Rozdział 11

3.5K 548 99
                                    

Baekhyun

Teraz, kiedy w przybliżeniu znałem historię Blue, nie mogłem powstrzymać wyrzutów sumienia. Fakt, że po tym wszystkim, co przeszła, nadal potrafiła się uśmiechać był dla mnie godny podziwu. Ja na jej miejscu już dawno bym się załamał.

Albo poszedł na łatwiznę i znalazł sobie sponsora.

- O, Baekhyun - jej melodyjny głos wyrwał mnie z zamyśleń. - Cieszę się, że cię widzę. Cóż, chyba jestem ci winna przeprosiny.

- Daj spokój - machnąłem lekceważąco ręką. - To ja powinienem cię przeprosić. Byłem trochę... przewrażliwiony. Działałem zbyt impulsywnie. Wybacz. 

- Nic nie szkodzi - uśmiechnęła się, odpinając smycz Rocketowi, który natychmiast podbiegł do mnie, domagając się pieszczot. 

Z uśmiechem wsunąłem palce w jego miękką sierść, głaszcząc olbrzymi łeb, który położył mi na kolanach. Patrzył na mnie z dołu tak, jakby chciał niemo poprosić mnie o to, abym już nigdy nie opuszczał mieszkania na dłużej niż kilka godzin. Musiałem przyznać, że chwilami jego zachowanie naprawdę mnie rozczulało. 

- Stęsknił się - stwierdził Chanyeol, zerkając na psa. W kącikach jego ust krył się lekki uśmiech.

- Z pewnością - skinęła głową Blue, a po chwili sprawnie zmieniła temat. - Spakowałam już większość ubrań. Pozostały jeszcze tylko jakieś drobiazgi. Channie, mógłbyś mnie podwieść za jakieś dwadzieścia minut?

- Jasne - odparł Yeol, wstając i odnosząc nasze puste miseczki do zlewu.

Nadal irytował mnie fakt, że Blue zwracała się do mojego chłopaka zdrobniale, jednak ten jeden raz postanowiłem to zignorować. Cóż, jeżeli mamy na dobre zakopać topór wojenny, to lepiej będzie, gdy sam zacznę się kontrolować. Mogłem jednak z góry założyć, że najtrudniej będzie mi powstrzymać się od kąśliwych uwag, dotyczących jej wyglądu. Nie mogłem nic poradzić na to, że czułem palącą potrzebę krytykowania innych, a zwłaszcza tych, którzy w jakiś sposób wzbudzili moją niechęć. 

- Dzięki - blondynka odsłoniła w uśmiechu śnieżnobiałe, równe zęby, a ja powstrzymałem się przed powiedzeniem, że jej szminka swoją barwą przypomina rzadką, świńską kupę, w którą wdepnąłem tamtego feralnego poranka w kuchni.

- Czas chyba zadbać o nasze zapasy i skoczyć po zakupy - mruknął Yeol, drapiąc się po karku, oparty o kuchenny blat.

- Mogę pójść - zaoferowałem z pokornym uśmiechem. Źle czułem się z tym, że zaniedbałem domowe obowiązki, choć swoją drogą nadal wolałem myśleć, iż wszystko było winą Chana i Blue. W końcu to przez nich nawet nie miałem ochoty wracać do mieszkania.

- Nie trzeba. Ja pójdę - Chan posłał w moją stronę słodki uśmiech. - Być może masz talent do ubraniowych zakupów, ale kupowanie artykułów spożywczych nadal jest twoją słabą stroną.

Spojrzałem na niego z ukosa, lekko rozbawiony jego uwagą.

- Niech ci będzie - westchnąłem, wzruszając ramionami. - Kup mi coś słodkiego.

- A twoja dieta?

- Porzuciłem ją gdzieś pomiędzy naszą pierwszą randką, a pierwszą kłótnią.

Chanyeol przewrócił oczami i zabrał z blatu portfel, posyłając mi długie spojrzenie.

- Niedługo wrócę - rzucił na odchodnym, nim założył buty i wyszedł, ignorując skomlenie Rocketa, który najwidoczniej domagał się kolejnego spaceru.

Kiedy tylko ciche kliknięcie ogłosiło nam, że zamknęły się za nim drzwi, pomiędzy mną, a Blue zapanowała krępująca cisza. Nawet pies zdawał się odczuwać ciężką atmosferę, panującą pomiędzy nami. Nie miałem zamiaru odzywać się pierwszy, więc jedynie czekałem na jakieś słowo wyjaśnienia z jej strony. Owszem, być może chciałem się z nią pogodzić, ale to nie ja powinienem pierwszy wyciągać rękę na zgodę. To ona zawiniła. 

Only Boyfriend | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz