Białe kafelki 4

284 26 1
                                    

Widząc realcjię mamy stwierdziłam, że spodziewała się innego widoku. Nie wiem, może myślała, że będę stać podparta o płot lub ewentualnie będę siedzieć, a nie leżeć w ramionach nieznanego jej chłopaka.
-Jakub?- zdziwiła się.
Nie mniejsze było moje zdziwienie gdy powiedziała jego imię. Znała go? Ale jak? Skąd?
-Usłyszałem jak wolała Psycho.- spojrzał na moją sunie. - A potem krzyknęła z bólu. Przyprowadziłem jej psa i zobaczyłem, że skruszyła jej się kość trochę ponad połową.
Mama spojrzała na moją nogę. Była cała fioletowo czerwona.
-Musimy jechać do szpitala.- powiedziała poważnym tonem.- Jakub, otworzę drzwi od auta, a ty ją tak usadzisz, dobrze? - zapytała wyjmując z kieszeni klucz do auta.
- Oczywiście.- odpowiedział z dumą w głosie.
Mama przejęła ode mnie smycz i otworzyła nam drzwi. Jakub oparł moje plecy na fotelu a potem delikatnie pomógł ułożyć mi nogę. Zamknął za mną drzwiczki i zaczął o czymś rozmawiać z moją mamą. Wydawało się, że jest to niezobowiązująca rozmowa. Po chwili zasiadł w aucie na siedzeniu obok mnie.
- Jedziesz z nami?- zapytałam zdziwiona, ale zadowolona.
-Tak, twojego taty nie ma wiec to ja będę cię nosił.- wyjaśnił.
Uśmiechnęłam się do niego. Dobrze, że ze mną będzie. Po chwili mama zasiadła za kierownicą i ruszyła autem poprzednio ustawiając trasę w GPS'ie.
-Jak tam noga Emilciu?- zapytała mama.
-Trochę boli.- odpowiedziałam.
Mama zamyśliła się na chwilę. Nagle sobie coś uświadomiła. Zachłysnęła się powietrzem.
- Kiedy wy się zdążyliście poznać?- zapytała podejrzliwie.
-Dzisiaj.- odpowiedziałam.
Mama spojrzała na nas w lusterku. Zbiłam ją z tropu.
-Czyli dopiero co poznanemu chłopakowi zaufałaś?- zdziwiła się i zdenerwowała.
-Nie ufała mi. Była spięta i nawet wymsknęło jej się coś o mordercy...- zaśmiał się Kuba.
Mama też się zaśmiała jak to nazwałam mojego towarzysza. Pokiwała głową z niedowierzaniem.
-Miałaś szczęście, ale nierozważnie postąpiłaś.- powiedziała lekko udobruchana mama.
- Jakby się zastanowić to nie miała wyjście. Plecak upadł jej parę metrów dalej, a ja dosyć szybko przyszedłem.- stanął w mojej obronie Jakub.
Byłam mu za to wdzięczna mimo, że nie czułam się w tarapatach.
Spojrzałam w jego oczy. Ta zieleń znowu mnie uspokoiła. On chyba też się uspokoił patrząc w moje niebieskie oczy. Ja widziałam łąkę, a on widział jezioro.
Niestety nie długo potrwała nasza podróż. Nie wiedziałam nawet kiedy podjechaliśmy pod same drzwi szpitala. Mama powiedziała, że mamy wysiąść teraz a sama zaparkuje gdzieś auto i do nas dołączy.
Gdy Kuba znowu brał mnie na ręce skupiłam się na jego oczach. Pomogło.
Chciałabym żeby w szpitalu nie mieli już żadnych wózków inwalidzkich i żebym resztę dnia spędziła w jego silnych rękach.
Szybko jednak odgoniłam tą myśl. Przecież jest dla mnie za stary i nawet go nie znam.
Mój wybawiciel podszedł ze mną do recepcji.
-Dzień dobry, ona ma złamaną nogę.- obwieścił pielęgniarce.
Kobieta zmierzyła nas wzrokiem.
-Proszę za mną.- powiedziała do Kuby.
Posłusznie za nią podążył. Kobieta uchyliła drzwi do gabinetu pokrytemu białymi kafelkami. Szepnęła coś do doktora i wpuściła nas do gabinetu.
-Dzień dobry.- powiedzieliśmy wszyscy chórem.
Zaśmialiśmy się też w tym samym momencie. 
-Możesz ją położyć na łóżku.- zwrócił się doktor do Kuby.- Zaraz zobaczę co się stało.
Jakub uważając by mnie nie zranić położył mnie na łóżku wyłożonym papierem.
-Jak się nazywasz?- zapytał mnie przemiły młody lekarz.
-Emilia.- odpowiedziałam.
Zamyślił się. Włożył na swoje ręce rękawiczki i podszedł sprawdzić jak poważnie mam obrażenia.
Przez cały pobyt w szpitalu towarzyszył mi Kuba i karta zdrowia. Skończyło się na gipsie i kulach. Mogłam zdecydowanie chodzić sama. Nawet powinnam dla odrobiny ruchu. Potem pojechaliśmy do mojego domu odstawiając po drodze Kubę pod jego domem. Mama obiecała, że go pojutrze odwiedzimy.
W domu zastałam świetnie poinformowanego tatę. No tak. Mama wszystko mu opowiadała przez telefon. Gdy moi rodzice zaczęli przesłuchanie odpowiadałam tylko zgodnie z prawdą. Nie zwykłam kłamać.
Jak tylko przesłuchanie się skończyło zjadłam obiadokolacje i położyłam się na kanapie z Psycho by pooglądać telewizję. Sprawdziłam czy mam jakieś powiadomienia na Facebooku. Miałam zaproszenie do znajomych. Oczywiście od Kuby. Oczywiście je przyjęłam.
Spędzając resztę czasu zupełnie bezproduktywnie myślałam cały czas o tym co ja będę mogła robić z nogą w gipsie. Chyba tylko spacerować. Postanowione jutro idę na okrutnie długi spacer.
Tego wieczoru wzięłam jeszcze gorący prysznic i nakremowałam się kremami dla odprężenia. Miałam też ochotę poczytać książkę, więc podpaliłam świeczkę o zapachy ciasteczek cynamonowych i zaparzyłam sobie czarną herbatę. Tak zaopatrzona otuliłam się kocem i zaczęłam czytać. Skończyłam czytać jak tylko skończyła mi się pyszna herbata. Zgasiłam świeczkę pozwalając zapachowi wypełnić mój pokój. W tak pięknie pachnącym pokoju bardzo łatwo było zapaść w głęboki sen i zapomnieć o wszystkim co się wcześniej stało.
----
Hej ^^
Proszę was o komentarze 😇
Marzę o dostaniu jakiegoś komentarza pod pracą 🙃

A czy teraz mnie widzisz?(Wstrzymane)Where stories live. Discover now