Zmiany [P]

17.3K 533 32
                                    

W życiu każdego przychodzi taki czas, kiedy mają nadejść wielkie zmiany. U mnie ten czas właśnie nadszedł. Kilka dni wcześniej James Walker, mój ojciec wrócił późnym wieczorem do domu, nie potrafiąc ukryć emocji, które nim targały. Poważny mężczyzna rzadko okazujący emocje, profesjonalista, a tego dnia nadzwyczaj uśmiechnięty. Przy rodzinnej kolacji, którą jadaliśmy w każdą sobotę oznajmił nam, że dostał awans. Grace Walker, moja matka od razu wstała od stołu rzucając się do uścisku. Stając za mężem siedzącym na krześle zarzuciła ręce, przytulając mężczyznę złożyła czuły pocałunek na policzku.

- Tak się cieszę! Maxwell musiał Cię w końcu docenić. To co dla niego robiłeś... Nie mógł przejść obok tego obojętnie. - odsunęła się, zajmując wcześniejsze miejsce.

- Tak. - przytaknął, a następnie skupił swój wzrok na mnie. Intensywne spojrzenie wywierało dziurę w mojej głowie.

- Gratulacje. - mruknęłam, podpierając się jedną ręką o blat stołu, a drugą grzebiąc w jedzeniu widelcem.

Później spojrzał na mojego młodszego o siedem lat brata. Noah siedział tuż obok mnie ze wzrokiem spuszczonym na ukryty pod stołem telefon.

- Telefon na stół. - zagrzmiał zdenerwowany głos Grace. - Tyle razy powtarzałam, że przy stole nie używamy telefonu.

- Ale mamo, muszę przejść ten poziom, już kończę.

- Bez dyskusji.

Noah fuknął pod nosem ale posłusznie odłożył telefon na blat stołu z większą siłą niż zamierzał sądząc po tym jak szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w komórkę.

- Jeszcze jedna taka akcja, a pożegnasz się z telefonem na o wiele dłużej niż tydzień. - niski głos ojca rozszedł się echem po pomieszczeniu. - Jasne?

Cisza, która zapanowała była nie do zniesienia. W uszach słyszałam szum krwi i głośne bicie serca.

- Jasne? - powtórzył dając mocny nacisk.

- Taaa...

- No więc powracając do tematu. - James odłożył sztućce i ciężko westchnął, a jego dobry humor w jednej sekundzie uleciał. - Mój awans wiąże się z przeprowadzką.

Otworzyłam szeroko oczy wpatrując się z niedowierzaniem. Nie, to nie możliwe. Nie chcę tego.

Mama także wpatrywała się w męża ale nie mogłam nic wyczytać z wyrazu jej twarzy.

Mój brat za to miał skrzywioną minę, a w oczach majaczyły łzy.

- Gdzie mielibyśmy się wyprowadzić? - ciszę przerwała Grace.

Chyba każdy po zdaniu wypowiedzianym przez mężczyznę stracił apetyt i chęci na cokolwiek.

- Do New Jersey.

- Co?! - gwałtownie wstałam z krzesła, które pod wpływem siły przewróciło się. - Przecież to jest na innym kontynencie!

- Wiem.

- Nie możemy. - gorączkowo rozejrzałam się po pozostałych. Nie mogłam po prostu w to uwierzyć.

- To już postanowione. - uciął ojciec, a w moich oczach stanęły niekontrolowane łzy.

- Ale tato... Tu mam kolegów. Z kim ja będę wychodził się pobawić? Kto będzie do mnie przychodził i grał ze mną na konsoli? - wtrącił się Noah, który także wstał w akcie buntu i stanął tuż obok mnie.

- W nowym miejscu poznasz nowych kolegów.

- A co z Theo? Z Leo i Lukiem?

- Zawsze możesz porozmawiać z nimi przez telefon albo na wideochacie.

Niebezpieczny [W TRAKCIE POPRAWY]Where stories live. Discover now