Rozdział 6 - Ann/Carter

65 4 13
                                    

Ann

Nowicjat jest ciężki, ale daję radę. Niestety to nie jest dobre. Już kilkukrotnie przekonałam się, że nie mogę robić czegoś, czego grupa nie akceptuje. Jednak ja się ich słucham. W końcu to Josh kieruje grupą. Ufam mu...

Josh przez ostatnie dni był dla mnie miły. Na pewno żałował tego, co zrobił w sobotę. Przecież on taki nie jest. Poniosły go emocje... A jednak przypomniała mi się tamta chwila, która nie chce wylecieć z mojej pamięci, tylko zawsze wraca, jak bumerang.

Siedziałam na stołówce i jadłam muffina. Josh siedział obok mnie i mi się przyglądał. Nie przeszkadzało mi to, a bardziej schlebiało. Josh sprawiał, że czułam się, jak kobieta, która może być pożądana. Cieszyłam się z tego. Reszta grupy też zaczęła się do mnie przyzwyczajać. Może i nie rozmawiam z nimi, ani oni ze mną, ale traktują mnie, jak jednego z nich. To jest dla mnie bardzo ważne. Tym bardziej, że dzięki temu jestem bliżej Josha...

Ukradkiem przyglądam się całej stołówce. Wszystko tu wygląda inaczej. Ale głównie interesuje mnie Josh. W pewnej chwili on łapie moje spojrzenie. Chciałam odwrócić wzrok, ale zatrzymał mnie piękny uśmiech Josha.

— Możemy porozmawiać?

— Oczywiście — odpowiedziałam bez ogródek.

Nie mogłabym odmówić Joshowi. On był idealny. Marzyłam o nim przez kilka lat. Niestety on mnie nie zauważał, co nie oznaczało, że ja nie zauważałam jego. Śledziłam go wzrokiem na każdej przerwie. Jednak szarość Altruizmu mi nie pomagała w porozmawianiu z nim. Ale teraz jest inaczej. Co więcej... znowu mamy być sam na sam... Nic, tylko skakać ze szczęścia!

Ruszyłam za nim. Nie wiedziałam, gdzie idziemy, ale ufałam Joshowi. Był taki idealny... W pewnym momencie się zatrzymaliśmy, a Josh wszedł do jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Czułam rosnącą ekscytację i bez zastanowienia ruszyłam za nim. Nie mogłam nic widzieć w tamtych ciemnościach, ale nie przeszkadzało mi to.

W pewnym momencie Josh mocno chwycił mnie za nadgarstki i przycisnął do ściany. Byłam kompletnie zdezorientowana jego zachowaniem.

— A teraz powiedz mi, co powiedziałaś Tris, kiedy wzięła cię na rozmowę.

Pokrótce streściłam mu naszą rozmowę. Nie widziałam jego twarzy, więc nie mogłam przewidzieć jego reakcji, ani nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśli. Jednak nie przejmowałam się tym zbytnio. Ufałam mu...

Niestety, kiedy tylko skończyłam mówić Josh uderzył mnie. On naprawdę mnie uderzył. Nie zrobił tego w twarz, tylko pięścią w brzuch. Miałam ochotę się skulić, ale nie mogłam nawet upaść na podłogę. Josh cały czas trzymał mnie za nadgarstki, chociaż ja przestałam kompletnie kontrolować swoje ciało. Nie widziałam jego twarzy, co było jeszcze gorsze. Chciałam widzieć, jak żałuje tego, co zrobił. Jednak niczego takiego nie zobaczyłam.

Przetrwać nowicjat - historia Ann i CarteraWhere stories live. Discover now