujesz się, prawda? - zapytał pozwalając swoim ustom wygiąć się w pocieszającym uśmiechu.

- Wcale nie - odpowiedziałem, świadomy tego, jak fałszywnie zabrzmiałem.

- To niepotrzebne, kochanie. Oni już cię pokochali.

- Gotowe - powiedziałem, starając się nie zwracać uwagi na jego słowa i zaprezentowałem mu idealnie zawiązany krawat. Przez cały okres naszego związku wyćwiczyłem wiązanie go do perfekcji. - Powinniśmy się już zbierać.

- Hej, spokojnie - znów jeden z tych pocieszających uśmiechów, które wcale mnie nie uspakajały. - Mamy jeszcze sporo czasu.

- Lepiej być wcześniej, niż się spóźnić, prawda? - zapytałem retorycznie, posyłając mu poważne spojrzenie.

Dopiero w samochodzie mogłem odetchnąć z ulgą. To miało być moje drugie spotkanie z państwem Oh i o ile za pierwszym razem okazali się naprawdę sympatycznymi ludźmi, coś podpowiadało mi, że za drugim wcale nie będzie tak kolorowo. Być może moje obawy były nieuzasadnione, ale nie naprawdę czułem, że będzie to jeden z najgorszych wieczorów mojego życia.

- Rozchmurz się - uśmiechnął się Sehun, zerkając na mnie w trakcie jazdy. - To tylko kolacja. Wrócimy do domu zanim się obejrzysz.

- Boję się, że zrobię coś głupiego - wypaliłem z rumianymi policzkami.

- Jeżeli ty zrobisz głupiego, ja postaram się zrobić coś jeszcze głupszego, żeby zatuszować twoją wpadkę, okay? Czy taki układ sprawi, że przestaniesz się denerwować?

Parsknąłem śmiechem, rozbawiony dziecinnością Sehuna. Chwilami naprawdę bardziej przypominał dorastającego chłopca, niż wkraczającego w dorosłość mężczyznę.

🌷🌷🌷

Posiadłość rodziny Oh była naprawdę imponująca. Zadbany trawnik otoczony był wysoką bramą, od wylotu której prowadził wyłożony kamiennymi płytami podjazd. Dom był dwupiętrowym budynkiem z podłużnymi oknami, dwuspadowym czarnym dachem oraz szerokimi balkonami na górnym piętrze. Do masywnych drzwi z okienkiem w kształcie wachlarza prowadziła seria niewysokich schodków, które pokochałem, idąc pod rękę z Sehunem, który mimo wszystko wyglądał na równie zdenerwowanego.

- Ładnie tu - pochwaliłem, rozglądając się wokół.

- Gdy byłem dzieckiem było o wiele ładniej - odparł, naciskając dzwonek do drzwi, po czym wskazał palcem na jakiś punkt po lewej stronie trawnika. - Widzisz to drzwo?

- Mhm - skinąłem głową.

- Miałem na nim domek zbudowany razem z Chanyeolem i naszymi ojcami. Był zajebisty. Mieliśmy tam komiksy i konsole, a na gałęzi powiesiliśmy huśtawkę z opony.

Uśmiechnąłem się, wyobrażając sobie małego Sehuna bawiącego się w swoim domku na drzewie. Lubiłem, gdy chłopak mówił o swoim dzieciństwie. Było drastycznym przeciwieństwem mojego.

Only Boyfriend | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz