37. Strata

1.8K 196 91
                                    

Perspektywa Sophie

Walka dalej się toczyła. Siedziałam na ziemi, a obok mnie siedział Lay, który zajmował się moimi drobnymi ranami. Niedaleko nas był Chanyeol, więc światło padało na nas bardzo dobrze.

- Gdzie jest Chen?!- krzyknął Lay.

- Poszedł szukać Kyungsoo- odpowiedział Tao.

- Lay, długo jeszcze?- zapytał Chanyeol- Musisz się śpieszyć.

- Jeszcze chwilę...- powiedział lekko zdenerwowany.

Siedziałam tam i nie wiedziałam o co chodzi. Czułam się, jakbym co najmniej coś brała... W mojej głowie zaczęło coś szeleścić, a obraz stawał się zamazany. 

- Co się dzieje?- zapytałam, słysząc swój głos, jakbym była gdzieś pod wodą.

Poczułam jak spadam  w dół. Nagle to wszystko zniknęło. Cały ten szelest ustąpił, a mój wzrok wrócił do normy. Rozejrzałam się dookoła. Gdzie się podziali wszyscy bracia? Znalazłam się na polu, sama i nigdzie żadnego znaku życia. Wstałam z ziemi i zaczęłam iść przed siebie. Czyli umrę na jakimś pustkowiu? 

Wkrótce na niebo zaczęło się rozjaśniać.  W końcu mogłam zobaczyć teren, po którym idę. Przed sobą zobaczyłam coś dziwnego, coś długiego. Pomyślałam, że to kamień, ale z każdym kolejnym krokiem ten kształt zaczął przypominać postać ludzką. Kiedy doszła do mnie ta myśl, moje serce przyśpieszyło, jednak postanowiłam podejść do tej osoby. Kiedy dzieliło mnie kilka metrów, postać zaczęła wyglądać znajomo. Łzy napłynęły mi do oczu, co jeśli to któryś z braci? Klęknęłam i odwróciłam chłopaka, aby zobaczyć jego twarz. Nie, nie, to niemożliwe!

W tamtej chwili, myślałam, że to tylko zły sen. Z trudem złapałam oddech, po czym łzy same popłynęły. Sehun, mój ukochany, dlaczego mnie zostawiłeś. Obiecałeś mi, że nigdy mnie nie opuścisz! Dlaczego znowu nie dotrzymujesz mi obietnicy?! 

Moje ręce zaczęły drżeć. Położyłam je na twarzy Sehuna, po czym szybko je zabrałam i cofnęłam się trochę od ciała. Nie mogłam się uspokoić. Krzyczałam, płakałam... to tak bolało. 

-Sehun, wróć do mnie!

Perspektywa Sehuna

Poczułem ulgę. Po raz pierwszy nie widziałem ciemności, tylko światło. Musiałem tak zrobić... to było jedyne wyjście. 

Zrobiłem kilka kroków w przód. Znajdowałem się w białym tunelu, którego końca nie widziałem. Gdzie powinienem iść? Przed siebie? Cofnąć się, czy stać w miejscu?

- Sehun? Coś ty narobił...- usłyszałem znajomy głos.

- Gdzie jesteś?- zapytałem, gdy nagle przede mną pojawił się mój brat.

- Dlaczego musiałeś załatwić to w taki sposób?- zapytał mniejszy.

- Czekaj, dlaczego tu jesteś?- przerwałem.

- A dlaczego ty tu jesteś?- zapytał, uśmiechając się smutno- Myślę, że znasz już odpowiedź.

- Kiedy? Jak? Przecież cały czas byłeś blisko Chena!- powiedziałem, a do oczu napłynęły mi łzy.

- Czy to ważne? Chen nie mógł mnie chronić przez cały czas- powiedział i zapadła cisza.

- To co teraz robimy?- zapytałem.

- Na końcu tunelu jest portal. Trzeba do niego wejść i pożegnać się z resztą rodziny.

- Więc chodźmy.

You can call me monster: Return|Sehun EXO fanfiction|✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz