In the end, we can't make it

99 10 1
                                    

Hoseok standardowo został obudzony cichym pożegnaniem i już głośniejszym zamknięciem drzwi frontowych. Przecież nigdy nie budził się wcześniej od niego. Tego dnia pierwszy raz ucieszył się z tego powodu. Tak jakby.

Jego telefon pokazywał kilka nieprzeczytanych wiadomości, co było dosyć niecodzienne. Był to Jinyoung. Wypytywał, czy bezpiecznie dotarli, dziękował za spędzony czas i proponował kolejne spotkanie, a potem to już prowadził monolog, bo sam nie mógł się zdecydować na datę i godzinę. Hoseok rzucił telefon gdzieś na pościel i zakrył twarz dłońmi, wydając z siebie głośne westchnięcie, a pod powiekami czuł nieprzyjemne pieczenie, które oznaczało, że zaraz wyleją się spod nich strumienie łez.

Męczył się tak jakiś czas, nie pozwalając żadnej łzie ulec, wmawiając sobie, że nie takie momenty przechodził i gdyby nie jego mama, która skarciła go za bezsensowne leżenie w łóżku, Hoseok by się chyba nie zebrał do następnego dnia. Nie brał prysznica, przemył tylko twarz i umył zęby, co trwało bardzo długo, więc i to również spotkało się z groźnym spojrzeniem matki.

Ubrany już i po skromnym śniadaniu, rozsiadł się na fotelu w swoim pokoju, zgarniając telefon z łóżka. Przeczytał wszystkie wiadomości jeszcze raz i z lekkim zawahaniem się, zaczął odpisywać kolejno na każdy sms. Sam nawet zadał kilka pytań, bo stwierdził, że to niegrzeczne tak tylko mówić o sobie. Na odpowiedzi nie musiał wcale długo czekać, a nim zdążył odpisać, jego telefon zadzwonił.

- Hej smutasie, zaraz u ciebie będę i nie masz prawa się nie zgodzić. Ktoś musi ci rozjaśnić te ponure wakacyjne dni. Do zobaczenia. - powiedział niczym automatyczna sekretarka i od razu się rozłączył, nie pozwalając Hoseokowi nawet na sprzeciw.

Brunet nie miał zamiaru ogarniać pokoju, zmieniać swoich domowych ciuchów, jakimi były czarne dresy i szary, luźny podkoszulek. Nie miał ochoty na uprzejmości, na rozmowę z kimkolwiek. Był zirytowany, ale wiedział, że nie zdoła się pozbyć Jinyounga.

Czytał książkę, kiedy to usłyszał charakterystyczne trzaśnięcie drzwiami. Dobiegł do niego również głos mamy i znajomy już głos Jinyounga. Potem już tylko kroki i pociągnięcie klamki, które sprawiło, że zgubił się w tym, co czytał. Nie podniósł wzroku na gościa, bo miał zasadę, aby doczytać do końca strony i dopiero odznaczyć zakładką. Okazało się to trudne, bo wysoki chłopak zasłonił mu źródło światła od okien, stając nad nim i opierając się o oparcie fotela. Zasada, więc musiała zostać złamana, a to tylko kolejny powód do irytacji. Trzasnął książką i odsunął ją na bok, nadal nie zaszczycając Jinyounga swoim spojrzeniem.

- Nie bawię się w żadne dochodzenia. Zapytam wprost. Coś nie tak z tym blondaskiem, tak? - uderzył od razu w czuły punkt. Przysunął sobie małą pufę i usiadł na niej okrakiem, patrząc teraz od dołu na Hoseoka. - Może w praktyce znamy się tylko jeden dzień, ale w teorii trochę już trwa ta nasza gonitwa za sobą, hm? Możesz mi przecież zaufać.

- Skoro tak to.. Jedź ze mną nad jezioro. Właściwie to wszystko jest zarezerwowane. Termin jest na za dwa tygodnie. Pogoda się w końcu polepszy i lato będzie naprawdę latem, jak i mi może się zrobi lepiej i Hoseok będzie naprawdę Hoseokiem. - mówił to trochę bez życia, ale naprawdę chciał tam pojechać po raz kolejny i to nie samemu, a już po prostu z kimkolwiek.

Jinyoung nie mógł powstrzymać uśmiechu, co z jakiegoś powodu poirytowało jeszcze bardziej bruneta, więc zaczął się patrzeć w martwy punkt i pozostał obojętny. Tamten poczuł się niezręcznie. Odchrząknął i próbował zebrać myśli.

- Rozumiem, że jadę jako zastępca? Jesteś dzisiaj bardzo łatwy do odczytania. - westchnął i podparł podbródek pięścią.

Siedzieli w ciszy. Hoseok zaczął nerwowo ruszać nogą, a Jinyoung się temu przyglądał, co chwilę próbując coś powiedzieć, skomentować.

- Może dokończymy rozmowę o planach na przyszłość? Wczoraj nie mogliśmy tego zrobić. - zaproponował ostatecznie.

- Powiedziałem ci, że ich nie mam. Co chcesz wiedzieć więcej? - spytał znudzony, zakładając lewą nogę na prawą.

- A myślałeś, żeby napisać swoją książkę?

- No i na tym kończymy temat. To naprawdę najlepsze co ci przyszło do głowy? Ludzie od moich książek dostaliby chyba depresji afektywnej dwubiegunowej, a sam bym był kolejnym artystą, który targnąłby się na własne życie. Nuda. - przewrócił oczami i sięgnął po telefon z nadzieją, że może pojawiła się jakaś wiadomość od jego przyjaciela. Nic takiego się niestety nie stało.

- No dobrze. Lepiej nam chyba wychodzi milczenie. - mówiąc to, wstał z pufy i podszedł do okna, aby je trochę uchylić.

- Jesteś świadomy tego, że niezbyt miło mi się aktualnie z tobą siedzi? Domyślam się, że sam się stąd nie wyniesiesz, dlatego zrobię to pierwszy. - oznajmił, podnosząc się z fotela.

Podszedł do swojej szafy. Wyciągnął z niej jakieś ubrania i nie zwracając uwagi na obecność Jinyounga, przebrał się szybko. Wziął potrzebne mu rzeczy i wyszedł z pokoju, ignorując to, że czarnowłosy od razu poszedł za nim. Poza domem Jinyoung również mu towarzyszył, ale Hoseok skutecznie odciął się od niego muzyką, która leciała z jego słuchawek. Szedł powolnym krokiem ze wzrokiem zwróconym do dołu. Miał nadzieję, że tamtemu ostatecznie się to znudzi, bo on potrafił chodzić tak bez celu nawet i do nocy. Nie raz mu się to zdarzało w podobne dni jako alternatywa ucieczki.

Znosił to, że chodził za nim jak cień, że czasem zbyt blisko podchodził, szturchał go, dotykał, czy próbował przekrzyczeć dźwięk ze słuchawek, ale kiedy poczuł, że zostały one wyjęte z jego uszu, nie wytrzymał i już się miał zamachnąć, gdy zobaczył przed sobą Yongsun, która patrzyła na niego z ogromnym wyszczerzem.

- Dlaczego się nie pochwaliłeś, że oprócz tego blondyna masz kogoś jeszcze?! - krzyknęła z entuzjazmem. - Czekaj, a czy to oznacza, że dopuszczasz do siebie tylko chłopaków i cała ta gadka była tylko po to, abym się odwaliła? Chyba cię walnę zaraz, jeśli to prawda. - naburmuszyła się, rzucając w tors chłopaka słuchawkami, a Hoseok pomyślał, że już gorzej chyba być nie może.

- Błagam was. Czy możecie dać mi spokój? - spojrzał na dwójkę błagalnie, czując się już bezsilnie.

Został zignorowany. Jinyoung i Yongsun właśnie się sobie przed nim przedstawiali, mając gdzieś błagania Hoseoka. Do jego uszu dobiegło ciche pomiaukiwanie, a to odciągnęło jego uwagę od dwójki znajomych. Zaczął się rozglądać i szedł w stronę dźwięku. Płacz narastał, a Hoseok wśród gęstego żywopłotu dojrzał brązowego kotka uwięzionego za obróżkę w gąszczu. Nagłe zniknięcie nie umknęło jego natrętnym znajomym, więc zaraz znaleźli się tuż za nim. Hoseok przykucnął i starając się nie wykonywać gwałtownych ruchów, uwolnił zwierzątko. Kot był bardzo wystraszony i na pewno wykończony. Brunet podsunął powoli dłoń do powąchania, a zwierzak od razu zaczął się mocno ocierać, mrucząc przy tym. 

- No i co ty byś beze mnie zrobił? - zachichotał z ulgą, biorąc małego kotka na ręce. 

- Nie wygląda na kota wychodzącego. Ktoś go wyrzucił? Poza tym, że jest w liściach i ziemi, a sierść ma rozczochraną, to jest zadbany. - zauważyła Yongsun, przyglądając się stworzeniu. 

- Tak myślisz? - Hoseok obejrzał dokładnie kota. - Powinienem go zabrać do siebie? 

- Możesz, ale na wszelki wypadek wstaw do neta ogłoszenie, bo kociak też mógł zwyczajnie komuś zwiać. - zaproponował Jinyoung.

- O, racja. - uniósł do góry kota i uśmiechnął się szeroko, całkowicie zapominając, że jeszcze kilka minut temu był na skraju cierpliwości. To puszyste futerko sprawiło, że jego wszystkie smutki odeszły. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 15, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Read you like a book | JiHopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz