— Osobiście też uważam, że te misje są po prostu już śmiechu warte, patrząc na ich poziom — odezwał się Kakashi po raz pierwszy od wejścia do pomieszczenia. — Czcigodny, Iruko, proszę o misję rangi C. Jako ich sensei, a także jako znudzony ganianiem wraz z nimi jounin.

            Minato mimowolnie prychnął, udając, że zakrztusił się napojem, który popijał.

            — Cóż, Kakashi, po takiej prośbie... — upił kolejny łyk z kubka – nie mam jak się nie zgodzić. Jutro zapoznacie się z panem Tazuną, którego będziecie eskortować do Kraju Fal.

            Naruto ze zdziwienia otworzył szerzej usta, które po chwili pogrążyły się w szczerym uśmiechu.

            — Dzięki, tato.

***

            Lubił popołudniami patrzeć na tętniący życiem krajobraz Konohy. Dziwnym trafem widok żyjących swoim życiem ludzi go uspokajał. Paczki przyjaciół, którzy dopiero wychodzili, by spędzić popołudnie razem, siedząc w barze i rozmawiając o wszystkim.

             Naruto miał nadzieję, że właśnie tak będą kiedyś wyglądać jego wieczory.

            Właśnie tak...

            Wypuścił powoli powietrze z usta, przy tym wzdychając.

            — Chyba pora się zbierać, mama mnie ukatrupi, jak nie wrócę do domu — stwierdził z niechętnym uśmiechem. Wstał otrzepując się delikatnie z ziemi, by następnie zeskoczyć szybko z czubku jednego z wyższych budynków na dach następnego.

            Wzdrygnął się, gdy kolejny raz w jego umyśle zagnieździły się słowa, które tak wiele razy słyszał i nadal ich nie rozumiał.

            To nasz bohater.

            Nie chciał ich słyszeć. Wielu pewnie by się zabijało, by być na jego miejscu i słyszeć to codziennie — ale nie on. Dlatego poczuł ogromną ulgę, gdy znalazł siępod drzwiami swojego domu. Przymknął oczy, po raz kolejny wypuszczając powietrze z ust. Spojrzał jeszcze raz w kierunku wioski, jednak po chwili pokręcił głową i złapał za klamkę, wchodząc do domu.

            — Wróciłem — od razu powiedział, gdy tylko zdjął buty.

            Udał się do kuchni, wiedząc, że to tam zapewne spotka swoją matkę – nie pomylił się. Kobieta spięła swe długie czerwone włosy w kucyk sięgający jej bioder — typowa dla niech fryzura do gotowania obiadu. Tego, którego zapach od razu rozpoznał.

            — Ramen — wyszeptał.

            — Tak, synu. Dziś postanowiłam być miłą matką — zaśmiała się, odwracając się do Naruto. Oparła się o blat, by po chwili się do niego promiennie uśmiechnąć. — Jak minął twój dzień?

            Przybrał swój pełen zastanowienia wyraz twarzy, wyjmując z szafki miski na obiad.

            — Hm, raczej nudno — przyznał. — Ganialiśmy wraz z Sakurą i Sasuke jak głupki po wiosce, szukając znowu tego sierściucha. Trochę mnie skubany podrapał. Oh — odwrócił się nagle — krew mi z nosa leciała, tak z ciekawszych ale jednak typowych rzeczy.

            — Znowu? Pokaż no się. — Zaniepokojona zrobiła krok w kierunku syna.

            — Już spoko, na serio. Znasz mnie, zdarza mi się to częściej niż innym, ale to nic wielkiego. — Spojrzał na mamę, która mimo że przytaknęła mu i tak wyglądała na zaniepokojoną. — Naprawdę mamo, wszystko w porządku. — Zaśmiał się delikatnie, by uspokoić swoją rodzicielkę, która westchnęła.

            — Wiem, wiem... ale i tak martwię się.

            — Wiem. — Objął swoją mamę. — Ale naprawdę wszystko w porządku.

           Trwali w takiej pozycji przez nie więcej niż minutę, dopóki Naruto nie wzdrygnął się, gdy wyczuł czakrę znanej mu osóbki, która od razu zacznie go zalewać falą pytań i bólu głowy zmieszanego z irytacją.

            Co nie zmienia faktu, że wciąż jej dziesięcioletnią ciekawość uważał za uroczą.

            Obrócił się wokół własnej osi i powiedział:

            — Cześć, Harumi. — Uśmiechnął się delikatnie do swojej siostry.

            Harumi Namikaze – młodsza siostra Naruto – miała krótkie, czerwone włosy matki, do której była bardzo podobna. Choć w jej twarzy można było dostrzec także Czwartego Hokage, a już zwłaszcza w oczach. Były niezwykle niebieskie, być może błękitniejsze od oczu Naruto. Wielu ludzi zadziwiał brak charakterystycznych dla jej brata wąsików na policzkach, jednak dziewczynie to zdecydowanie odpowiadało, choć uważała, że te u jej brata są urocze.

            — Hej, braciszku — zawołała, siadając przy stole. — Jak dzień minął? — spytała.

            — Całkiem dobrze — odpowiedział z lekką nutką napięcia w głosie, ponieważ zdał sobie sprawę, że jeszcze nie poruszył najważniejszego tematu. Na to zawahanie Kushina natychmiastowo zwróciła uwagę. Chłopak zastygł w bezruchu, gdy zdał sobie sprawę, że musi ruszyć ten temat.

            Temat misji rangi C.

            Kolejny raz – już nawet nie liczył który dzisiaj – wypuścił powietrze z ust.

            — Jutro wyruszam na misję  — odpowiedział spokojnie.

            — Co? — wydała zdziwiona Kushina.

            Przełknął ślinę.

            — Pierwszą, ciekawszą... pierwszą trudniejszą.

            Kushina otworzyła nieco szerzej usta, po chwili je zamykając. Również przełknęła ślinę, odkładając miskę na stół.

            — Dobrze, rozumiem... W sumie to — przerwała na chwilę — nie dziwi mnie to aż tak.

            — Mówisz? — wydał. — To w sumie dobrze...

            — Tylko wiesz, słońce — położyła swoją dłoń na policzku chłopaka – uważaj na siebie, dobrze?

            Jej uśmiech sprawił, że Naruto nie miał innego wyboru niż jej nie przytaknąć.

            Może jednak nie był aż tak obojętny, jak myślał.


Naprawdę dalej nienawidzę tego, że wattpad psuje wcięcia akapitowe. Robię je spacjami, co nie jest poprawnym wyjściem, ale jedynym mi znanym... i niezwykle irytującym w przypadku dłuższych rozdziałów. 

No i oczywiście rozdział to, tak zwana, cisza przed burzą.

||end||



Upadek ||Naruto||Where stories live. Discover now