Los nie chciał ich spotkania.

ابدأ من البداية
                                    

-Nadia?-ułyszała za sobą. Była właśnie w pracy i odkładała książki na ich miejsce.

-Co jest, Julie?-zapytała.

-Mam takie pytanko...-zaczęła.

-Wal śmiało-uśmiechnęła się przyjaźnie.

-Czy ty i Dean... no wiesz. Jesteście razem?-zapytała cicho.

-Umów się z nim-powiedziała zamiast zbędnego monologu na temat tego, że nie jest z Winchesterem.

-Myślałam, że wy...

-Tak to może wyglądać-przyznała.-Spoko. Ja i on to... hm. Jesteśmy dobrymi znajomymi.

-O! Jak się cieszę! Jest taki przystojny! Chciałam zagadać, ale wyglądaliście na parę, więc nic nie mówiłam-wyjaśniła.

-Teraz już wiesz-uśmiechnęła się.

-Dzięki Nadia!-zawołała odchodząc.

Brunetka uśmiechnęła się rozbawiona. Kobiety szalały za Deanem i ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Ona sama kiedy pierwszy raz go zobaczyła zapomniała jak się oddycha.

Koło siedemnastej oboje byli w motelu. Zmęczeni padli na kanapę obok siebie.

-Jak tam twój dzień?-sapnęła.

-Wiesz ile razy w swoim życiu usłyszałem to pytanie?-zapytał.

-Oświeć mnie.

-Dwa.

-To jak ci minął ten cholerny dzień?

-Dobrze, zaskakująco dobrze-odpowiedział i obrócił głowę tak by na nią spojrzeć.-Z tobą dni są jakieś fajniejsze.

-No widzisz-uśmiechnęła się.-A! Właśnie! Julia z biblioteki na ciebie leci i chce się z tobą umówić także wpadnij jutro tam.

-Ładna?-zapytał, chociaż nie czuł się zainteresowany. Nie potrzebował już nikogo innego tylko Nadię.

-Śliczna!

-To wpadnę-przeciągnął się.

-Chyba upiekę ciasto-zmieniła temat.

-CIASTO!-ucieszył się.-Tak! Kobieto! TAAK!

-Rozumiem, że lubisz?-zaśmiała się wstając.

-Kobieto ożenię się z tobą!-zawołał kiedy godzinę później ciasto stało już w piekarniku.

-Najpierw się oświadcz a potem pogadamy o ślubie-odparła.

Dean obrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął się.

Dean obrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął się

اوووه! هذه الصورة لا تتبع إرشادات المحتوى الخاصة بنا. لمتابعة النشر، يرجى إزالتها أو تحميل صورة أخرى.

Późnym wieczorem Sam dojechał do Denver. Zatrzymał się w motelu, nie wiedząc, że w pokoju obok jest jego brat. Zdał sobie sprawę z tego dopiero kiedy zobaczył czarną Impale na parkingu. Otworzył szeroko oczy. Dean był w pobliżu.

Jednak los nie chciał aby bracia się spotkali. Tego samego dnia, w którym Sam przyjechał, Dean się rozchorował. Jeszcze zanim Nadia wyciągnęła ciasto z piekarnika Dean zaczął się źle czuć. Na początku miał podwyższoną temperaturę, która w godzinę zmieniła się w gorączkę.

-Trzeba było cię posłuchać kiedy mówiłaś, że mam się ciepło ubrać.

-Robi się coraz chłodniej-dodała.

-Powinnaś powiedzieć 'a nie mówiłam?'.

-A czy to sprawi, że wyzdrowiejesz?-zapytała.

-Wątpię-sapnął i zadrżał.

-Ja też-westchnęła i zalała mu herbatę. Wzięła kubek do rąk i podeszła do łóżka łowcy. Usiadła na brzegu i przystawiła mu naczynie do ust.-Ostrożnie, jest bardzo gorące.

Dean wziął kilka łyków, a Nadia odstawiła kubek na stolik. Potem podciągnęła mężczyźnie kołdrę pod samą brodę.

-Podasz mi jeszcze koc?-zapytał.

-Wiesz...-zaczęła znowu siadając na jego łóżku.-Speedsterzy dzięki Speed Force szybciej się regenerują.

-Nie jestem speedsterem-przerwał jej.

-Daj mi dokończyć-pokręciła głową.-Speedsterzy szybciej radzą sobie z chorobami, jeżeli w ogóle zachorują. Jest taka możliwość... ewentualność... nie. Bardziej możliwość, tak. Mogę dać ci Speed Force.

-Co?-bąknął.

-Wystarczy, że cię dotknę. To-powiedziała a po jej dłoni zaczęły biegać pioruny- przejdzie na chwilę na ciebie. Drobne rany takie jak skaleczenia znikną od razu, a twoje przeziębienie przestanie istnieć jutro po południu ewentualnie wieczorem.

-To elektryczność...-zaczął.

-Poczujesz łaskotanie. Generalnie słyszałam, że ludzie, którzy doświadczyli Speed Force w taki sposób, wspominają go bardzo dobrze.

-No dobra-powiedział i wyprostował się.

Nadia chwyciła dłoń Deana. Patrząc w oczy łowcy przekazała mu odrobinę jej elektryczności. Dean z zafascynowaniem patrzył jak w oczach tej kobiety pojawiają się złote błyskawice, które zaraz potem pojawiły się na jego ręce. Złote smugi przeszły po całym jego ciele. Nagle zrobiło mu się cieplej a koniuszki palców go łaskotały. Kiedy Nadia puściła jego rękę, Speed Force dalej błądził po ciele Winchestera.

-Boli?-zapytała zmartwiona. Tak naprawdę każdy mógł zareagować inaczej.

-To jest...-zastanowił się-niesamowicie przyjemne-wyznał, a ona odetchnęła z ulgą.

-Idź spać. Kiedy się obudzisz będziesz praktycznie zdrowy.

Let me be your shelterحيث تعيش القصص. اكتشف الآن