Rozdział 13

4.2K 248 32
                                    

1/3

Zaczynamy maraton z okazji całkiem nieźle ponad tysiąca wyświetleń.
Zasady: conajmniej 3 gwiazdki i 3 komentarze (od różnych osób) albo co 2h i wstawiam kolejny. Enjoy!

Pomagałam Charlotte związywać ze sobą belki, które miały się złożyć jako... W sumienie mam zielonego pojęcia na co. Na moje inżynierskie oko powinno to stanowić część wędzarni, ale głowy bym nie dała. Na pewno wiem to, że Bellamy dał naszej dwójce jakieś zajęcie tak, abyśmy się nie przemęczały, ale żebyśmy też nie marudziły że nic nie robimy. No... żebym ja nie marudziła.

Nagle obok nas upadł chłopak niosący dla nas kolejną belkę. Rzuciłam to co robiłam i pomogłam chłopakowi wstać. Spojrzał na mnie z wdzięcznością.

- Myślisz, że ziemianie poczekają grzecznie aż skończymy? - powiedział Murphy, podchodząc do nas. Przewróciłam oczami i spojrzałam znudzona na Blake'a, stojącego pod bramą, który sam był już trochę zirytowany zachowaniem chłopaka. - Może poproś tą małą to ci pomoże. - wskazał na Charlotte.

- Muszę się tylko napić wody. - stwierdził ciemnoskóry chłopak, który stał już bez mojej pomocy.

- Odpuść John - powiedziałam widząc, że ten chce coś dodać. - lepiej przynieś mu coś do picia.

- Jak sobie jaśnie królowa życzy. - prychnął Murphy, kłaniając się przede mną.

- Murphy - odezwał się Bellamy, podchodząc do nas. - zrób co powiedziała. - niezadowolony Murphy odszedł a on zwrócił się do Charlotte - Bierzemy? - dziewczynka spojrzała na niego i podeszła do belki. Bell szybko ją wyprzedził. - Żartowałem. - uśmiechnął się do niej co odwzajemniała.

Wziął pień na ramię i uśmiechnięty poszedł dalej. Kiedy mnie mijał dałam mu lekkiego kuksańca na co się zaśmiał. Patrzyłam za nim do puki nie usłyszałam czyjegoś wściekłego krzyku. Szybko obróciłam się i zobaczyłam chłopaka, który upadł i Johna zapinającego sobie rozporek.

- Odbiło ci?! - krzyknął czarnoskóry, który był trzymany przez dwóch innych gości, aby nie rzucić się na Johna.

- Chciałeś pić - wzruszył ramionami Murphy. - Do roboty! - krzyknął władczo, próbując naśladować Bellamiego. Westchnęłam i podeszłam z powrotem do Char.

- Nie wierzę, że go obsikał. - pokręciłam z niedowierzaniem głową. - Chyba właśnie straciłam wiarę w ludzi. - westchnęłam na co dziewczynka zachichotała.

Rozmawiałam sobie miło z dziewczynką, która wydawała mi się trochę zestresowana. Nagle szybkim krokiem podeszła do mnie Clarke. Chwyciła mnie za ramię i pociągnęła za sobą.

- Łohohoooo. - powiedziałam próbując zachować pion. - Gdzie mnie ciagniesz?

- Musimy pogadać. - powiedziała nie przestając mnie prowadzić w stronę jednego z namiotów.

- Zaraz przyjdę - krzyknęłam do Charlotte, która obserwowała nas z zainteresowaniem. Pokiwała głową i wróciła do pracy.

Griffin zaciągnęła mnie do namiotu Bellamiego, gdzie oczy wszystkich obecnych, od razu zwróciły się na mnie.

- Co ty tu robisz Ter? - zapytał starszy Blake, odpychając się od czegoś, czego raczej nie można było nazwać ścianą.

- Też chciałabym to wiedzieć. - stanęłam obok niego. - O co chodzi? - zapytałam patrząc uważnie na każdego z obecnych. Clarke westchnęła głośno.

- To nóż zrobiony z części kapsuły. - wskazała na broń, leżącą na stole, zaraz obok obciętych palców. Aż zebrało mi się na na wymioty, więc szybko odwróciłam głowę i spojrzałam na Bella.

Forever Together | Bellamy Blake [1] ✔Where stories live. Discover now