time has killed us

Start from the beginning
                                    

- Jest dobrze, Jungkook. Już od kilku dni zmniejszam dawki leków - westchnął, opierając swoją głowę na ramieniu bruneta i delikatnie zaciągnął się jego przyjemnym zapachem. - Lekarze też mówią, że jest lepiej. Nie musisz się tak zamartwiać. 

- Po prostu za mocno Cię kocham, głuptasie. Nie potrafię się nie martwić - powiedział, obejmując talię Taehyunga i przyciągając go bliżej. Ucałował jego włosy, przez dłuższą chwilę zaciskając oczy i wąchając jego zapach brzoskwiniowego szamponu do włosów. Nie chciał, żeby Kim widział, jak bardzo się martwi i przejmuje jego chorobą, bo doskonale wiedział, że blondyn tego nienawidzi. Ale nie mógł nic poradzić na to, że okropnie bał się każdego, kolejnego dnia. - Co ty na to, żebym wziął sobie kilkutygodniowy urlop? Nie wracałabym tak późno. 

- Nie rób tego, Jungkook - szepnął, przymykając powieki. - Nie dość, że masz takiego inwalidę na głowie, to jeszcze stracisz pracę przez jakieś urlopy. I co wtedy?

- Nie mów tak, Taehyung - warknął, czując jak irytacja i smutek mieszają się w jego sercu. Naprawdę chciałby, abyTaehyung zamiast czuć się jak piąte koło u wozu, wiedział, że serce Jungkooka bije tylko i wyłącznie dla niego, a każda jedna sekunda jego życia jest właśnie dedykowana dla Taehyunga. 

- Możemy już o tym nie rozmawiać? O tych wszystkich problemach? Mam już tego dość, zapomnijmy na chwilę o tym. 

- Masz rację. 

- Ale jest coś, co mógłbyś dla mnie zrobić - powiedział, podnosząc głowę, by spojrzeć prosto w oczy Jungkooka, przepełnione miłością i troską. Chciał znów poczuć to uczucie, jakie towarzyszyło mu podczas ich podróży, gdy nie widzieli poza sobą świata. - To pomoże nam obydwu. 

- Co takiego mam dla Ciebie zrobić?

- Kochaj mnie tej  jesieni, Jungkook.

-

- Jesteś taki piękny - szepnął, kiedy patrzał z góry na bladą twarz Taehyunga. Był taki delikatny i kruchy, wręcz czarował swoją delikatnością i pięknem, powodując szybsze bicie serca bruneta. Uwielbiał na niego patrzeć, kochał sposób w jaki usta Taehyunga wykrzywiały się w szczerym uśmiechu, a policzki robiły się czerwone. Kochał sposób w jaki jego wargi poruszały się, kiedy mówił a oczy się znacznie powiększały, gdy podziwiał krople deszczu lub palące się drewno. 

- Jungkook - szepnął, odchylając głowę do tyłu. Oddał się całkowicie gorącym pocałunkom bruneta, który leniwie jeździł swoimi ustami po bladej szyi Kima, zaraz potem zjeżdżając na jego nagą klatkę piersiową. Blondyn wplątał swoje słabe palce we włosy Jungkooka, mocno się na nich zaciskając. Przymknął powieki, kiedy poczuł jak gorące dłonie bruneta błądzą po jego talii. 

- Jesteś tego pewien, Taehyung? - zapytał, na chwilę podnosząc wzrok na twarz Taehyunga. 

- Nie pytaj mnie już o to, Jungkook tylko mnie kochaj - szepnął. - Kochaj mnie tak, jakby był to nasz ostatni raz, dobrze? Jakbym zaraz miał zniknąć, jakbym jutro miał się nie obudzić - powiedział, chwytając w dłonie twarz Jungkooka, któremu bardzo nie spodobały się jego słowa. Jednak nie zdołał już nic powiedzieć, bo już po sekundzie poczuł drżące usta Taehyunga na swoich wargach. Otumaniony przyjemnością ust Kima, pogłębił delikatnie jego pocałunek, łapiąc jego kruche dłonie i usadowił je tuż nad głową Taehyunga.

Kilka cichych sapnięć i kilkadziesiąt pocałunków pełnych miłości później, byli zupełnie nadzy. Ciągle łączyli swe opuchnięte usta ze sobą, delektując się tą chwilą. Wszystko było dla nich jak sen, wszystko działo się powoli, a jednocześnie tak szybko. Chcieli by te chwile były bardziej realne, namacalne i trwałe. Nie dopuszczali do siebie myśli, że kiedyś jedno z nich zginie, lub odejdzie i nie wróci. Potrzebowali siebie nawzajem -  swoich słów, gestów, miłości. 

time has killed us  ·vkook·Where stories live. Discover now