r.4 "Dlaczego nigdy nie jesteśmy tak odważni jak w naszych myślach?"

33 2 0
                                    

(A tak dla przypomnienia c: )

***

Stałam tak chwilę i rozmyślałam też nad ucieczką do póty ów kobiecy głos nie krzyknął,że mam się pospieszyć.Krew zamarła mi w żyłach,oddech przyspieszył i zwalniał-tak na zmianę.Zrobiłam się blada,a ręce jeszcze bardziej mi drżały. Powoli odsłoniłam materiały,które grają rolę "drzwi" namiotu. Chwilowo byłam oślepiona jasnością,a zarazem ciemnością jaka tam panowała. Do moich nozdrzy dotarł mocniejszy i o wiele bardziej intensywny zapach różnych kadzideł,gdyby nie to,że przed chwilą byłam na prawie(w porównaniu z tym)świeżym powietrzu na pewno zemdlałabym.

***

Niepewnie weszłam głębiej do namiotu,który teraz wydawał mi się być na swój sposób "pałacem". Oddzielającym świat na zewnątrz od tego,co tutaj się działo.W duchu wciąż miałam nadzieję,że jakby poszło coś nie tak,to znajdę szybko wyjście z tego trochę przerażającego,a zarazem mistycznego i ciekawego "małego świata". Kiedy szłam przez jakby taki "mały korytarzyk"(przynajmniej tak myślę),który -jak podejrzewam- prowadził do całkiem dużego pomieszczenia,usłyszałam zniecierpliwiony,intrygujący i lekko zachrypnięty głos mężczyzny-młodego mężczyzny.Moje nogi były jak z galaretki.Z resztą cała ja byłam w tamtym momencie jak z galaretki!!! Pod moimi butami gdy szłam przez ten niemiłosiernie wąski i nawet długi korytarz (tak,byłam w wielkim błędzie),były kolorowe(pomimo naprawdę wielkiej liczby osób jaka przede mną tu na pewno była) dywaniki,szmatki z różnymi orientalnymi wzorami,chusty z "kamyczkami". A po ściankach tego korytarza były porozwieszane różne portrety z krajobrazami Azji,Ameryki Północnej i Południowej.Gdy przyglądałam się temu wystrojowi i nadal szłam przed siebie usłyszałam krzyk,zapewne należał do ów młodego mężczyzny.

-Gdzie ona jest?!

Ileż można czekać!!!

Mamy jeszcze umówione spotkanie w Berlinie na szesnastą,jeśli przez tą małą GÓWNIARĘ się spóźnię,nie daruje jej tego! I wam też.

Pracujecie z NAJLEPSZYM fotografem w Europie,a w zamian tak mi się odwdzięczacie?!!!

Miał on lekki lecz zarazem wyrazisty akcent w głosie. Przyspieszyłam kroku i ze zdenerwowaniem oraz strachem w oczach zaczęłam patrzeć się na przód.

Teraz można było usłyszeć spokojny głos młodej kobiety.

-Przestań tak dramatyzować.

Co,dzidziuś się boi swoich szefów i sra w tej chwili w gacie,bo nie spełni ich życzenia?

Powiedziała to z takim dobitnym spokojem w głosie,że zgasiła wszystko, a w szczególności tego chłopaka.

Po chwili w końcu weszłam do środka "pokoju".

Moje zdziwienie sięgnęło zenitu. Serce dosłownie przestało mi bić. W pomieszczeniu znajdowały się trzy krzesła,na których siedział...Cameron Dallas*! Jak to było możliwe? Przecież,on... NIE JEST FOTOGRAFEM ANI MODELEM! I nie mówi po polsku...

Obok niego siedziała...

COOOOOOOOOOO? JA naprawdę muszę być w jakimś śnie lub transie,błagam niech mnie ktoś uszczypnie!

Kendall Jenner**!

A na krześle obok niej siedział Manu Rios***-nie znam gościa,ale nie powiem brzydki to on NIE JEST.

W ogóle ja się na początku po tych kalkulacjach zdziwiłam,że rozpoznałam ów osoby.Gdzie były ustawione ich krzesła (róg pokoju) i stół było ciemno,tylko pojedyńcza lampa,raziła swym jakże jasnym białym światłem na małe krzesełko na przeciwko ich.Za małym krzesłem,które było chyba dla mnie teraz jedynym wyjściem w tej sytuacji,było duże białe tło (jak w filmach,gdy jest sesja zdjęciowa). Stałam przez chwilę w cieniu rozmyślając,gdy nagle zostałam poproszona przez Kendall (oczywiście miała charakterystyczny akcent amerykański i czasami gubiła literki w słowach,ale mi to nie przeszkadzało) żebym podeszła bliżej i usiadła na krzesełku.Mimo,że pochodziła z innego kraju to moim zdaniem dobrze radziła sobie z komunikowaniem się w języku polskim.

Aż do szczytu Where stories live. Discover now