Rozdział VI

486 48 7
                                    

- Długo tak jeszcze będziesz robić? - zapytałem się, patrząc znudzonym wzrokiem na Sadao, która już od jakichś trzydziestu minut na przemian chowała i wyciągała swoją chustę. Nie otrzymałem odpowiedzi, więc westchnąłem i położyłem się bokiem na trawie.

Znajdowaliśmy się w najgęstszej części lasu znajdującego się kwadrans piechotą od domu mojej eve. Nie docierało tu zbyt dużo światła słonecznego, przez co mogłem być w mojej wampirzej formie.

Dziewczyna uparła się, że chce "poćwiczyć". Za każdym razem, gdy dobywała swój oręż, dokładnie mu się przyglądała, jakby widziała go po raz pierwszy w życiu. Miałem już dosyć patrzenia się na to, ale wszystko, co mówiłem, pozostawało bez odezwu. Znowu westchnąłem i już miałem zamknąć oczy i odpłynąć w morfeuszową krainę, gdy nagle usłyszałem zbliżające się kroki i znajomy zapach, którego źródła nie mogłem sobie przypomnieć. W jednej chwili stanąłem na nogi i doskoczyłem do Sadao. Spojrzała się na mnie ze zdziwieniem, gdy położyłem dłoń na jej ramieniu i zacząłem wpatrywać się w stronę coraz bliższych dźwięków.

Zza drzew wyłonił się wysoki blondyn i niższy od niego o głowę osiemnastolatek o fioletowych włosach. Lily i Misono. Odetchnąłem z ulgą i opuściłem obydwie ręce.

- Dzień dobry, bracie - powiedział do mnie All of Love, lekko schylając głowę w moim kierunku, po czym spojrzał się na stojącą obok mnie dziewczynę. - A kim jest ta urocza, młoda dama?

- Sadao Shirizaki, moja nowa eve - odpowiedziałem, chowając ręce w kieszenie. Wspomniana osoba szybko ukłoniła się w stronę nowo przybyłych, po czym przeniosła swoje spojrzenie na milczącego chłopaka, który patrzył się w nieokreślonym kierunku.

- Arisuin-san...?

Na dźwięk głosu dziewczyny, Misono wzdrygnął się, po czym na nią spojrzał.

- Czy my się znamy? - zapytał, po chwili wpatrywania się w twarz mojej eve. Ta najpierw pokiwała, a potem pokręciła głową, co wyglądało dosyć zabawnie.

- Ja ciebie znam, ale ty raczej mnie nie, Arisuin-san - Sadao przeszła parę kroków w stronę fioletowowłosego, po drodze zahaczając spojrzeniem o Lily'ego. Usiadłem pod drzewem i, oparłszy ręce za głową, zacząłem przyglądać się nastolatkom. - Widziałam cię w towarzystwie mojego kolegi z klasy, Tetsu Sendagayi-sana. Powiedział mi potem, jak się nazywasz i że jesteś jego cennym i najlepszym przyjacielem.

Osiemnastolatek zrobił się cały czerwony na twarzy i zasłonił ramieniem usta i nos. Chyba nadal nie przywykł do określania go mianem "przyjaciela". Lily uśmiechnął się do niego. No, ale co mnie to obchodzi? Jestem śpiący...

Sadao
Spojrzałam do tyłu i zobaczyłam Kuro, który siedział pod drzewem. Jego głowa lekko się pochylała do przodu, po czym wywnioskowałam, że zasnął. Westchnęłam i z powrotem odwróciłam się do nowoprzybyłych osób. Arisuin nadal stał w tej samej pozycji, a blondwłosy mężczyzna uśmiechał się w jego kierunku. Po chwili jednak popatrzył się na mnie i zauważył, że mu się przyglądam. Znowu się uśmiechnął i zapytał:

- Sadao-chan, tak?

- A pan jest...? - również zapytałam, uprzednio kiwając głową.

- Snow Lily, Servamp nieczystości, znany także jako All of Love, siódmy z rodzeństwa. Ale mów mi po prostu Lily - podał mi rękę, którą uścisnęłam. Zostałam obdarzona kolejnym uśmiechem, przez co zaczęłam się zastanawiać, czy na jego twarzy kiedykolwiek gości inny wyraz.

- Czyli jesteś bratem Kuro-sana, Lily-san?

- Kuro...? - lekko przekrzywił głowę w bok, jakby był zdziwiony. Spojrzał za mnie, na śpiącego Servampa, po czym z powrotem przeniósł wzrok na moją twarz. - A to ciekawe... Wiedziałaś, że brat dostał takie samo imię od swojego poprzedniego eve?

- Tak - potwierdziłam, przez co zostałam obdarzona spojrzeniami proszącymi o wyjaśnienie. - Kuro-san był kotem mojego sąsiada, Mahiru Shiroty-sana. Widziałam go kilka razy, ale nigdy w tej formie - wskazałam brodą na śpiącego "nastolatka".

Za prośbą Arisuina opowiedziałam im o moim spotkaniu z Kuro i o tym, co nam się do tej pory wydarzyło. Zdziwili się tamtym napadem na moją osobę, który na szczęście zakończył się fiaskiem atakujących. Gdy skończyłam mówić, spojrzeli się na siebie jakoś tak... porozumiewawczo, po czym Lily zapytał:

- Nie wiecie, kto to mógł być, tak?

Z tyłu usłyszałam mruknięcie, które miało robić za potwierdzenie, jak się domyśliłam. Popatrzyłam w stronę źródła dźwięku. Kuro nie spał, tylko siedział ze złożonymi rękami i nawet nie znudzoną, a poważną miną. Zdziwiłam się, widząc go takiego.

- Chociaż wydaje mi się, że kiedyś miało miejsce coś podobnego... - dopowiedział mój servamp, wpatrując się w skrawek pochmurnego nieba, widoczny wśród koron drzew. Po chwili wyszło Słońce, rozjaśniając wszystko dookoła. - ...ale nie jestem tego pewny.

Spojrzałam z powrotem do przodu i zobaczyłam miny Arisuina i Lily'ego, których nie potrafiłam zinterpretować. Chociaż wyglądali trochę tak, jakby wiedzieli coś, czego my nie wiedzieliśmy. "My" w sensie ja i Kuro. Nie dane mi było dłużej się nad tym zastanawiać, ponieważ eve Nieczystości klasnął w dłonie.

- Sadao, dobrze pamiętam? - zapytał raczej siebie niż mnie, ale i tak na wszelki wypadek potwierdziłam kiwnięciem głowy. - Chyba jeszcze nie umiesz posługiwać się swoją bronią, dobrze myślę? Mó-mógłbym pomóc ci w nauce - w ostatnim zdaniu trochę się zająkał i odwrócił w bok głowę. Dziwny typ. No, ale Sendagaya mówił, że Arisuin jeszcze do niedawna nie miał przyjaciół, więc...

- Naprawdę? Byłabym bardzo wdzięczna! - powiedziałam, szczerze się uśmiechając. Moja reakcja wywołała rumieniec na twarzy starszego kolegi, co z kolei sprawiło, że Lily się do niego uśmiechnął. Z tyłu dobiegło mnie westchnięcie. Wykrzywiłam wargi w kolejnym uśmiechu, tym razem do siebie.

Dobrze jest mieć bliskich sobie ludzi.

I wampiry.





...witam 👋
Przepraszam za nieobecność 🙇
Lecz oto przybywam!
Najkrótszy rozdzialik w tym opowiadaniu, no ale jest ^^

Mam nadzieję, że się spodobał i że szybciej się znowu zobaczymy ;)

Do przeczytania!

Znowu zostałem "Kuro" (SerVamp)Where stories live. Discover now